32. Cisza

77 4 0
                                    

Jego umysł zaprzątała tylko jedna myśl. Zemsta. Ona do rze o tym wiedziała. Wiedziała bo sama czuła potrzebę zemsty. Sama tego potrzebowała. Pixar czuła że to dopiero początek. Złapała chłopaka za ramię.

-Rudy... Uspokuj się!-Sykneła już ostrzej.

-A ty co byś zrobiła na moim miejscu?!-Warkną na nią.

-Uspokuj się.

Pietro ewakuował ludzi był wściekły ale darciem mordy niczego nie załatwi. W głowie słyszał głuch pisk a w sercu czuł nienaturalną pustkę. Widział że dzieciaki się kłócą ale ewakułacja była teraz priorytetem. Czekali na posiłki.

-Rudy... Proszę musimy stąd znikać... Jeśli chcesz się mścić to nie teraz!

-Teraz mam szansę... -Odepchną do siebie dziewczynę i ruszył do przodu.

Czuł wręcz fizyczny ból. Zerwano więź która mimo krótkiej relacji była prawdziwa i silna. Jego ojciec to zniszczył. Nienawidził go za to. Ruszył do przodu czując jak wściekłość przejmuje kontrolę. Widział jak przez krwawą mgłę. Odnalazł go stosunkowo szybko. Był silnieszy od normalnego nastolatka. Był jak zawodnik WWE na sterydach. Wiedział że sam będzie mieć problem z zapanowaniem nad mocą a bez mamy nie bardzo da sobie z tym radę... Odzyskać i stracić. Naprawić i unicestwić. To był tym co przechodził już lata. Strach czysty strach, złość istna furia. Oczy błysnęły mu czerwienią kiedy cisną mordercą o ścianę.

Pixar nie spodziewała się takiego obrotu sprawy. Stał jeszcze chwilę obok niej. A potem... Rudy był jak płomień. Otaczała go ta mroczna aura, którą było czuć. Był gotowy by zabić każdego kto wejdzie mu w drogę. Oczy czerwone od buzującej się mocy... Wciągnęła gwałtownie powietrze . Ona wiedziała, że on to zrobi. On naprawdę go zabije. Cicho wstała i ruszyła utykając za kuzynem. Nawet nie zauważyła kiedy skręciała kostkę... Adrenalina zaczęła opadać bo wiedziała, że jej ojciec panuje nad sytuacją. Szła przez kłęby dymu, pyłu...widział tylko czerwony błysk. Huk. Więcej pyły wznoszącego się kłębami w powietrze. Irracjonalny strach.

-Rudy! Azjel do cholery!-Krzyknęła.

Słyszał ją ale zignorował widząc, że morderca Jego matki nadal trzyma się na nogach.

-I co gówniarzu... teraz ta twoja blondi... Nie zostanie Ci nikt.-Syczal do niego.

-Zabiję cię.

-Wiesz moją pierwszą ofiarą był mój własny ojciec. Jaki ojciec taki syn Azjel...-Zaśmił się mu w twarz.

-Nigdy nie będę taki jak ty.

-Już jesteś.

Ruszył do ataku i zaczęła się walka.
Pixar zdarła sobie gardło od wołania kuzyna. Obok niej staną Pietro.

-Masz go?-Zapytał.

-on zabije...-Zająkneła się.

-Wiesz on odczuł to równie mocno co ja.-Westchnął Pietro.

-Co?

-Wanda jest... była moją bliźniaczką... eksperyment... och to ciężkie. Wiem jak się czuje. Niech się chłopak wyżyje.

- chyba nie rozumiem.

Rudy wygrywał. Przyszpilił starego do ziemi i przystrzymał polem siłowym. Chyba wiedział jak to się skończy...

-To koniec.-Watkną Az.

-Mamusia cie przeszkoliła?

-Jesteś skończony. Jesteś potworem i zginiesz z mojej ręki.-Powiedział poważnie zachowując lekką ironię w głosie...-Jak się z tym czujesz co? Wiesz bo ja nawet nie będę mieć wyrzutów sumienia!

Stanął mu na mostku lekko przyduszając.

-Bedziesz cierpieć. Tak jak ja przez wiele lat.

-dzieciaku zrob to i pokaż że nie jesteś pizda.

-A wie co?... -wyciagnął scyzoryk i wbił go mordercy poniżej wątroby.-Zamierzam.





**************************************

Jestem zła... jak myślicie jak to się skończy?

Nie mam czasu - MarvelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz