-Witaj Luca
- Klaus... - wpatrywałam się w mężczyznę stojącego przede mną. To jest niemożliwe, nie wierzę... - Jak? Dlaczego...? - kontem oka spojrzałem na Jake'a obserwującego każdy mój ruch. Podszedłem do mężczyzny wyciągając rękę w jego stronę. Przez chwilę się zawachałem, jednak ostatecznie dotknąłem jego policzka. Ze łzami w oczach mogłem śmiało stwierdzić, że to on.
- Tęskniłem braciszku - od razu wtuliłem się w niego. Po tylu latach okazało się, że jednak żyje. Ja, tak samo jak i on stalismy w bez ruchu płacząc jak dzieci. Teraz pamiętam, to tu zawsze przychodziliśmy się bawić. Miłe wspomnienia napłynęły do mnie, wywołując jeszcze większą falę łez. Gdy już się trochę uspokoiliśmy, Jake się odezwał.
- To ja już pójdę, wy tu sobie wszystko wyjaśnijcie. Luca zadzwoń do mnie jak będziesz chciał wracać - skierował się w stronę parku, jednak nie dałem mi odejść.
- Nie idziesz, chcę usłyszeć od ciebie wyjaśnienia - minę miał raczej kwaśną, ale nie protestował.
Na placu zabaw siedzieliśmy jeszcze około godziny, w tym czasie dowiedziałem się, że Klaus był w dwuletniej śpiączce, a mi z niewiadomych powodów mówiono inaczej. Jake poznał Klaus'a przypadkiem, gdy był na delegacji, okazało się, że od tego czasu byli partnerami biznesowymi i dlatego się zaprzyjaźnili, natomiast ja i Klaus, już raz się spotkaliśmy, znaczy to nie było takie spotkanie, po prostu wpadliśmy na siebie przypadkiem.
- Rozumiem, ale Jake wyjaśnij mi jedno.
- Co chcesz jeszcze wiedzieć?
- Skąd wiedziałeś, że jesteśmy braćmi?
- To proste. Klaus dał mi twoje stare zdjęcie i powiedział, że jakbym cię kiedyś widział to mam go poinformować. Gdy pierwszy raz się spotkaliśmy wiedziałem, że kogoś mi przypominasz, jednak nie mogłem sobie przypomnieć kogo, wtedy zacząłem szukać jakiejś wskazówki i znalazłem to zdjęcie - z portfela wyciągnął małą karteczkę z moim wizerunkiem sprzed 11 lat. Trochę się zdenerwowałem, bo przecież nie jestem wcale podobny do mnie w tamtym okresie czasu - Następnie zapytałem Leo czy masz jakieś rodzeństwo, powiedział że masz przybranych braci, a twój biologiczny zginął dawno temu. Stwierdziłem, że przecież nic się takiego nie stanie i doprowadziłem do waszego spotkania - Leo ten drań powiedział mu o mojej przeszłości. Spojrzałem na Klaus'a, który tylko przytaknął. Siedzieliśmy w ciszy, nie wiedziałem jak mam zareagować - To mogę już iść?
- Nie, teraz idziemy do kawiarni - wstałem, po czym ruszyłem w powiedziane wcześniej miejsce. Nie chciałem, żeby Jake sobie poszedł, nadal czuję się trochę nieswojo w towarzystwie starszego brata.
- Kawiarnia jest w drugą stronę - Klaus wskazał palcem przeciwny kierunek. Dawno mnie tu nie było.
Przez cały dzień nie działo się nic specjalnego, rozmawialiśmy, opowiadaliśmy różne historie, a Jake ciągle trzymał mnie za rękę, aż trudno uwierzyć, że Klaus niczego nie zauważył. Po powrocie do domu byłem wykończony, przeszliśmy chyba całe miasto.
- Nogi mnie bolą - jęknąłem, bezwładnie opadając na kanapę.
- Zrobię ci masarz.
- Nie trzeba - ułożyłem się wygodnie zamykając oczy.
- Nie idziesz jeszcze spać - powiedział stanowczo mężczyzna.
- Cicho tam - marzyłam tylko i wyłącznie o beztroskiej krainie snów, jednak nie było dane mi do niej dotrzeć, gdyż Jake głaszcząc moją głowę wypowiedział słowa, których nigdy nie chciałem słyszeć - No chyba kurwa nie! - krzyknąłem, natychmiast się podnosząc.
CZYTASZ
Różni, a jednak...
RomanceMłody student nienawidzący swoje przybranej rodziny, spotkał mężczyznę, który odmienił go drastycznie.