Zwalczasz moje kłamstwa Panie Detektywie~ I SaiOma I

Otruta strzała VII

* perspektywa Shuichiego *

Rozeszliśmy się z kokichim, on poszedł do siebie a ja do siebie...

* perspektywa Kokichiego *

Idę do domku, Shu też poszedł...eh..., jest już ogólnie ciemno, zostało mi jeszcze jakieś 30 min do domu bo poszedłem na o koło bo po drodze kupiłem se loda o smaku panty winogronowej. Aktualnie idę po jakimś zadupiu gdzie chyba rzadko tędy się przechodzi.

Kokichi: KYAAAA!!! - poczułem, że coś mi się wbiło w plecy, spojrzałem się w tył i zobaczyłem Maki, która trzymała kuszę w dłoni i celowała ją we mnie
Kokichi: M-maki? - spróbowałem się spojrzeć na moje plecy i zobaczyłem piórka na końcówce patyku, co oznaczało, że to strzała
Kokichi: Z-z-zabijesz m-mnie? spojrzałem jeszcze raz na Maki i widzę, że chyba się stresuje, muszę to wykorzystać
Kokichi: Co ty planujesz? - widzę, że jej się ręka trzęsie, wyjąłem z mojej kieszeni palarizator urochomniłem go i rzuciłem w nogę Maki, ale zrobiła unik (podniosła nogę do góry)
Maki: Hę? - Maki popatrzyła się na to ździwiona, więc szybko się na nią rzuciłem, wyrwałem jej kuszę z ręki i strzeliłem w nią
Maki: Auu! Chcesz zginąć? - popatrzyła się na mnie złowrogim wzrokiem
Kokichi: * kaszlek* co do? Ja chory przecież nie jestem - spojrzałem na Maki i właśnie skończyła pić jakiś napój z buteleczki
Kokichi: Co to?
Maki: Lekarstwo, zatrółam strzały
Kokichi: *kaszelek * masz jeszcze ?
Maki: Wziełam tylko jedną, teraz zdychaj - byłem przerażony, nie wiedziałem co zrobić, zabrała mi kuszę z dłoni. Po jakiejś chwili z dłoni wypadła jej kusza i patrzyła się za mnie, ja szybko wziąłem kuszę i wycelowałem w Maki, zobaczyłem jak łzawi. Poczułem czyjąś ręke na mym ramieniu, powiększyły mi się oczy i przeszły po mnie dreszcze. Obróciłem powoli głowę do tyłu i zobaczyłem Pana Detektywa.

Shuichi: Już wszystko w porządku - powiedział smutnym wzrokiem i czułym głosem
Kokichi: A jak za chwilę zginę bo dostałem z otrutej strzały to wszystko git?
Shuichi: A to nie, to jedziem do szpitala