Rozdział -10

11 2 0
                                    


 Od soboty spotykałam się z Kristoferem praktycznie codziennie. Nie miało to dla mnie znaczenia, ale skoro już znalazłam się w Jakucji, to korzystałam.  
  Chłopak był całkiem normalny, ale do momentu. Jak coś mu się nie spodobało to nie było za ciekawie.  

***
W środowy wieczór wyszłam sama z mieszkania. Nie miałam żadnych planów na ten wieczór. Jedyne co powiedziałam rodzicom to to, że muszę się przewietrzyć. O dziwo nie pytali. Może myśleli, że idzie za mną Kristofer?
 ~ Ale chwila...~
~ ~Moja mama nie przepada za tą osobą... Na pewno by mnie zapytała... ~
~ Hmm.... Dziwne...~
  Podążyłam do mojego specjalnego miejsca. 
Tak jak myślałam - było tam pusto. A ja? Potrzebowałam samotności. 
 Usiadłam na ławce i zaczęłam słuchać muzyki. 
 Zastanawiałam się, czy jednak nie powinnam powiedzieć Krostoferowi o swoim wyjściu. Poczułam lekkie wyrzuty sumienia. Ale nie miałam mu jak teraz napisać, bo - jakby to ująć - nie miałam Internetu w telefonie. Tak więc siedziałam w samotności. 
  Nie wiem ile czasu tam spędziłam, ale nie zwracałam na to uwagi.  
  Prawie zawału dostałam, jak ktoś mnie dotknął w ramię. 
  - Cześć - Przywitała się Viv. 
  - Um... Hej! - Mruknęłam. 
 Viv przysiadła się do mnie. 
  - Jesteś sama? - Spytała.
  - Tak, tym razem tak... - Westchnęłam. 
  - Pokłóciłaś się z nim? - Spytała Viv. 
  - Co? - Zdziwiłam się. - Nie, nie pokłóciłam się z nim. Po prostu potrzebowałam chwili samotności. Myślę, że rozumiesz... - Dodałam.
 Viv rzuciła mi ciepłe spojrzenie. Przylgnęła ramieniem do mojego ramienia. 
  Siedziałyśmy w ciszy przez chwilę. 
  Około dwie minuty później podszedł do nas.... Kristofer. 
  - Nie mówiłaś mi nic! - Warknął i rzucił mi wściekłe spojrzenie. 
  - Nie mówiłam ci, bo chciałam wyjść.... - Zaczęłam cicho.
  - A ona?! - Syknął ponownie brunet.
 Viv rzuciła mi przerażone spojrzenie. 
  - Nie wiem o co ci chodzi... - Mruknęłam. - Viv spotkałam przez przypadek... - Dodałam. 
  - No głupia jakaś! Głupia! - Warknął. 
  - Uspokójcie się - pisnęła Viv. 
Kristofer spojrzał na nią. 
  - Czy możesz nas zostawić samych? - Spytał najgrzeczniej jak potrafił. 
  - Eee.... T-tak... - mruknęła Viv, a do mnie bezgłośnie dodała: - Trzymaj się.
Viv nas zostawiła. 
Brunet nie przysiadł się do mnie.  Patrzył na mnie z wyższością. 
  - Dobra, co ty tu odwalasz? - Spytał. 
  - Czyli co? - Nie wiedziałam o co mu tak naprawdę chodzi. - Tylko siedzę... 
  - Miałaś mi mówić gdzie idziesz - Odparł. 
  - Zrozum.... - Zaczęłam. 
  - Zamilcz, kobieto! - Przerwał mi. - Idziemy do domu. Do mnie. 
Wstałam z ławki i posłusznie podążyłam za nim.  
Nie byłam gotowa na to co on przygotował w swoim mieszkaniu. 


Mroczna Strona SyberiiМесто, где живут истории. Откройте их для себя