10

297 26 7
                                    

- Na brodę Merlina co to za olbrzymia księga - Loki z trzaskiem położył masywną księgę na stół przy którym czekali Gryfonii.

- Taka tam lekka lektura - słowa Lokiego jak zwykle ociekały sarkazmem. - Ale wy przygłupy musielibyście modlić się nad tym co najmniej do końca szkoły żeby znaleźć jakąkolwiek wzmiankę o Flamelu.

Otworzył księgę na stronie 306 i wskazał palcem na jeden z akapitów. Gryfonii podeszli szybko i zaczęli lustrować kartki wzrokiem.

- Z czytaniem to sobie chyba poradzicie prawda? - zapytał z udawaną troską. - Tak czy inaczej, ja wywiązałem się ze swojej części umowy, teraz pora na was. 

Ron odwrócił wzrok od księgi i z niesmakiem spojrzał na Lokiego. Harry po chwili zrobił to samo.

- O dziwo wygląda na to, że te informacje będą przydatne. - stwierdził cicho bliznowaty. - Dobrze, skoro ty dotrzymałeś słowa to my też to zrobimy. Na czym będzie polegał tej kontrakt?

Loki uśmiechnął się przebiegle i wyciągnął do nich otwarte dłonie. Gryfoni z lekkim zaskoczeniem złapali go za nie.

- Teraz tylko musicie powtarzać za mną zaklęcie i zostaniecie zobowiązani do spełnienia jednej mojej prośby. - Loki specjalnie nie użył słowa "rozkaz" - Która oczywiście, jak wcześniej wspominałem, nie narazi was ani nikogo innego na śmierć bądź inne urazy fizyczne. Jakieś obiekcje?

W odpowiedzi Harry jedynie przecząco głową a Ronald mruknął coś pod nosem o podstępnym ślizgonie. 

- W takim razie zaczynamy. 

Kiedy niczego nieświadomi uczniowie recytowali zaklęcie Emily notowała każde usłyszane słowo. Nie znała bowiem wcześniej takiego zaklęcia a uważała, że każde może się przydać. Kiedy całe przedstawienie dobiegło końca Loki odwrócił się na pięcie i wyszedł z biblioteki trzymając w ręce cienki tomik w czerwonej, twardej okładce. Emily mogła przysiąc, że gdzieś już wcześniej widziała tą książkę. Nie mając nic lepszego do roboty postanowiła udać się na błonia. Krążąc po zimnych zamkowych korytarzach, żałowała, że nie wzięła nic cieplejszego. Obecnie miała na sobie jedynie bluzę z kapturem i czarne dżinsy. Nie chciała jednak wracać po kurtkę do lochów, więc dalej szła w stronę wyjścia z Hogwartu. Co z hipokryzja pomyślała, wcześniej ochrzaniła Lokiego, że nie ubiera się stosownie do pogody a teraz sama wychodziła w zaledwie bluzie na ten mróz. Tylko pogratulować rozsądku. 

Kiedy w końcu dotarła na błonia okazało się, że nie jest tak lodowato jak myślała. Co prawda nadal było zimno, bo zaledwie kilka stopni ale do wytrzymania. 

Spacerowała dobre kilkanaście minut aż natknęła się na chłopaka siedzącego na gałęzi masywnego drzewa oddalonego kilka metrów od niej. Dość nietypowy widok. Chłopakiem tym był oczywiście nikt inny jak tylko słynny bóg psot, Loki we własnej osobie. 

Emily pomyśla, że skoro z nazwy tak bardzo lubi psocić to dlaczego by ona nie mogła trochę się zabawić? Jak pomyślała tak zrobiła. Zebrała w ręce śnieg i ulepiła z niego śnieżkę. Wycelowała w głowę bruneta i z całej siły rzuciła. Ku jej rozczarowaniu Loki w ułamku sekundy odwrócił się i złapał śnieżkę w locie. 

- Tak się bawimy?! - zawołał w jej stronę uśmiechając się wrednie, jak to on. Dmuchnął w śnieżną kule, która zmieniła kolor w przezroczysty po czym rzucił nią w Emily. Ta również ledwo co uniknęła śnieżki. Kula minęła ją o milimetry i wbiła się z hukiem w ziemię. Dziewczyna odwróciła się aby zobaczyć dlaczego usłyszała taki dźwięk i o wytrzeszczyła oczy w niedowierzaniu. Ten psychol zamienił śnieżkę w prawdziwą lodową kule! Gdyby nie uniknęła ataku, kula z pewnością pozbawiła by jej przytomności. 

- Czy ty jesteś normalny?! - Krzyknęła z wściekłością.

- Ja? A kto to niby zaczął? - Loki zamknął czerwony tomik i zeskoczył z drzewa. - Gdyby ta śnieżna kula trafiła mnie w głowę, pozostałości śniegu mogły by spaść na te cudowne dzieło Osamu Dazaia. - podchodząc powoli w stronę wściekłej śłizgonki, wskazał drugą ręką na japoński tomik.

- To, że przez przypadek mogłam zniszczyć "Zatracenie", to nie znaczy, że miałeś zamieniać tą śnieżkę w jakieś lodowe nie wiadomo co. - Burknęła już delikatniejszym tonem. Było jej trochę wstyd bo sama kochała książki równie mocno co Loki i zawsze starała się o nie dbać a po przeczytaniu zostawiać jak najmniejszy ślad użytkowania aby książka została zachowana jak najdłużej w jak najlepszym stanie.

- Oj tam, czepiasz się szczegółów. 

Ślizgonka miała już pokazać mu język i uciec z powrotem do zamku gdy niespodziewanie poczuła zimno i ból na środku czoła. Dostała kulą, tym razem na szczęście śnieżną, prosto w twarz! 

-Ta zniewaga krwi wymaga! - Krzyknęła. Wyciągnęła różdżkę i za pomocą łatwego zaklęcia wytworzyła około tuzin śnieżek by następnie posłać je w stronę księcia Asgardu. Ten natomiast nie pozostawał jej dłużny. Bez pomocy różdżki wyczarował lodowy kij do baseballa i odbił większość z nich w stronę Emily, która z gracją robiła kolejne uniki.  Loki wyszczerzył zęby. Tym razem nie był to jednak grymas złośliwości a bardziej szczery, rozbawiony uśmiech. 


Liar at Hogwarts //Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz