12

180 12 5
                                    

Może by tak zaczarować jego ulubione spaghetti, żeby makaron po włożeniu do ust zamieniał się w węże? Nie, szkoda biednych węży. - Emily rozmawiała sama ze sobą w pustej łazience, patrząc w lustro. Nie miała zbyt wielu przyjaciół z którymi mogła by otwarcie porozmawiać, więc komunikowanie się ze swoim odbiciem w lustrze wydawało się jedyną możliwą opcją. Oczywiście mogła sobie na to pozwolić jedynie kiedy wścibskich oczu współlokatorek nie było w pobliżu. W trakcie przygotowywań do uroczystej Wigilijnej Kolacji postanowiła obmyślić plan zemsty na Lokim. Kontunuowała monolog, w między czasie zaplatając włosy.- No dalej! - krzyknęła do lustra - Rusz głową, musi być jakiś sposób żeby z niego zadrwić albo troszkę uprzykrzyć życie. Nie dość, że śmiał pokonać mnie w bitwie na śnieżki to jeszcze zakopał mnie w śniegu i zostawił. Ta zniewaga krwi wymaga. Skończyła wiązać włosy w warkocza, ubrała swoje ulubione ciemne spodnie, szarą koszulkę a na górę narzuciła szatę. Różdżka wylądowała jak zwykle w lewej kieszeni i Emily była gotowa do wyjścia. Ani w pokoju wspólnym ani w drodze do wielkiej sali nie zastała Lokiego co najpewniej oznaczało, że ten przesiaduje w bibliotece. Skręciła w prawo i o mało co nie wpadła na jakąś niezwykle wysoką krukonkę. Kiedy złapały kontakt wzrokowy posłała jej przepraszające spojrzenie i pognała przyśpieszonym krokiem na kolacje. Czym bliżej Wielkiej Sali była tym robiło się jaśniej na korytarzach i było słychać coraz więcej głosów pozostałych uczniów Hogwartu, którzy postanowili, bądź ze względu na sytuację rodzinna - nie mogli - zostać na święta w szkole. Nagle do jej nozdrzy dostał się kwiatowy zapach wywołujący poczucie nostalgii. Zapach goździków. Przez myśl przeszło jej wspomnienie z tatą. Oczami wyobraźni widziała obrazy ostatnich wspólnie spędzonych świąt. Wtedy jeszcze nie wiedzieli, że będą to jego ostatnie. Chwilę później pojawiły się dużo smutniejsze i mroczniejsze wspomnienia - śmierć taty Emily. Zacisnęła mocno powieki starając się odpędzić natrętne myśli ale nic z tego. Kilkadziesiąt czarowników i czarownic zebrało się w jednym celu - aby pogrzebać jej ojca. Większości ludzi nawet nie znała. Ubrana w czarną suknie za kolana i płaszcz tego samego koloru stała tuż obok matki. Mimo urazy jaką do niej czuła, w tym momencie potrzebowała jej bliskości. We dwie przyjmowały kondolencje .Pod koniec pogrzebu, kiedy powietrze pachniało goździkami, które żałobnicy kładli na trumnę, dziewczyna wpadła na pomysł. Postanowiła, że co roku 25 grudnia, będzie kłaść na nagrobek ulubione kwiaty ojca, które później zaczaruje tak, aby nie zmarzły przez resztę zimy. Od tamtej pory robiła to również w każdą rocznice jego śmierci oraz urodziny, które dziwnym trafem wypadały akurat w dzień ojca. Tym razem nie mogła sobie pozwolić zrobić tego osobiście ale nie zamierzała rezygnować z tradycji ku pamięci kochanego ojca. W tym roku postanowiła skorzystać z usług jednego ze skrzatów domowych imieniem Kronkiel. Poleciła mu przed wyjazdem do szkoły, aby w każdy dzień zaznaczony w kalendarzu na zielono, kupował białe goździki i układał je na jego nagrobku, następnie prostym czarem sprawiał, aby nie zwiędły do następnych okazji. Z zamętu wspomnień wyrwał ją inny zapach, o wiele mocniejszy od poprzedniego. Zapach pieczonego kurczaka. Wchodząc do wielkiej sali nie potrafiła ukryć zachwytu. Ogromne choinki przystrojone kolorowymi bombkami, świecami, złotymi, niebieskimi, żółtymi i zielonymi łańcuchami robiły naprawdę dobre wrażenie. Z zaczarowanego sufitu padał śnieg, jednakże nie dane mu było osiąść na stołach, ponieważ znikał nim dotknął podłoża. Duchy latały między potrawami i napojami, od czasu do czasu strasząc uczniów poprzez wyskoczenie z wazy z barszczem. Uczniowie byli podzieleni na domy, jednakże ze względu na znikomą w tym roku ilość ślizgonów (która obejmowała zaledwie dwóch pierwszoklasistów) dyrektor wyjątkowo udzielił zgody aby ślizgoni dosiedli się do gryfonów. Ma to na celu ocieplenie relacji między tymi dwoma domami, no bo przecież magia świąt i tak dalej. Kolejne pierdu pierdu Dumbledora, pomyślała. Em przystanęła na chwilę aby ocenić swoją sytucaję. Przeleciała wzrokiem po wszytkich gryfonach, których było więcej niż się spodziewała. Ostatecznie postanowiła wskoczyć na głęboką wodę, jednocześnie zaznaczając dominację, wciskając się po między braci Weasleyów, którzy jeszcze nie zdążyli nabrać strawy na swoje talerze.

Liar at Hogwarts //Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz