2

851 58 24
                                    

Powolnym krokiem ruszył do stołu przy którym siedzieli ślizgoni i ślizgonki. Usłyszał oklaski i nie był tym faktem zbytnio zachwycony bowiem nie lubił być w centrum uwagi. Usiadł koło blondyna który przedstawił się jako Draco Malfoy. Potem poznał też jego, pożal się Odynie, przyjaciół. Czarnoskóry chłopak okazał się niejakim Blaise'm Zambinim. Loki poznał również dwóch pulchniejszych chłopaków których imion nie zapamiętał, bruneta o imieniu Theodore Nott, później okazało się, że pół dziewczyna pół mops to Pansy Parkinson, dziewczyna o długich brązowych włosach ma na imię Astoria Greengrass a najdalej siedząca „puszysta" dziewczyna to Milicenta Bulstrode.

Młody książę zauważył, że większość dziewczyn z zachwytem gapi się na platynowołosego.

Jego nowi „znajomi" wypytywali się go o jego królestwo i majątek ale po chwili zaprzestali widząc brak zainteresowania u ich obiektu fascynacji.

Dyrektor ogłosił jakąś długą i nudną przemowę po czym rozpoczęła się uczta.

Loki początkowo patrzył sceptycznie na midgardzkie jedzenie ale kiedy spróbował soku dyniowego, coraz bardziej zaczął się przekonywać co do wysokości stopnia zjadliwości tego posiłku.

Po zakończonej uczcie uczniowie mieli udać się za prefektami ich domów.

Kiedy dotarli do lochów, prefekt zatrzymał się przez, początkowo zwykłą ścianą.

-Dobra słuchajcie bachory - krzyknął brunet w stronę pierwszorocznych - tutaj znajduje się wejście do pokoju wspólnego, jak nie zapamietaliście drogi to będziecie musieli niestety spać na korytarzu... -nie dokończył bo dostał z łokcia od blondwłosej dziewczyny.

-Carl oczywiście żartował - zaśmiała się dziewczyna- w pokojach znajdziecie mapę Hogwartu albo w razie zgubienia można przecież spytać kogoś o drogę. To oznacza, że spanie na podłodze gdzieś na korytarzu to ostateczność - podkreśliła ostatnie zdanie patrząc się ironicznie na niejakiego Carla.

-Kontynuując - zaczął prefekt - aby dostać się do pokoju wspólnego należy podać hasło. Zmienia się ono co miesiąc i każdy ślizgon...

-Oraz ślizgonka - dokończyła blondi.

-... zostaną o tym poinformowani. - kontynuował brunet, nie zważając na
koleżankę - W tym miesiącu hasło to Dziedzic Węża. - po tych słowach ściana przed nimi rozstąpiła się i ukazał się wielki salon zachowany w zielono-srebrnych odcieniach.

-Z jakimikolwiek pytaniami udajcje się do nas albo opiekuna Slytherinu, Profesora Snape'a
którego poznacie na lekcjach eliksirów. A teraz udajcie się do pokoi. - zakończyła swoją wypowiedź dziewczyna.

Loki był na końcu tłumu. Szukał pokoju ze swoim imieniem aż natrafił na ten na samym tyle.

Gdy wszedł do niego był lekko zszokowany bowiem zobaczył tam też Malfoy'a i Zambiniego którzy bezkarnie rozmawiają w jego nowym pokoju.

-A co wy tu robicie - zapytał podminowany brunet.

-To też nasz pokój jakby szanowna księżniczka nie zauważyła - zadrwił Dracon. Lecz szybko tego pożałował gdy został pchnięty na ścianę a do jego gardła został przyłożony sztylet Lokiego.

-Lepiej mnie nie denerwuj blondi, bo zachwile ten twój czarny worek w którym chodzisz może w szybkim tępie stać się czerwonym tak samo jak twój ryj więc z łaski swojej nawet nie próbuj mi się przeciwstawiać - powiedział władczym i jednocześnie wywołującym strach tonem.

Gdy odwrócił się i podszedł do jednego z trzech łóżek usłyszał tylko księżniczka chyba ma okres przez co na ścianie, kilka milimetrów obok głowy Zambiniego pojawił się, tym razem większy od poprzedniego sztylet.

-Jeszcze jeden raz - powiedział opanowanym głosem Loki - a sprawie, że wasze tętnice zostaną w szybkim czasie spalone. - wyciągną do przodu rękę na której pojawił się dość spory zielony płomień.

Dwaj ślizgoni wybiegli z krzykiem na co Loki głośno się zaśmiał. Usiadł na swoim łóżku i uznał je za niezbyt wygodne po czym transformował je na takie które było podobne go jego łoża w Asgardzie.

Wyciągnął pierwszą lepszą książkę do eliksirów i zaczął pochłaniać wiedzę. Dopiero po kilku godzinach czarnoskóry i blondas wrócili do pokoju uzbrojeni w patelnie i różdżki.

Gdy nastała późna noc Loki odłożył skończoną lekturę i położył się spać.
Spał góra 4 godziny co jednak nie było zauważalne ani po jego zachowaniu ani po wyglądzie- młody Jotun nie potrzebował dużej ilości snu.

Rano założył szatę z zielonymi i srebrnymi wykończeniami i około godziny 8 rano udał się na śniadanie.

Zjadł kanapki z masłem orzechowym i dżemem (poprzedniego dnia przy kolacji odkrył to cudowne połączenie) oraz nalał sobie trochę soku dyniowego. Wymienił pare zdań z Draconem i Zambinim który postanowili, że chcą jeszcze żyć i niechętnie przeprosili szmaragdowookiego.

Po skończonym posiłku udał się na pierwszą lekcje jaką była Transmutacja.
Musieli przerobić pióro ptaka na drewniany klocek. Oczywiście Loki nie miał z tym absolutnie żadnego problemu. Jakie było zdziwienie uczniów oraz pani profesor kiedy ślizgon zamiast pióro zamienić w zwykły drewniany klocek zamienił je w drewnianą figurkę węża (zdjęcie na górze) a potem z powrotem w piórko na którego końcu była głowa węża i to w dodatku bez użycia różdżki. Po całej sali rozległy się wiwaty oraz gwizdy a Minerwa dodała Slytherinowi 50 punktów i poprosiła Lokiego żeby został chwile po lekcji.

-Powiedz mi chłopcze - zaczęła pani profesor - jak to zrobiłeś i to bez różdżki!?

-W Asgardzie miałem najlepszego nauczyciela a raczej nauczycielkę sztuk magicznych - uśmiechnął się niezauważalnie na wzmiance o królowej - która nauczyła mnie wielu przydatnych rzeczy jak na przykład transformacja przedmiotów, tworzenie klonów, zmienianie się w dowolne zwierze lub człowieka i wiele...

-Słucham? - zapytała z niedowierzaniem Minerwa - mam rozumieć, że potrafisz zmieniać się w zwierzę bez bycia animagiem i przybierać postać innego człowieka bez jakiegokolwiek eliksiru?! - prawie wykrzyczała.

-Zastanówmy się - Loki zrobił minę myśliciela, choć bardzo bawiła go ta sytuacja - tak, potrafię. Mogę nawet pani zaprezentować.

Nauczycielka pokiwała lekko głową i prawie zemdlała gdy zobaczyła dokładną kopie siebie w którą zmienił się jej nowy uczeń. Później mogła zobaczyć jak ślizgon zmienia się kolejno w sokoła i lata po sali, później w węża a na końcu w wilka. Kiedy wrócił do normalnej postaci wylądował przed przerażoną McGonagall.

-Muszę to jak najszybciej zgłosić Albusowi i...

-Nie, nie, nie złotko nikomu nie powiesz. - zaśmiał się Loki i przyłożył jej szybko rękę do czoła. Wymazał jej z pamięci część w której pokazuje jej swoje zdolności.

Odsuną się gdy zakończył dzieło i wyszedł z klasy zostawiając nauczycielkę na jej fotelu.
Gdy opuścił klasę powtarzał tylko w głowie słowa jego przybranej matki - nie pokazuj nikomu co potrafisz bo wykorzysta to na twoją nie korzyść - i udał się do sali od eliksirów gdzie zaczął następną lekcje.

🍒🍒🍒🍒🍒🍒🍒🍒🍒🍒🍒🍒🍒🍒🍒

Przepraszam za taką długą przerwę ale koniec roku i zamiast przygotowywać się do wakacji trzeba spinać dupe o lepsze oceny...
Tak czy inaczej Loki powraca więc cieszmy się!

Miłego❤️🍒

P.S - dokładnie 1001 słów😂

Liar at Hogwarts //Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz