17

69 9 3
                                    

-Z jednej strony trochę ciężko mi uwierzyć, że Dumbledore postanowił umieścić takiego potwora w zamku, ale z drugiej ma to trochę sensu. - stwierdziła Em zaraz po tym jak Loki skończył opowiadać jej co spotkał na korytarzu trzeciego piętra.

- Trochę sensu? Przecież to czarne wielkie psikso omal nie pozbawiło mnie nogi.

- Nikt nie kazał ci pchać tam swoich królewskich czterech liter. Zrobiłeś to na własną odpowiedzialność. - Em skrzyżowała ręce na klatce.

- Wolałbym stracić kończyny niż cały wieczór nudzić się na kolacji z całym gronem nauczycielskim patrzącym mi do talerza. - Na samą myśl wzdrygnął się z obrzydzenia.

- Nie było tak źle. Chociaż Dumbledore cały czas opowiadał suchary o świątecznych skrzatach a Hagrid przesadził z ilością grzańca. Lewdo się trzymał na nogach, a nie wyobrażam sobie żeby ktokolwiek był wstanie wynieść go o własnych siłach. Loki zaśmiał się na tę myśl.

- Mówiłeś, że pies czegoś pilnował. Masz jakikowiek pomysł co mogło znajdować się pod tamtą drewnianą klapą?

- Pustka w głowie. Ale z pewnością musi być to coś ważnego.

- Coś ważnego, czym tacy uczniowie jak my nie powinni się interesować.

- Zdecydowanie nie powinni.

- Ale my będziemy.

- Zdecydowanie będziemy. - ślizgon uśmiechnął się podstępnie, swoim cwaniackim uśmiechem.- Ale czy jesteś pewna, że chcesz brnąć w to dalej? Nie boisz się, że coś może ci się stać albo wylecisz ze szkoły? - powiedział z udawaną troską.- Wizja wyrzucenie stąd rzeczywiście mnie przeraża ale moja ciekawska natura wpychania nosa we wszystko co interesujące jest silniejsza. No i nie zamierzam pakować się w syf, z którego wiem, że nie wrócę żywa. Aż tak bardzo nie chce jeszcze znikać z tego świata. Poza tym Hogwart sam w sobie jest niesamowitym miejscem i grzechem było by nie odkrycie wszystkich jego tajemnic.

Loki zdecydowanie się z tym zgadzał. W askardzkim pałacu znał już wszystkie zakamarki i tajne przejścia a o Hogwarcie nie wiedział prawie nic. Był gotów urozmaicić sobie te kilka lat nauki odkrywaniem zawiłości zamku.

- Proponuje zrobić listę rzeczy, które musimy odwiedzić zarówno w środku i na zewnątrz.

- Na zewnątrz? Masz na myśli zakazany las?

- Również ale może na początek zajmiemy się czymś mniej niebezpiecznym. - przez chwilę się zastanawiał, próbując przypomnieć sobie ciekawe miejsca, które chciał zwiedzić. - Możę jeziorem? Jakiś czas temu prawie dotarłem do wioski trytonów, gdyby tylko pewna głupia ślizgonka uporczywie nie próbowała zdjąć ze mnie resztki ubrań zaklęciem przywołującym. - spojrzał na nią wymownie. Na to wspomnienie twarz Em przybrała kolor czerwony.

- Przecież przeprosiłam.

- Nie przypominam sobie.

- Nie zagłębiajmy się w szczegóły tylko w jezioro co ty na to?

- To tego akurat jesteś bezużyteczna. Lepiej idź do biblioteki poszukać jakiś informacji o tym psie. Ale dyskretnie, nie chcemy przecież aby ktokolwiek wiedział, że my o nim wiemy.

- W takim razie miłego, cokolwiek tam robiłeś. Pa.

- Żegnam. Następnym razem nie wchodź nieproszona!

Rozległo się trzaśnięcie drzwiami a Loki opadł bezwładnie na łóżko. Rana w nodze wciąż mu dokuczała ale nie aż tak bardzo jak wcześniej. Może w końcu zioła przeciwbólowe zaczęły działać. Po chwili rozmyślania chwycił podręcznik do obrony przed czarną magią i zaczął studiować strony aż nie skończył lektury. Zdawało się, że jest już środek nocy więc udał się pod szybki zimny prysznic. Kochał zimne prysznice. W przeciwieństwie do gorących, w zimnej wodzie potrafił zebrać myśli i oczywiście ochłonąć. Przy myciu starał się omijać ranę, mając nadzieje, że nie będzie mu ona przeszkadzać w przemierzaniu zamkowych korytarzy.

Liar at Hogwarts //Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz