Następnego dnia
- Agh, co jest? Ten dźwięk doprowadza mnie do szału - otworzyłem niespokojnie oczy po czym spojrzałem na źródło dźwięku - A no tak, przecież dzisiaj środa - mówiłem tak sam do siebie przez jakiś czas - Eh muszę już wstać, bo się znowu spóźnię - jak powiedziałem tak i zrobiłem. Wstałem i ruszyłem prosto do łazięki. Po wykonaniu porannej rutyny i ubraniu czystych ubrań, bez śniadaniu ruszyłem w stronę szkoły. Nie miałem dziś ochoty na nic i na wszystko mniałem wyrąbane. Gdy już tam doszedłem jak zwyke pełno ludzi walało się przed wejściem. Wszystko mnie dziś wkurzało więc bez zastanowienia zacząłem się pchać do drzwi. Pierwsze co zobaczyłem po wiejściu to jeszcze więcej ludzi, nie obchodzili mnie oni więc ruszyłem do szatni aby przebrać buty i odłożyć kurtkę. Po tym wszystkim w drodze do klasy spotkałem Leo.
- Hejjj - odezwał się chłopak.
- Hej - odpowiedziałem obojętnie.
- Coś nie zbyt dobrze dziś wyglądasz - zmowu zaczyna się martwić, eh.. - Wszystko okej?
- Tak, tak wszystko jest dobrze, tylko trochę źle spałem - nie mogłem mu powiedzić, że jestem taki ponieważ dziś spotykam się z Jake'iem
- Stary weź się w garść, bo jak spać nie będziesz to cię tu zjedzą - zaśmiał się lekko.
- Spokojnie ja się jeszcze trzymam, jutro już będzie dobrze - powiedziałem żartobliwie.
- Dobra, dobra trzymam cię za słowo - zaczęliśmy się śmiać z powodu ciągłego wymieniania słowa ,,trzymam''
Rozmawialiśmy tak przez jakiś czas, dopóki nie doszli do nas Amber i Kai. Zrobiło się trochę dziwnie gdyż Kai nie za bardzo lubi Leo ze względu że z Leosiem spędzam więcej czasu. Niedługo po tym zadzwonił dzwonek i ruszyliśmy do klas.
Po wszystkich lekcjach
Szedłem spotkać się z Jake'iem, trochę podenerwowany, no w końcu pierwszy raz spotkamy się w 4 oczy. Ostatnim razem było lepiej, bo był Leo i jego kuzyn, więc my nie musieliśmy ze sobą za bardzo rozmawiać, a jak rozmawialiśmy przez telefon to też nie była zbyt udana rozmowa. Szczerze powiedziawszy to mi nie zależy na tej czapce może ją wziąć, albo wyrzuci. Dobra, co ja gadam nie będzie aż tak źle, po prostu pójdę, przywitam się, wezmę czapka i sobie pójdę. Tak, tak zrobię, to jest chyba najlepsze wyjście. Z moich rozmyślań wyrwało mnie donośne wołanie.
- Luca poczekaj - o nie.
- Tak? - zapytałem spokojnie.
- Może pójdziemy się napić? Przez cały dzień jesteś jakiś dziwny, to nie może być tylko z niedoboru snu - jego się nie da okłamać.
- Wiesz teraz jakby nie dam rady - próbowałem się jakoś wymigać i nawet przyśpieszyłem kroku ale nic to nie dało.
- Tak? A to co będziesz robił? - dalej nie odpuszczał, skurczybyk.
- Będę się uczył. Przecież sam mówiłeś, że jak się nie wezmę w garść to mnie zjedzą.
- Tym razem ci nie odpuszę, - no i jestem w dupie - wiem że coś się dziej. Zawsze dobrze ukrywałeś emocje tak by nikt nic nie zauwżył, ale teraz to ci trochę nie wychodzi. Gadaj o co chodzi ,albo sam się dowiem.
- Mówię ci że wszystko jest okej, a teraz przepraszam, ale muszę już iść - nie czekając na to co powie ruszyłem szybkim krokiem. Mam nadzieję że za mną nie pójdzie, bo nie chcę później mnieć jakiegoś nieporozumienia.
Przyszedłem tam wcześnie, bo stwierdziłem że nie opłaca się wracać do domu. No moje zdziwienie było bardzo mało ludzi, więc łatwo było znaleźć wolny stolik.
- Dzień dobry co mogę panu podać? - znikąd pojawiła się obok mnie kelnerka.
- Na razie nic - uśmiechnęła się lekko po czym wyciągnąłem telefon i zacząłem przeglądać portale społecznościowe. Po jakimś czasie poczułem coś na oczach. Ktoś coś czymał mi na głowie. Podniosłem głowę do góry i uchyliłem lekko to coś na moich oczach. Huh czapka?!
- To chyba twoje - zauważyłem wysokiego chłopaka lekko uśmiechającego się do mnie.
- D-dzięki Jake - lekko się zarumieniłem, zdejmując czapkę. Mężczyzna usiadł na przeciwko mnie. Między nami była niezręczna cisza. Jak na zawołanie podeszła do nas kelnerka, poczułem minimalną ulgę.
- Dzień dobry co mogę panom podać? - Zapytała miłym głosem.
- Ja poproszę mrożoną Americano - odpowiedziałem. Po złożeniu swojego zamówienia spojrzałem na Jake'a.
- Poproszę ciemną parzoną - Wow z tej perspektywy wygląda naprawdę przystojnie. Cholera o czym ja myślę? Potrząsnął nerwowo głową i on to zauważył.
- Wszystko w porządku?
- Tak tak ja tylko...heh - co robić, co zrobić?! Kelnerka już odeszła, więc mnie raczen nie poratuje.
- Już spokojnie widzę, że się bardzo denerwujesz - co? Aż tak bardzo to po mnie widać?! - Jestem tylko zwykłym człowiekiem, nie żadnym bogaczem, więc nie masz się czym przejmować - uśmiechną się ciepło.
- A właśnie, wczoraj wyglądałeś na jakoś przybitego, a dziś jesteś pełen radości, czy coś się stało? - Nie wiem dlaczego o to zapytałem, tak jakoś mi się wymskęło.
- Hm? Nic się nie stało - odpowiedział, a po chwili zrobił zadziorny uśmiech, właśnie w tym momencie przyszła kelnerka z naszymi zamówieniami, więc spokojnie zaczekał aż sobie pójdzie - A co, martwisz się o mnie? - podniósł się z krzesła i ują mój podbródek. Za cholerę nie wiedziałem co mam powiedzieć. Co to ma być?! Co on wyprawia?! - Twój rumieniec mówi sam za siebie - powiedział i usiadł z powrotem na miejsce. Przez chwilę siedziałem jak wryty, ale w końcu postanowiłem się odezwać.
- C-Co to było?! Porąbało cię?! Przecież ktoś mógł to widzieć! - zacząłem się drzeć, ale jednocześnie szepcząc.
- Zależało ci tylko na tym, żeby nikt tego nie wiedział? Czyli wszystko inne ci się podobało? - uniósł jedną brew w górę i patrzył na mnie diabelskim wzrokiem.
- Co?! Ja wcale nie... Eh - zrezygnowany dopiłem swoją kawę, podziękowałem mu za oddanie czapki, zapłaciłem za zamówienie i wyszedłem.
Cholera co to miało znaczyć?! Dlaczego on tak nagle? Co w niego wstąpiło? Na początku było dość miło ale później... Dobra pieprzyć to, nie mam zamiaru o tym myśleć. Wrócę spokojnie do domu, wezmę prysznic i położę się dziś wcześniej.
Leo
Luca dziwnie się dziś zachowywał. Nie wiem co w niego wstąpiło, ale to chyba nie było nic dobrego. Postanowiłem pójść do jego domu i sprawdzi co się stało. Gdy przechodziłam koło kawiarni w której zawsze jesteśmy zauważyłam Luca z... Czekaj czy to Jake?! Nie, to nie możliwe. Przez chwilę przyglądałem się tamtej dwójce. To musi być Jake, ale co on tu robi? Najpierw chciałem tam do nich iść, ale po dłuższym namyśle stwierdziłam że lepiej nie. Nie mogłem tego tak zostawić, więc zaczęłam się przyglądać. To co tam zobaczyłem naprawdę mnie zszokowało. Luca i Jake prawie się pocałowali?! A-Ale chwila co? Oni są gejami?! Spotykają się razem?! Dlaczego Luca nic mi nie powiedział? Miałem tak dużo pytań, a żadnej odpowiedzi. Nagle zobaczyłem że Luca wychodzi z kawiarenki. Postanowiłem za nim pójść. Nigdzie więcej się nie zatrzymywał, tylko szedł prosto do domu. Odczekałem chwilę po jego wiejściu i zapukałem do drzwi. Oczywiście otworzył mi Luca.
CZYTASZ
Różni, a jednak...
RomanceMłody student nienawidzący swoje przybranej rodziny, spotkał mężczyznę, który odmienił go drastycznie.