8 + Ważne ogłoszenie

29 1 6
                                    

Wstałem powoli i z trzęsącymi się nogami podeszłam do drzwi, po czym je lekko uchyliłam. Na korytarzu nikogo nie zauważyłem więc poszedłem dalej w kuchni połączonej razem z salonem były dwie osoby.

- Czemu się tak darłeś? - cholera zauważył mnie.

- Ahhaha, część Set, co cię tu sprowadza? - cały czerwony próbowałem zmienić temat, myśląc o dzisiejszym śnie.

- Oh? Luca już wstałeś? Co to był za sen? Ten przez który krzyczałeś? - nie no jeszcze lepie,j Jake to wszystko słyszał.

- To nic takiego - powiedziałem, po czym ponownie zapytałem- Więc co cię tu sprowadza braciszku? - Set jest tym lepszym bratem.

- Przyszedłem w odwiedziny z rana, ale zastałem pana Jake'a który powiedział mi, że śpisz - z rana? To która jest godzina?

- 11:15?! Jestem spóźniony i to nieźle. Muszę się zbierać! - krzyknąłem i już miałem biec po schodach do pokoju, ale Jake mnie zatrzymał.

- Nie ma takiej potrzeby - powiedział kładąc na stół pysznie wyglądające kanapki.

- Panie Set proszę się poczęstować, ty też Luca.

- Ale chwila jak to nie ma takiej potrzeby? Jestem już na studiach! Spóźnienie bez konkretnego powodu jest niedopuszczalne.

- Dzwoniłam na twój uniwersytet poinformować, że cię dziś nie będzie z powodu choroby - totalnie zapomniałem, że jestem chory.

- Oh. W takim razie dobrze - Usiadłem na kanapie i zaczęłam wcinać kanapki które robią mężczyzna, zauważyłam że mojemu bratu bardzo smakowały, bo jeszcze nigdy nie widziałem go takiego zatraconego w kanapkach. W sumie mu się nie dziwię, bo były naprawdę pyszne, czego on tam dodał? Po jakiejś pół godzinie, a może godzinie mój brat już sobie poszedł - Coś ty dodał do tych kanapek?

- Nic specjalnego, a co smakowały? - uśmiechną się ciepło.

- T-tak - co jest ze mą? Przez tą noc, każdy ruch Jake'a wydaje mi się dziwny.

- A właśnie, jak się czujesz?

- Już jest dobrze, tylko mam kaca - ten prychnął pod nosem, i przyglądał mi się.

- Powiesz mi co to był za sen? - dlaczego ciągle o tym wspomina?!

- O-on nie jest ważny, wracam do łóżka - nie chciałem, żeby widział mnie w takim stanie więc skierowałem się w stronę schodów. On jednak nie odpuszczał i przywarł mnie do ściany.

- Jeżeli mi nie powiesz to sam się dowiem - przybliżył swoją twarz do mojej jednak nic nie zrobił. Sam nie wiedziałam, kiedy skończyła się rzeczywistość, a zaczął sen, więc postanowiłam go najpierw zapytać.

- C-co się wczoraj stało?

- Nie pamiętasz? - zapytał z grymasem na twarzy. Cholera i co ja mam mu odpowiedzieć, jak nawet nie wiem kiedy się zaczął ten pieprzony sen.

- Trochę pamiętam, ale chcę wiedzieć całość - wymyśliłem na poczekaniu, z nadzieją, że to łyknie.

- Dobrze, więc. Gdy przyjechałem po ciebie naskoczyłeś na mnie, pocałowałeś, potem się we mnie wtuliła i zacząłeś płakać, powiedziałeś coś w stylu, że się o mnie martwiłaś. Później pojechaliśmy do domu, ale ty zasnąłeś, więc wzięłam cię na ręce i zaniosłem do twojej sypialni. Nie chciałem cię budzić, po prostu przykryłam cię kołdrą i zostawiłem samego, ale nie pojechałam do domu tylko zostałam aż do rana. No a o jakiejś 8:00 przyszedł twój brat - czyli sen zaczął się wtedy kiedy w mojej sypialni złapałem go za nadgarstek, całe szczęście - To teraz ty mi opowiedz o twoim śnie.

- Ja.. no wiesz heh - próbowałem coś na szybko wymyśleć.

- Nic nie mówisz? To może ja zgadnę - położył rękę na moim policzku i kciukiem zaczął po nim jeździć - Miałeś niegrzeczny sny - kurwa rozpracował mnie - Tylko teraz o kim on były. Hm? Może teraz ty mi odpowiesz - co to, to nie, nic mu nie powiem. Siedziałem w ciszy jakiś czas, aż znowu zaczął mówić - Nie dajesz mi wyboru i sam to muszę sprawdzić. Jedno pytanie, czy był w tym śnie ten koleś z którym się spotkałeś? -nic nie odpowiedziałem i z grymasem na niego spojrzałem. Nie wiem kiedy to się stało, ale w pewnym momencie  mnie pocałował. Halo czy to nadal sen, czy moja wyobraźnia? Po chwili jednak oderwał się ode mnie. Nie miałem do niego takiej urazu jak do Kai'a - Nic nie zrobiłeś, nawet mnie nie odepchnąłeś, czy mam to uznać za odpowiedź? - powiedział to tak jak Kai. Zaczęły napływać mi łzy do oczu, ale się powstrzymywałem.

- Jestem chory i zmęczony, a na dodatek głowa mi pęka, chcę iść do pokoju - nie byłem w stanie odpowiedzieć na jego pytanie, czułem się taki zawstydzony i przybity

- Tak mój skarbie - zaśmiał się, po czym wziął mnie na ręce i niósł po schodach.

- J-Jakie znowu skarbie?!

- Nie pamiętasz? Nazywałeś mnie tak, gdy wczoraj po ciebie przyjechałem. ,,Kochanie'' , ,,Skarbie'' - z wielkim rumieńcem na twarzy schowałem głowię w jego zagłębieniu w szyi. Nie zauważyłem kiedy znaleźliśmy się w mojej sypialni. Ten delikatnie położył mnie na miękkim materacu, pocałował lekko w czoło i powiedział - Poczekaj tu, zaraz wrócę - jak powiedział tak i zrobiłem. Nie minęło dużo czasu, kiedy Jake wrócił z herbatą i lekami - Zażyj to poczujesz się lepiej.

- Dziękuję - połknąłem tabletkę a następnie popiłem herbatę z miodem i cytryną. Odłożyłem herbatę na puka i właśnie wtedy zauważyłem że Jake cały czas się na mnie patrzy - Coś nie tak? - ten tylko się uśmiechną.

- Jesteś bardzo uroczy - odparł po czym cmoknął mnie w czoło. Ja uroczy?! W żadnym wypadku! - Jak coś będę na dole - dodał, gdy miał już wychodzić. Nie wiem czemu, ale poczułem się bezpiecznie, gdy to powiedział. Cieszyłem się że będzie blisko. Nie czułem się najlepiej, więc postanowiłem się na chwilę położyć, no ale ta ,,chwila'' trwała kilka godzin, bo gdy się położyłem było coś koło 13-14, ale zaśnięcie trochę trwało, iż nie mogłem spać z powodu tej zasranej choroby, raz mi było zimno, a raz ciepło i weź ty to tu kurwa zrozum. Teraz z tego co widzę jest już bardzo późno. Wziąłem telefon który leżał na półce i spojrzałem na wyświetlacz. Cholera, jest już 21:27, jak ja mogłem tyle spać?! Dobra nieważne, Jake, już pewnie poszedł, no ale muszę zejść na dół, bo kto zamknie drzwi? Huh? Tam się świeci? Jake jeszcze tu jest? Nie, to niemożliwe, on przecież ma jutro pracę więc musiał już iść, ale to by znaczyło, że w domu jest złodziej! I co ja mam teraz zrobić?! Spokój to na pewno nie to, pewnie Jake zapomniał zgasić światło, gdy wychodził, czyli to by znaczyło że nie tak dawno wyszedł. Okej, weź się w garść człowieku, jesteś mężczyzną, a banie się byle czegoś nie jest męskie. Zszedłem cicho po schodach i co zabaczyłem?

______________________________________

Hehe bawię się w Polsata.

No i koniec maratonu.                                                                                                                                                          

Ważna Informacja

Na jakiś czas rozdziały nie będą się pojawiać, z przyczyny problemów osobistych.


Życzę wam moi kochani wesołego Nowego Roku, niech wasze marzenia się spełnią, a przede wszystkim żębyście byli szczęśliwi. Całuski.

Różni, a jednak...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz