Dobiegł mnie dźwięk stukotu butów, natychmiast wstałem przecierając zmęczone oczy. Jedyne co udało mi się zobaczyć to znikającą za ścianą postać.- Jake? - poszedłem w tamtą stronę i zatrzymałem się przy drzwiach do łazienki. Wdepnąłem w coś, ale to nie było byle co. To krew? Cholera, niedobrze - Jake, Jake! Otwórz drzwi! Czemu wszędzie jest krew?! Jake, nic ci nie jest?! Jake kurwa, jak nie otworzysz drzwi to je wywarze! - ciągle pukałem w te cholerne drzwi, które oddzielały mnie od rannego mężczyzny.
- Luca spokojnie, nic mi nie jest.
- Nie uwierzę, póki nie zobaczę! - przez pewien czas była cisza - Jake proszę otwórz drzwi - niedługo po tym wreszcie je odkluczył, a ja wpadłem do pomieszczenia jak oparzony. Moim oczom ukazała się zakrwawiona twarz Jake'a. Cała umywalka była zawalona tym świństwem - Jake? C-co się stało? - chwyciłem jego rękę - Czemu twoje kostki są rozwalone? Czemu jesteś uwalony krwią?! - nie odzywał się. Walnąłem go w policzek - Do cholery odpowiedz jak się pytam!
- Ja.. - przerwał, gdy go ominąłem by wyciągnąć apteczkę.
- Siadaj, najpierw trzeba cię opatrzeć - zabrałem się do roboty. Po niedługim czasie wszystko było już zrobione - Jesteś gdzieś jeszcze rany?
- Nie- powoli spuścił głowę i siedział tak jak małe dziecko.
- W takim razie, ja czekam w salonie - kierowałem się korytarzem do wyznaczonego miejsca. Usiadłem na kanapie i spokojnie czekałem na Jake'a.
- Luca ja-
- Opowiedz mi co się stało - chwilę się zawahał, ale wiedział, że mu nie odpuszczę. Usiadł i zaczął mówić.
- A więc, gdy powiedziałeś mi o tym incydencie ze wczoraj-
- Chwila, wczoraj?!
- No tak, jest 3 w nocy.
- Ohh - wpatrywałam się przez jakąś chwilę w podłogę, po czym się opamiętałem - Kontynuuj.
- No to, gdy mi o tym powiedziałeś stwierdziłam, że nie puszczę mu tego płazem i musiał zapłacić za to co zrobił.
- Zabiłeś go?! - moje ręce zaczęły się trząść ze strachu. Jednak gdzieś w głębi błagałem, żeby dosłownie kazał mu zapłacić.
- Nic z tych rzeczy, ja go tylko troszkę poobijałem - co za ulga... a chwila jednak nie.
- Przecież on cię na policję, może zgłosić! - zacząłem dawać mu wykład, na temat tego jakie to było niebezpieczne i bezmyślne.
- Zadbałem o to, a poza tym, gdyby tak się stało, ty też mógłbyś go pozwać o próbę gwałtu - co za debil, nie martwi się o konsekwencje swoich czynów - A i jeszcze jedno.
- Hm? Co takiego?
- To co ci podał to były trochę podkręcone pigułki gwałtu (nie pytajcie ;-; Aut).
- Czyli on naprawdę.. - zamyśliłem się trochę, przez co nie słuchałem co do mnie mówi.
- Ej Luca słuchasz mnie? - lekko ścisnął moje policzki, tym samym przekręcając mi głowę.
- Przepraszam zamyśliłem się - odsunąłem się na bezpieczną odległość.
- Eh. Mówiłem, że lepiej by było, gdybyś z powrotem przeprowadził się do rodziców,
- A w życiu! - co on sobie myśli, że wrócę zaraz po tym jak się przeprowadziłem? W końcu miałem wolność i nie mam zamiaru jej tracić.
- To zamieszkaj u mnie.
CZYTASZ
Różni, a jednak...
Storie d'amoreMłody student nienawidzący swoje przybranej rodziny, spotkał mężczyznę, który odmienił go drastycznie.