25. Ona

126 12 2
                                    

Rano spakowała się i zniknęła. Potrzebowała tego. Jednak... miała wiele obaw tym bardziej że reszta całą ekipą udała się na akcję... dzieciaki zostały same. Miała wiele... Za wiele obaw.

***

Skończyli akcję późno w nocy. Wrucił następnego dnia o świcie. Dzieciaki zniknęły.

♧♧♧

Uciekli. Zostawiła ojcu kartkę z informacją do kąd zamierzają. Kiedyś już była w NY. Doskonale miała pewność że ona nadal tu będzie. Starszą Pani prowadząca kawiarnię... Aniela.  (Pozdro dla kumatych ~ Autorka) wpadli do kawiarenki i od razu ruszyli za kontakt do drzwi na zakładce gdzie chillował sobie oldzcoolowa babcia w różowym dresie i neonowo żółtych adidasach, siwusieńkie łódzki nadalnnawiniete były na wałki i papiloty. Było Jeszce wcześnie jak by nie patrzeć. Otwarcie było o 12...

-Witajcie Rox i Az.- Nigdy nie zdradzili jej imion ale ona znała każdego.

-Witaj Pani Anielko.-Przywitała ją lekko zdyszana blondynka.

- Co was sprowadza dziubaski? Kłopociki?

-Można tak powiedzieć...-Zaczął Rudy.

-Aj tam... Choćcie ino herbatki malinkowej wam dam.

-Mogę zadzwonić?-Zapyta Pixar.

-Dziecko jasne. Pamiętaj jednak zatrzymać się u mnie możecie ile chcecie.-Poslała starszej pani ciepły uśmiech słysząc odpowiedź.

♧♧♧

Przeszukiwali pokoje. Znaleźli tylko list od Wandy i nic poza tym. Chodził zdenerwowany. Zaczynał się martwić. Po raz pierwszy w życiu czuł się jak prawdziwy rodzic, jak ojciec. Kurna. Panikował. Reszta patrzyła na niego z lekkim zakłopotaniem i zaniepokojeniem.

Nagle rozgromił się dźwięk komórki dziewczyny. Wjechał się tylko chwilę tym bardziej że na wyświetlaczu telefonu widniał napis "Rudy".
Odebrał...

-Halo?-Zapytała rozemocjonowana nastolatka.

-Nic Ci nie jest?-Zapytał zaniepokojony.

-Nic. Przepraszam ale nie szukajcie nas. Wiem co robię. Zaufaj mi na tyle. Muszę ratować kuzyna przed jego ojcem. Przepraszam.-Mówiła szybko jakby na jednym wdechu.-Przepraszam. Muszę.

Rozłączyło się A on trzymał w dłoni powoli wygasojący telefon.

♧♧♧

Łzy. Łzy spłynęły jej po policzku. Dotarła je wierzchem dłoni. Pragnęła zemsty za brak spokojnego życia. Za to co się stało i to co się dzieje.

-Rudy! Idę ci z odwetem.-Mrukneła.

-Wiesz dobrze że nie potrzebuję twojej pomocy.-Powiedział chłopak oparty plecami o framugę.

-Ale ja potrzebuję Ciebie.







♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆

Ten rozdział to taki nagły przypływ weny

Znów znikam

Nie mam czasu - MarvelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz