Dark Fear (Rozdział 15)

77 8 1
                                    


XV


Moje rozważania nie trwały jednak długo, ponieważ pierwsze, co się w nich pojawiło to imię: Bill.

Natychmiast otworzyłam oczy, ale wciąż miałam pod powiekami obraz nieżyjącego przyjaciela. Potrząsnęłam gwałtownie głową, próbując wyrzucić z pamięci tamto wspomnienie.

- Ymm...

Skierowałam swój wzrok na Emmę.

- Gdzie jest Bill...? Chyba nie...? - zielonooka nagle urwała rozważając najczarniejszy z możliwych scenariuszy.

- Tak - poczułam ogromną gulę w gardle, gdy wypowiadałam to jedno, z pozoru proste słowo. - Bill już... - nie mogło mi to przejść przez gardło - nie...nie... - nie potrafiłam tego z siebie wydusić, bo to oznaczałoby potwierdzenie  tego, co się stało. A ja nie chciałam i nie potrafiłam tego zaakceptować.

- Był już martwy, kiedy go znaleźliśmy - powiedział beznamiętnym tonem Matt.

Spojrzałam na niego. Czekoladowe oczy wpatrywały się w przestrzeń, zimne i nieporuszone.

Przeniosłam wzrok na Drake'a. Nie poruszył się nawet o milimetr. Zdawało mi się, że w ogóle nas nie słuchał. Z jego nieobecnych oczu wywnioskowałam, że zatopił się we własnych myślach, pogrążył w smutku i bólu. Mogłabym się założyć, że niesłusznie obwiniał się o śmierć przyjaciela. Przeżywał szok.

- Jak to się stało? - zapytała łamiącym się głosem Emma. Była wstrząśnięta. Podobnie jak Karen i Robert.

- Wideci - odparł po dłuższej chwili Drake, z pogardą w głosie.

Odkręcił głowę w moją stronę. Zobaczyłam wściekłość w jego oczach. Twarz wykrzywił mu grymas złości. Zacisnął z całych sił pięści. Obawiałam się, że za moment wybuchnie. Ale nic takiego się nie stało. Wziął kilka urywanych wdechów i obrócił głowę, by nie pokazać reszcie swoich łez.

Emma nie kryła się z tym, a może nie zauważyła jak po jej policzkach płyną bezbarwne krople. Ale nie spuszczała wzroku z jezdni. Zacisnęła kurczowo palce na kierownicy.

Robert odleciał gdzieś myślami, a oczy mu się zaszkliły.
Karen uparcie patrzyła przed siebie mocno zaciskając pięści i szczękę.

Przestałam się rozglądać po samochodzie i zaczęłam gapić na zagłówek fotela zupełnie jakby był tam ukryty klucz do rozwiązania tego wszystkiego.

Nie wiem, ile czasu zabrało nam dotarcie w ciszy do bazy. Kilka minut, a może godzin? Nigdy nie miałam dobrego poczucia czasu.

W każdym razie, gdy już wróciliśmy, Emma wjechała do podziemnego parkingu ukrytego w zaroślach.

Ja i Karen (aż dziwne, że dobrowolnie tak się do mnie zbliżyła), podtrzymując Pippi, ruszyłyśmy przodem. Za nami Matta prowadził Robert, a na końcu Drake wzbraniał się od pomocy Emmy, powtarzając:

- Poradzę sobie. Nic mi nie jest.

Zapukałam do drzwi. Nie było nas paręnaście godzin, a to nie pozostawiało złudzeń: Exceprini na pewno zorientowali się, że nas nie ma.

Drzwi otworzyła pani Stinsky. Gardło ścisnęło mi się, gdy ją ujrzałam. Wspomnienia sprzed paru godzin powróciły.

Bill.

Kobieta wpuściła nas do środka, po czym poprowadziła w dół, a następnie na oddział szpitalny, sprawdzając po drodze, jak poważnie jesteśmy ranni. Co chwilę otwierała usta, żeby powiedzieć coś więcej, ale nie mogła się na to zdobyć. Czułam, że chciała nam wypomnieć lekkomyślność i niesubordynację, ale zobaczyła Drake'a, więc pomyślała, iż Bill jest z nami, a instynkt macierzyński zwyciężył nad rozumem, więc milczała.

Dark Fear Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz