Nie wskoczy za nim w odmęty jeziora. Nie dla obcego człowieka. Czy boga. Czy kim on tam jest. Jedyne co o nim wie to jego imię i nazwisko. No i to, że nie jest zwykłym czarodziejem tylko jakimś tam księciem z innego świata.
Musiała szybko obmyślić plan ratunku albo ten chłopak szybko dostanie hipotermii. Jej już odmarzał nos a stała na dworze kilka minut. Szczelnie zakryła szalikiem i starała się zebrać myśli.
Skup się! Nakrzyczała na siebie w myślach. Na pewno coś wiesz!Po chwili wertowania myśli i wspomnień, przypomniała sobie o jednym z zaklęć które nauczyła ją matka. Accio.
Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że nie mogła przywołać bruneta ponieważ był istotą żywą. Co innego jego ubranie. Jeśli przywoła jego koszulkę do siebie może ona też pociągnie go do góry a przy odrobinie szczęścia nie ześlizgnie się z jego ciała. Taką przynajmniej miała nadzieję. Dłużej się nie zastanawiając cicho wypowiedziała ciche Accio Czarna Bluzka Loki'ego i skierowała swoją różdżkę w kierunku wody.Przez chwilę nic się nie działo.
Nadzieja matką głupich. Pomyślała ironicznie.Kiedy zaczęła już tracić nadzieję z jeziora wyskoczyła przemoczona czarna polówka i wylądowała prosto pod nogami brunetki. Przez kilka minut Emily nie miała pojęcia co teraz zrobić. Misterny plan nie wypalił. Co miała zrobić? Pobiec do nauczycieli? Zawołać Gajowego Hagrida? Próbować przywołać inne części garderoby? Nie miała pojęcia.
Kiedy miała już się schylać po polówkę aby następnie pobiec czym prędzej do zamku znowu coś wyskoczyło z jeziora lecz tym razem z impetem chlapiąc zszokowaną dziewczynę wodą. Udało się.
Szybko się wyprostowała, całkowicie zapominając o koszulce, którą chciała przed chwilą podnieść. Stała teraz twarzą twarz z przemoczonym chłopakiem. Kropelki wody powoli kapały z jego kruczoczarnych, przemoczonych i roztrzepanych włosów. Wpatrzyła się w szmaragdowe tęczówki. Sądząc po mimice jego twarzy był zdenerwowany. Pffff też coś. Powinien jej lepiej dziękować za uratowanie życia.
-Mogę łaskawie wiedzieć co ty odwalasz? - syknął wyraźnie zdenerwowany chłopak.
-Hahahah. Nie śmieszne. - sztucznie uśmiechnęła się Emily. - Ratuje cię przed zamarznięciem! Czy ty masz jakiekolwiek czucie i nie ogarniasz, że temperatura jest na minusie?! Już dawno powinieneś dostać zapalenia płuc! - tym razem wykrzyczała zdenerwowana dziewczyna ściągając swoją czapkę i kurtkę z zamiarem przykrycia pół nagiego, przemoczonego chłopaka. Momentalnie zrobiło się dużo chłodniej. Przez plecy przeszła ją fala dreszczy.
-Chyba se jaja robisz. Jedyne co zrobiłaś to mi przerwałaś w czymś ważnym. A mi się nie przerywa. W niczym. Dociera? - powiedział z wściekłością podpychając od siebie podchodzącą brunetkę. - I dla twojej wiadomości jestem odporny na wszelkie mrozy. Nawet nie kichnę. Zauważyłaś abym się trząsł? Abym w jakikolwiek sposób odczuwał taką temperaturę jaka obecnie panuje? Jestem bogiem a ty zwykłą śmiertelniczką. A teraz jak już pani wścibska pooglądała sobie widoczki to z łaski swojej mogłaby odejść.
Loki P.O.V
Mruknął pod nosem zaklęcie osuszające, podniósł swoją koszulkę ze złotym napisem na plecach "I'm your bad news" i nałożył ją z powrotem na siebie. Popatrzył przed siebie i ujrzał zabawny widok. Jego nowa znajoma miała buraka na twarzy i co chwile otwierała ustna i je zamykała najwyraźniej nie wiedząc co powiedzieć. Oczywiście nie miała pojęcia, że był lodowym olbrzymem i nawet gdyby było minus 1000 stopni Celsjusza, on nie odczuwa tego w najmniejszym stopniu.
Niech sobie dalej myśli, że to przez moją boskość.Spojrzał na brunetkę, która dalej nie raczyła się ruszyć.
-Dobra jeśli nie zamierzasz odejść to ja to zrobię. Pardon - ruchem ręki odsunął dziewczynę, która stała na jego drodze i ruszył przed siebie.
-------------
Loki siedział właśnie w bibliotece i studiował Historię Hogwartu, kiedy usłyszał szepty za drugim regałem.-Nie nie możemy mu ufać. Przecież to ślizgon. Po za tym przyjaźni się z Malfoyem więc też jest idiotom. - odezwał się pierwszy głos. Z początku Loki'ego niezbyt interesowali inni ludzie do puki nie zaczęli szeptać o nim.
-No tak ale Laufeyson to jedyna osoba, która została w Hogwarcie i czyta książki. Może coś wie o Nicolasie...- drugi głos nie zdążył dokończyć. Loki już wiedział do kogo należą owe tajemnicze głosy.
-Cichoooo. To ściśle tajne i nie możemy powieźć tej tajemnicy jakiemuś podstępnemu, oślizgłemu...- niejaki Ronald Weasley również nie zdążył dokończyć bowiem na jego rudą, głupią głowę zaczęły spadać tomy ksiąg z najwyższej półki.
Loki obszedł swój regał, podszedł to rudzielca i zdzielił go Historią Hogwartu po pysku. Następnie powalił go na ziemię i butem stanął mu na gardle. Przy okazji wyczarował sobie sztylet i skierował go w stronę okularnika.
-Nie szukamy zwady Loki. - powiedział cicho Potter. Loki na to zaśmiał się szaleńczo.
-A czy mrówka szuka zwady z butem? - skierował swój wzrok na Weasley'a - Wyjątkowo obleśna mrówka.
-------------
CZYTASZ
Liar at Hogwarts //Loki Laufeyson
Short StoryW wieku 111 lat syn Laufey'a dostaje się do Szkoły Magii i Czarodziejstwa (Hogwartu). Jak sobie poradzi w świecie, początkowo jego zdaniem, nic nie znaczących ludzi? Co zrobi gdy dowie się, że Midgardczycy również władają magią? Przekonacie cię...