Loki wraz z matką i dwoma strażnikami wszedł na ulicę Pokątną. Nie spodziewał się, że na Midgardzie może być tak magicznie. Przechodzący ludzie dziwnie się na niego patrzyli, zapewne przez jego szatę.
-Chyba potrzebuje ziemskich ubrań - rzekł do królowej - i to w trybie natychmiastowym.
-Oczywiście, ale najpierw musimy udać do do Banku Gringotta.
Książę Asgardu posłał jej pytające spojrzenie.
-Tutaj nie płci się złotem. Mają tu specjalną walutę, galeony - wyjaśniła.
Kiedy wyszli z banku, udali się do sklepu Madame Maklin, gdzie zakupili szaty i zwykle ubrania typu bluzy i dżinsy. Młodemu bogowi o dziwo podobał się taki styl.
-Uczeń może kupić jeszcze jakieś zwierze... - przeczytał na głos zielonooki.
Gdy weszli do odpowiedniego sklepu, pierwsze co rzuciło mu się w oczy była klatka z średniej wielkości, ciemno zielonym wężem. Podszedł bliżej a wtedy wąż podpełz do samej szyby.
Loki położył dłoń na szybie w miejscu gdzie gad położył pyszczek. Przeszedł go ciepły dreszcz i poczuł rozchodzącą się fale ciepła po ciele.-Chce tego - powiedział tonem nie akceptującym sprzeciwu - jest idealny.
-Dobrze... ale może przydałaby ci się również sowa - zaproponowała ekspedientka.
Loki rozejrzał się wokoło. Ruszył w stronę czarnej jak noc sowy o zielonych oczach.
Dotknął klatki i poczuł podobną falę ciepła jak przy wężu. Czuł jakby w tych oczach ujrzał odbicie jego duszy.
Zapłacili za zwierzaki i wyszli ze sklepu.-A więc - zaczęła Frigg - jak je nazwiesz?
-Sowę nazwę Demon, a węża Dracarys (Autorka~ za dużo Gry o tron wybaczcie) -powiedział zdecydowanie nowy uczeń Hogwartu - teraz idziemy po ten badyl?
-To się nazywa różdżka i będzie ci potrzebna - powiedziała łagodnie
-Przecież ja umiem czarować bez różdżki.
-Wiesz... w tym świecie tylko najpotężniejsi magowie potrafią czarować bez różdżek.
-To znaczy, że jestem potężny? - zapytał.
-W to nie wątpię - uśmiechnęła się przyjaźnie do niejakiego Olivandera gdy weszli do sklepu z (jak to Loki miał zwyczaj powtarzać) badylami.
-Witaj pani, chłopcze - ukłonił się sprzedawca - dokładnie pamiętam każdą sprzedaną różdżkę... - podszedł do szafki i wyciągnął srebrne pudełeczko a następnie wyciągnął patyk - spróbuj tę - podał chłopcu.
Ten spojrzał na niego pytająco. Olivander tylko uśmiechną się i zachęcił aby nią machnął w skutek czego lampka stojąca na biurku wybuchła. Starzec tylko mrukną coś do siebie i podał następną.
Tym razem stało się coś innego. Zielonooki poczuł przepływającą przez niego falę magii.
Uśmiechnął się i spytał (ponieważ wcześniej czytał o tym w książce) jakie ona ma właściwości i z czego jest zbudowana.-Rdzeń to róg rogatego węża, brzoza, 11 i 3/4 cala. Ma wyjątkową moc. Doskonała do eliksirów oraz rzucania zaklęć modyfikujących pamięć i bitewnych - powiedział podekscytowany.
Zakupili jeszcze kociołek i kufer a kiedy wyszli z księgarni książę miał ze sobą 15 ponad programowych książek.
Potem, po spakowaniu rzeczy udali się na peron 9 i 3/4.Loki podziwiał parowe maszyny i równie ekscytujące wydawało się przejście przez ścianę na ukryty peron.
-No to trzymaj się kochanie - powiedziała królowa i przytuliła swojego podopiecznego.
Ten wydał z siebie tylko niewyraźne pa i wszedł do zatłoczonego wagonu. Ubrany już w czarną bluzę z wilkiem, dżinsy i wygodne sportowe buty nie wyróżniał się z tłumu jak wcześniej mając na sobie zbroje.
Wszedł do pustego przedziału, załadował kufer z którego wyciągnął książkę o zaklęciach i usiadł wygodnie czytając lekturę. Zanim jednak skończył pierwszy rozdział do jego przedziału weszły 2 osoby.-Hej. Zajęte? Jestem Ron W... -powiedział rudzielec ale nim dokończył usłyszał głośny trzask zamykanej książki.
-Mam w wysokim poważaniu to kim jesteś i jak ci na imię. Tak ten przedział jest zajęty - warknął książę.
-Ej! Jesteś nie miły - fuknął nie chciany gość - po za tym jak zajęte?! Przecież widzę, że siedzisz sam... - powiedział i już chciał usiąść obok ale w tej samej chwili Loki wyczarował pięć sztyletów które kolejno cisnął w każe siedzenie oprócz swojego.
Uśmiechnął się zwycięsko kiedy rudy pobladł i wybiegł z krzykiem ciągnąc za sobą 2 osobę która krzyczała coś o czarnej magii.
On natomiast usiadł i wrócił do lektury.
W między czasie pojawiła się jeszcze jakaś dziewczyna która pytała o żabę niejakiego Nevilla ale również uciekła gdy zobaczyła wbite w siedzenia małe noże.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przeciskał się przez ludzi w kierunku jakiegoś olbrzyma krzyczącego pierwszoroczni... Kiedy już dotarł do celu musiał wsiąść do łodzi z jakimś blondynem i czarnoskórym chłopakiem. Oni zjadliwie dyskutowali i nawet nie zauważyli zieloonokiego. Jemu to akurat bardzo odpowiadało. Po chwili zapatrzony w tafle, usłyszał wiele woah. Po czym zwrócił się w stronę gdzie wszyscy patrzyli i zdziwił się bardzo dlaczego wszystkich to poruszyło. Oni byli co prawda zwykłymi ludźmi a on na codzień mieszkał w złotym zamku kilka razy większymi tego ale nadal nie mógł pojąć tego zachwytu.
Gdy weszli do zamku, usłyszał jakąś kłótnie trzech chłopaków ale też się zbytnio nie zainteresował. Jedyne co przykuło jego uwagę były lewitujące świece w głównej sali i jej zaczarowany sufit. Był pod lekkim wrażeniem umiejętności midgardczyków.
Profesor (jak się wcześniej przedstawiła) McGonagall czytała po kolei nazwiska 11 letnich dzieciaków. Częściej słyszał Gryffindor! czy Slytherin! niż nazwy pozostałych dwóch domów. Gdy został już tylko on zabrał głos dyrektor.
-Uwaga! Uwaga! Mam zaszczyt przedstawić wam osobę nie zwykłą. Nie jest typowym czarodziejem z ziemi. Pochodzi z innej platany na której jej księciem. Mam nadzieje, że przyjmiecie go równie ciepło co ja. Przed wami - Albus zrobił dramatyczną pauzę - Loki Laufeyson! Książę Asgardu!
Wszyscy byli szokowani. Nie mało kto zdawał sobie sprawę, że nie ma jednego świata.
Powolnym krokiem ruszył do tiary. Przez chwile gadający kapelusz opisywał jego cechy wewnętrzne i po wielkiej głównej sali rozniósł się krzyk:
-SLYTHERIN!
🍍🍍🍍🍍🍍🍍🍍🍍🍍🍍🍍🍍🍍🍍🍍
Równo 900 słów. Mniej więcej w takiej ilości postaram się publikować rozdziały i zastanawiam się czy robić to raz czy dwa razy na tydzień.
Miłego ❤️
CZYTASZ
Liar at Hogwarts //Loki Laufeyson
Short StoryW wieku 111 lat syn Laufey'a dostaje się do Szkoły Magii i Czarodziejstwa (Hogwartu). Jak sobie poradzi w świecie, początkowo jego zdaniem, nic nie znaczących ludzi? Co zrobi gdy dowie się, że Midgardczycy również władają magią? Przekonacie cię...