12

22 1 30
                                    


Dobiegł mnie dźwięk stukotu butów, natychmiast wstałem przecierając zmęczone oczy. Jedyne co udało mi się zobaczyć to znikającą za ścianą postać.

- Jake? - poszedłem w tamtą stronę i zatrzymałem się przy drzwiach do łazienki. Wdepnąłem w coś, ale to nie było byle co. To krew? Cholera, niedobrze - Jake, Jake! Otwórz drzwi! Czemu wszędzie jest krew?! Jake, nic ci nie jest?! Jake kurwa, jak nie otworzysz drzwi to je wywarze! - ciągle pukałem w te cholerne drzwi, które oddzielały mnie od rannego mężczyzny.

- Luca spokojnie, nic mi nie jest.

- Nie uwierzę, póki nie zobaczę! - przez pewien czas była cisza - Jake proszę otwórz drzwi - niedługo po tym wreszcie je odkluczył, a ja wpadłem do pomieszczenia jak oparzony. Moim oczom ukazała się zakrwawiona twarz Jake'a. Cała umywalka była zawalona tym świństwem - Jake? C-co się stało? - chwyciłem jego rękę - Czemu twoje kostki są rozwalone? Czemu jesteś uwalony krwią?! - nie odzywał się. Walnąłem go w policzek - Do cholery odpowiedz jak się pytam!

- Ja.. - przerwał, gdy go ominąłem by wyciągnąć apteczkę.

- Siadaj, najpierw trzeba cię opatrzeć - zabrałem się do roboty. Po niedługim czasie wszystko było już zrobione - Jesteś gdzieś jeszcze rany?

- Nie- powoli spuścił głowę i siedział tak jak małe dziecko.

- W takim razie, ja czekam w salonie - kierowałem się korytarzem do wyznaczonego miejsca. Usiadłem na kanapie i spokojnie czekałem na Jake'a.

- Luca ja-

- Opowiedz mi co się stało - chwilę się zawahał, ale wiedział, że mu nie odpuszczę. Usiadł i zaczął mówić.

- A więc, gdy powiedziałeś mi o tym incydencie ze wczoraj-

- Chwila, wczoraj?!

- No tak, jest 3 w nocy.

- Ohh - wpatrywałam się przez jakąś chwilę w podłogę, po czym się opamiętałem - Kontynuuj.

- No to, gdy mi o tym powiedziałeś stwierdziłam, że nie puszczę mu tego płazem i musiał zapłacić za to co zrobił.

- Zabiłeś go?! - moje ręce zaczęły się trząść ze strachu. Jednak gdzieś w głębi błagałem, żeby dosłownie kazał mu zapłacić.

- Nic z tych rzeczy, ja go tylko troszkę poobijałem - co za ulga... a chwila jednak nie.

- Przecież on cię na policję, może zgłosić! - zacząłem dawać mu wykład, na temat tego jakie to było niebezpieczne i bezmyślne.

- Zadbałem o to, a poza tym, gdyby tak się stało, ty też mógłbyś go pozwać o próbę gwałtu - co za debil, nie martwi się o konsekwencje swoich czynów - A i jeszcze jedno.

- Hm? Co takiego?

- To co ci podał to były trochę podkręcone pigułki gwałtu (nie pytajcie ;-; Aut).

- Czyli on naprawdę.. - zamyśliłem się trochę, przez co nie słuchałem co do mnie mówi.

- Ej Luca słuchasz mnie? - lekko ścisnął moje policzki, tym samym przekręcając mi głowę.

- Przepraszam zamyśliłem się - odsunąłem się na bezpieczną odległość.

- Eh. Mówiłem, że lepiej by było, gdybyś z powrotem przeprowadził się do rodziców,

- A w życiu! - co on sobie myśli, że wrócę zaraz po tym jak się przeprowadziłem? W końcu miałem wolność i nie mam zamiaru jej tracić.

- To zamieszkaj u mnie.

Różni, a jednak...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz