Rozdział - 11

18 1 0
                                    


 Weszłam do znajomego mi już mieszkania. Pokornie spojrzałam na bruneta.
  - Więc....? - Spytałam ostrożnie.
  - Chodź - szepnął i pociągnął mnie za ramię. Przywalił mnie do ściany.
~ Co. Ty. Robisz?! ~
Zdobyłam się na odwagę. Odepchnęłam go od siebie i  syknęłam:
   - Przestań! 
Chłopak był zdziwiony.
   - Dlaczego? 
   - Zapomniałeś, że za ścianą są moi rodzice?! - Warknęłam najciszej jak umiałam. 
   - To co z tego? - Spytał złośliwie. - Nie muszą wiedzieć, że to ty jesteś - dodał zdegustowany. 
   - Nie chcę, czego ty nie rozumiesz? - Byłam wściekła tak, że mogłabym go zabić.
Brunet westchnął. Podążył do stołu. Skinął na mnie, żebym do niego podeszła.
   - A ty? Czego ty się boisz? - Spytał. - Nie skrzywdzę cię przecież. 
Przełknęłam. 
~ Dlaczego ja mu tak ufam? Chciał mnie przed chwilą wykorzystać! ~
~ Powinnam teraz stąd wyjść, trzasnąć drzwiami i się do niego nie odzywać... ~
    - Nie wkurzaj mnie - mruknęłam. - A co byś zrobił, jakby twoja matka tu nagle weszła? To też jej mieszkanie.... 
Właśnie w tym momencie rozległ się odgłos otwierania drzwi. Chwilę później do mieszkania weszła matka Kristofera. 
 Posłałam brunetowi porozumiewawcze spojrzenie. 
 On tylko westchnął. Był zażenowany. 
  - A tyy.... - jęknęła jego matka.
  - ZNOWU PIŁAŚ?! - Warknął Kristofer. - Przecież my ledwo łączymy koniec z końcem! Całą pensję wydajesz na alkohol! 
 Matka Kristofera zdenerwowała się. Chwiejnym krokiem podeszła do syna i zamachnęła się na niego. 
 Nie uderzyła go, bo zasłoniłam go sobą. Upadłam na podłogę.
 Z pokoju obok wyszedł brat Kristofera.
  - Z N O W U ? - Chłopak był zrezygnowany. - Chwila... - Chłopak spojrzał na mnie. - Coś ty jej zrobiła?
 Dotknęłam swojego policzka - bolał. 
~ Dlaczego ja zawsze pakuję się w kłopoty...? ~
~ Co ze mną jest nie tak? ~
 Kristofer złapał mnie za ramiona i poderwał do góry. Objął mnie i syknął w stronę swojej matki:
  - Odwal się od niej! 
Matka bruneta wymierzyła palec w syna.
   - Ty już tu nie mieszkasz.... Nie... - Wysapała. 
Kristoferowi mina zrzedła. 
Dłonią musnęłam jego twarz. 
   - Zamieszkasz u mnie - szepnęłam.
Chłopak westchnął. Odsunął się ode mnie.  Zaczął składać komputer. Wziął też gitarę, wzmacniacz i parę innych rzeczy - w tym jakieś ciuchy.  
 Chwilę później poszliśmy do mnie.

***
   - Więc, co? - Spytała obojętnie moja mama.
   - Nie mogę go zostawić. On nie ma teraz nic - jęknęłam cicho.
   - Tia..... - prychnęła mama. - A jak cię wyzywał? Pamiętasz co wtedy było? 
Westchnęłam ciężko.
    - Ja nie wyrażam zgody - dorzuciła matka.
    - On ma zamarznąć?! - Syknęłam i odwróciłam się. Podążyłam do bruneta. 
Zamknęłam drzwi. 
     - I co? - Spytał. 
     - Ona jest jakaś chora.... Nie zgodziła się -  Odparłam.
     - To co teraz? 
     - Nie zostawię cię z niczym - odparłam. - Ja pozwalam ci tu zostać.
     - A twoja matka? 
      - Nie zwracaj na nią uwagi....
Zza zamkniętych drzwi słyszałam rozmowę moich rodziców.
 Mój ojciec nie miał problemu z tym, żeby Kristo został z nami przez jakiś czas.
      - Niech zostanie! - Zakończył ostro rozmowę.
Moja matka prychnęła coś pod nosem, ale już się nie kłóciła.



Mroczna Strona SyberiiМесто, где живут истории. Откройте их для себя