2

38 1 3
                                    

Nareszcie dzwonek. Wyszedłe z klasy szybkim krokiem kierując się w stronę następnej klasy.

- Luca! - usłyszałem znajomy mi głos i zanim zdążyłem się odwrócić ktoś mnie napadł. Zacząłem spadać, więc zamknąłem oczy, ale halo coś jest nie tak, nie spadłem na zimną i twardą podłogę tylko na coś ciepłego. Otworzyłem niepewnie oczy. Spojrzałem w górę i okazało się że złapał mnie Kai. Natychmiast się odsunąłem cały czerwony.

- Em.. p-przepraszam Kai - zacząłem nerwowo drapać się po głowie. Nie to że mi się podoba czy coś, ale jesteśmy przyjaciółmi za czasów piaskownicy i mam podobne zainteresowania, ogólnie dobrze się dogadujemy i obaj nie lubimy chodzić na imprezy, czy jakiś bardzo zatłoczonych miejsc.

- Nic nie szkodzi, ważne że tobie nic nie jest - uśmiechną się szeroko. On zawsze się o mnie troszczy i to trochę krępujące.

- O Jezu Luca, Kai przepraszam! - krzyknęła Amber z rumieńcem na twarzy. Kiedyś wyznała mi że podoba jej się Kai, ale on nie jest nią zainteresowany.

- Spokojnie, przecież nic się nie stało - odparł Kai spokojnym głosem - To był tylko mały wypadek.

- Ma rację - przyznałem żeby nie było już tak niezręcznie - Może chodźmy na dach - szybko zmieniłem temat.

- Jasne chodźmy - bez chwilo namysłu chwyciła mnie i Kai'a za nadgarstki. W mgnieniu oka znaleźliśmy się na miejscu.

Siedzieliśmy tam jakiś czas dopóki nie zadzwonił dzwonek.

- Amber gdzie my teraz mamy? - zapytałem dziewczynę gdy schodziliśmy po schodach.

- Wydaje mi się że w 124

- Współczuję wam, macie teraz z panem Christophem - heh wcale mnie to nie cieszy.

- A ty gdzie teraz masz Kai - Amber zrobiła do niego oczka szczeniaka.

- Mam w... - zaczą się zastanawiać - Aaa muszę się spieszyć mam z panną Akami - szybko zbiegał po schodach i prawie się przewrócił.

- My też się pośpieszmy - oznajmiłem po czym przyspieszyłem krok.

Po lekcjach

Wyszedłem ze szkoły i znów poczułem że ktoś na mnie naskoczył. Oczywiście krzyknąłem z zaskoczenia.

- Spokojnie to tylko ja - zaśmiał się chłopak.

- Kurna Leo nie strasz tak z nienacka - zacząłem się na niego wydzierać - Czy wy wszyscy chcecie bym na zawał padł?!

- Czyli nie byłem jedyny który cię dziś wystraszył - posmutniał nieco, spuszczając głowę.

- Nie byłeś, bo Amber też tak zrobiła - uderzyłam go lekko w głowę.

- Dobra, dobra chodź lepiej do kawiarni a nie - powiedział masując sobie głowę. Nic się nie odezwałem tylko ruszyłem prosto w stronę wyznaczonego miejsca. Gdy już tam doszliśmy zajęliśmy wolny stolik. Po chwili podeszła do nas kelnerka.

- Cześć chłopcy, co dziś podać - przywitała się z nami jak zwykle uśmiechnięta kobieta.

- Hej Skye - odpowiedziałem, a Leo jak zawsze zaczą ją podrywać. Nagle coś mi zawibrowało. Wyciągnąłem telefon i zobaczyłem na wyświetlaczu napis ,,Kai''.

- Przepraszam was na chwilkę -  wstałem i skierowałem się do wyjścia. Nieoczekiwanie ZNOWU na kogoś wpadłem. Kurna mam dziś bardzo zły dzień, albo po prostu jestem niezdarny. - Bardzo przepraszam - powiedziałem i chciałem podnieść telefon,  który spadł mi przy zderzeniu, ale ten gość mnie wyprzedził.

Różni, a jednak...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz