Psychiatryk i dzika patelnia XII

153 6 0
                                    

* perspektywa Kokichiego *

Kokichi: Będę już szedł...
Shuichi: Okey, yyy znaczy NIE, yyy znaczy nie możesz dłużej zostać?
Kokichi: Coś się stało? - temu Saiharze już się we łbie popierdoliło chyba
Shuichi: Oh nic, po postu..., nooo jaaa.... - szukał byle czego do powiedzenia..., znam to...
Kokichi: Ehh, no dobra zostane...
Shuichi: uff - odetchnął? Po co?
Kokichi: Widzę, że coś się dzieje!
Shuichi: N-nic się nie dzieje!
Kokichi: NAWET NASZA MIŁOŚĆ
Shuichi: Emmm, nie po prostu zachowujesz się jakoś dziwnie...
Kokichi: JA!? JA!? ŻE JA!? - stopniowo podchodziłem do niego jak bym chciał zrobić mu krzywdę, a on się o de mnie odsuwał i zasłaniał się rękoma
Shuichi: K-kokichi, o co ci chodzi? M-możesz mi powiedzieć
Kokichi: MOGĘ?! MOGĘ!? W TAKIM RAZIE TY POWIEDZ CO SIĘ DZIEJE, ŻE MAS MNIE W DUPIE!?
Shuichi: N-no, bo jak uprawiamy stosunek seksualny to twój wchodzi mi w dupe i wtedy mam cię w dupie... - zarumienił się
Kokichi: ;-; , SERIO, nie o to mi chodziło... jebnąłem się w głowę
Shuichi: Dobrze się czujesz?
Kokichi: Zajebiście, a ty? - sarkazm :)))
Shuichi: Emm..., niewiem
Kokichi: Ta rozmowa nie ma sensu, jak mi nie chcesz nic powiedzieć to ja wychodzę...
Shuichi: Kokichi, wait, wait

Wyszedłem z domu, Saihara próbował mnie zatrzymać lecz bez sukcesu... Szedłem sobie tak przez miasto. Nagle zaczęło padać..., może jednak mój prawdziwy Ultimate to Ultimate pechowiec... ehhh. Idę w stronę domu jest szaro i się ściemnia... Dotarłem już pod mój dom i coś mnie zaczęło dusić. Gdy spojrzałem na dół moje nogi nie miały gruntu, przeraziłem się..., usłyszałem trzask i zemdlałem...

Kokichi: * kaszle * Co do- 

Obudziłem się w jakimś pokoju, było ciemno i wydawał się na opuszczony bo był niezadbany, spojrzałem na ścianę, a tam było napisane krwią " Psychiatryk :) = :( ". W budziło to we mnie nie zapokojenie. Nagle usłyszałem kroki więc schowałem się za drzwi, gdy ktoś mnie otworzy to one mnie zasłonią.

Maki: Ughh, czemu go tu nie ma?
Kokichi: M-maki ughh - zatkałem sobię buzię ale i tak to było na nic
Maki: Tutaj jesteś... - powiedziała z przerażającym uśmiechem
Kokichi: Co ty? Ty chciałaś mnie powiesić? Ty psycholu!
Maki: Cóż, w końcu jestem Ultimate Assasin :) 
Kokichi: Co zamierzasz teraz zrobić?
Maki: ZABIĆ CIĘ - wycelowała w we mnie toporem, właśnie miałem dostać z niego ale ktoś patelnią jebnął ją

Spojrzałem się na tą osobę i z patelnią w rękach stał Shuichi zalany łzami i dyszał ze zmęczenia

Kokichi: SHUICHI!!! - przytuliłem go i zacząłem płakać
Shuichi: Musimy uciekać - zauważyłem jak Maki z trudem się podnosi i wyjmuje nóż zza siebie
Kokichi:  UCIEKAJMY!

Biegniemy do wyjścia z tego budynku bo podajże jesteśmy na 6 piętrze, wewnątrz jest całkowicie pusty. Maki rzuciła we mnie nożem, ale na szczęście tylko rozcięła mi nogę i to nie aż tak głęboko.

Shuichi: K-KOKICHI
Kokichi: W-wszystko w porządku, jak trochę krwi stracę to nic, biegnijmy abym wszystkiego nie stracił...

Jesteśmy już blisko wyjścia, biegniemy ale coś nas zatrzymało, wyjście wybuchło i się zawaliło, sramy się ze strachu.

Maki: Za-bi-ję Cię, Kokichi - podchodziła do nas powoli z nożem...
Shuichi: JEB SIĘ - rzucił patelnią w twarz Harukawy po czym zemdlała
Kokichi: Fajnie..., AŁŁ - zabolała mnie rozcięta noga|
Shuichi: Ughh - porwał sobie bluzkę i mi zawinął nogę
Kokichi: Dzięki...
Shuichi: Co ważniejsze, jak stąd wyjść?
Kokichi: Nie wiem...

Zwalczasz moje kłamstwa Panie Detektywie~ I SaiOma IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz