6

432 34 31
                                    


Loki Laufeyson P.O.V

-Naprawdę chcesz to zrobić Smoku? - zapytał lekko rozbawiony Zabini - Wiesz kim ona jest?

-Pfffff nie obchodzi mnie to, a nawet gdyby to musiałaby co najmniej być córką Mrocznego Pana żeby przebić mnie w statusie krwi i narobić mi kłopotów- prychnął Dracon jeszcze raz sprawdzając swoją "niespodziankę" którą przygotował dla Emily.

Loki doskonale dostrzegał wewnętrzne umieranie ze śmiechu Blaisea i Theodora Notta, który aktualnie przesiadywał w ich dormitorium.

Malfoy miał zamiar już wyjść ale nagle zatrzymał się w progu pokoju.

-Ja to jednak jestem geniuszem. Obleje ją tym po przerwie świątecznej, przecież teraz nikt jej nie zobaczy a tak to cały Hogwart będzie miał ubaw. -po czym odwrócił się na pięcie i schował nawet spory flakonik jakiegoś nieznanego Jotunowi eliksiru do szafki nocnej.

-A ty Laufeyson jak nie chcesz zmarnować dobrego towaru i przy okazji zmienić swoją twarz w pryszczatą, zielono-fioletową brukselkę to nie dotykaj tego. - tym razem Malfoy wrednie się uśmiechnął.

-No i śmierdzieć skunksem zmieszanym ze zgniłymi skarpetkami- dodał Nott.

-Mhm. - Loki wywrócił oczami. Z jednej strony było to mega wradne co idzie w parze z zabawe. Ale z drugiej strony nie chciał żeby spotkało to właśnie Emily. Było w niej coś... naturalnie idealnego. Loki nie umiał tego wytłumaczyć. Zadał sobie liścia w myślach żeby przestać o niej myśleć. Zdecydowanie nikt nie zasługiwał aby zajmować myśli młodego księcia na dłużej niż 30 sekund. - Skąd masz w ogóle ten eliksir?

-Jak się ma pieniądze to wszystko można załatwić - powiedział jak zawsze wywyższającym się tonem.

-Jak masz tak dużo pieniędzy to może w końcu załatwisz sobie przeszczep mózgu? Ten twój chyba dawno wysiadł. - zakpił Laufeyson sprawnie zmieniając temat.

Zanim wkurzona fretka zdążyła coś odpowiedzieć Loki szybko dodał:

-A no tak przecież ty go nigdy nie miałeś. No to go też sobie kup.

Po tych słowach rozpoczęła się istna wojna na riposty.

-----------------------------------------------------------

-Mam nadzieję, że wpadniesz do jakiegoś zamarzniętego jeziora - mruknął sarkastycznie na odchodne do Dracona, który właśnie opuszczał Hogwart by udać się do swojej rodziny na święta.

-Tak tak a niech ciebie zmiażdżą te książki, bo to jedyne co chce przebywać w twoim towarzystwie- odburknął Dracon po czym zaśmiał się i przybił piątkę z zielonookim.

To samo zrobił z Zambinim tylko podarowali sobie sarkastyczne czy wredne komentarze. Na Notta czy innych uczniów jego domu nawet nie spojrzał. Po prostu na to nie zasługiwali.

Kiedy chorda uczniów zaczęła wychodzić poza mury Hogwartu Loki ruszył w kierunku błoni trzymając w swoim ręku Fantastyczne Zwierzęta i jak je znaleźć Newta Scamandera.

Po kilku minutach przepychania się przez uczniów w końcu znalazł wyjście z zamku i ruszył na błonia.

-----------------------------------------------------

Stworzenie pochodzące z Grecji , mające głowę i pierś konia, a ogon i zad olbrzymiej ryby. Chociaż gatunek ten zazwyczaj spotyka się w  roku przepiękny niebieski deresz został schwytany - tak głosił kawałek nagłówka na jednej ze stron aktualnej lektury Lokiego. Czytał akurat o Hipokampie, czyli majestatycznym morskim stworzeniu.

(Autorka- Jeśli są tu jacyś fani PJO... pamiętacie Tęczusia?)

Loki nie wiedział dlaczego tak fascynują go te stworzenia ale chciał znaleźć o nich jak najwięcej informacji o ich trybie życia, siedliskach i takich rzeczach a następnie znaleźć jakiegoś osobnika. Nie wiele osób, chyba nawet sama Frigga nie wiedziała o jego ukrytym talencie. Z tego co było mu wiadomo nikt z Lodowych Olbrzymów nie posiadał takiej zdolności przez co czuł się jeszcze bardziej jak wybryk natury, który powinien umrzeć już jako małe dziecko.

Odłożył książkę na przymarzniętą trawę obok siebie i wstał.

Musiał zebrać myśli. Najlepiej mu to wychodziło kiedy ostudził organizm. Popatrzył więc przed siebie i ujrzał piękne kilka metrów od niego. Westchnął głęboko. Zanim ostatecznie zanurzył się w lekturze przysiadł przy topoli i podziwiał piękno w prostocie jeziora. Miało w sobie coś takiego... naturalnie idealnego. Loki nie umiał ubrać tego w słowa.

Powoli zaczął podchodzić do małego pomostu, który prowadził prosto w środek długiego i ogromnego jeziora.

Kiedy dodarł już na sam koniec, zniżył się na tyle aby sięgnąć dłonią wody i sprawdzić jej temperaturę. Dla normalnego człowieka byłaby ona lodowata i nie do zniesienia zważywszy na to, że jest grudzień i minusowa temperatura.

Obrócił się przodem do początku kładki i zobaczył biegnącą w jego stronę brunetkę. Uśmiechnął się wrednie i przechylił do tyłu.

Ostatnie co usłyszał zanim pochłonęła go woda to krzyk Emily.

Liar at Hogwarts //Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz