Prolog

694 23 9
                                    

Bal Bożonarodzeniowy- jedna z ulubionych atrakcji wśród większości uczniów. Pewna blond włosa ślizgonka stała niezadowolona przed lustrem w pokrytym mrokiem pomieszczeniu próbując założyć srebrne kolczyki. Siedząca na łóżku dziewczyna zaśmiała się, widząc, jak jej towarzyszka rzuca biżuterią o podłogę.

-Lilith, uspokój się.- poprosił, wygładzając materiał granatowej sukni.- pomóc?

Owa dziewczyna machnęła niechlujnie dłonią, obserwując, jak brązowowłosa podnosi kolczyki z podłogi, założyła je na uszy blondynki i uśmiechnęła się dumnie.

-Dzięki Ophelia.- mruknęła Lilith, kierując się do czarnych drzwi, otworzyła je i wyszła z pomieszczenia.

Obie dziewczyny znalazły się w prawie pustym pokoju wspólnym. Lilith od razu skierowała się do kanapy, na której siedział czarnowłosy chłopak z nosem w książce. Ściągnęła brwi i szturchnęła go w ramię.

-Nie idziesz?-spytała zaintrygowana, siadając obok niego.

-Żeby znosić kolejne kpiny tych szumowin z Gryffindoru?-prychnął, unosząc wzrok znad książki.

-Miłej zabawy.-Lilith wzruszyła ramionami, wstając z kanapy.

Dwóch chłopców stojących przy ciemnych drzwiach, zmierzyli wzrokiem dziewczyny i oparli się o ścianę. Ophelia podbiegła do blondwłosego ślizgona rzucając mu się na szyję. Pozostała dwójka wzruszyła ramionami, wychodząc cicho na korytarz. Drogę do Wielkiej Sali spędzili w ciszy, tylko co jakiś czas na siebie zerkając.

-Bloodworth?- Lilith przerwała ciszę, zerkając z ukosa na chłopaka.

-Malfoy?- prychnął, zatrzymując się przed drzwiami.- no co?-zapytał, krzyżując ręce na klatce piersiowej.

-Wesołych Świąt.-mruknęła, wchodząc do sali.

Wielka Sala, zazwyczaj służąca jako miejsce do jedzenia, nauki i spotkań, dziś pięknie przyozdobiona. Wysokie jodły w kątach pomieszczenia, długie stoły przy ścianach i tłum tańczących uczniów na środku. Zamiast sufitu zebrani mogli podziwiać wyjątkowo gwieździste niebo, z którego spadały delikatne płatki śniegu. W powietrzu zaś lewitowały świece oświetlające salę. Odświętnie ubrani nauczyciele obserwowali uważnie bawiących się uczniów. Lilith rozejrzała się po sali i wywróciła oczami, kierując się do najbliższego stołu z jedzeniem. Sięgnęła po babeczkę, opierając się o stół, zaczęła ponownie rozglądać się po pomieszczeniu. Jej uwagę przykuła grupka nastolatków rozmawiająca po drugiej stronie sali, najniższy z nich zniknął w tłumie, przez co Malfoy zmarszczyła brwi. Przyjrzała się uważnie najwyższemu z nich, brązowe włosy, wyraźnie za duży garnitur i blizna na twarzy, dziewczyna rozpoznała w nim Remusa Lupina. Drugi, niższy od swoich dwóch towarzyszy miał kruczoczarne, krótkie włosy i przekrzywione okulary, a wzrok wlepiony w rudowłosą dziewczynę parę cali od niego. Lilith ściągnęła brwi, kiedy zauważyła, że jeden z chłopaków zniknął gdzieś.

-Muszę cię zmartwić, ale Rogacz ma już kogoś na oku.- Malfoy skrzywiła się, słysząc głos chłopaka, do którego wzdychała większa część dziewczyn w szkole.

-Black zajmij się sobą.- poleciła Lilith, nie zaszczycając chłopaka spojrzeniem.

-Oj Malfoy spokojnie.- zaśmiał się, poprawiając czarne jak smoła włosy sięgające mu do ramion.

Syriusz przyjrzał się uważnie jej szaroniebieskim tęczówką i szturchnął zirytowaną dziewczynę, ta zignorowała go, kończąc spokojnie babeczkę. Black spojrzał w górę i zobaczył zwisającą nad głową Lilith zieloną roślinkę. Jemioła. Przełknął ślinę, ujmując jej twarz w dłonie, ślizgonka spojrzała na niego zdziwiona.

-Black co ty robisz?- spytała zaintrygowana.- zabierz te ła...-zaczęła, lecz Syriusz przerwał jej, złączając ich wargi w pocałunku.

Chłopak uśmiechnął się na odchodne, wyruszając w kierunku jakichś dziewczyn. Lilith zmarszczyła nos, przykładając dłoń do ust i pocierając je, jakby chciała zmyć z siebie dotyk warg Blacka. Rozejrzała się po sali, chcąc upewnić się, że nikt nie zwrócił na nich uwagi. Odetchnęła z ulgą, widząc uczniów zajętych sobą, ona sama wyruszyła do grupki znajomych jej chłopców. Jeden z nich odwrócił się w jej stronę i ściągnął brwi, widząc zmieszanie na jej twarzy.

-Coś się stało?- zapytał, poprawiając krótkie, czarne włosy.

-Nie, nic- odparła, wygładzając ciemny materiał długiej sukni. 

-Na pewno?- czarnowłosy położył dłoń na jej ramieniu i pogłaskał ją delikatnie.

-Reg powiedziałabym ci.- zapewniła, szukając wzrokiem jego starszego brata.

-Mam nadzieję.- mruknął i odwrócił się w stronę towarzyszy.

Lilith westchnęła ciężko, widząc swoją przyjaciółkę biegnącą w jej stronę. Brązowowłosa położyła dłonie na ramionach Lilith i potrząsnęła nią, wlepiając wzrok w zdziwioną, bladą twarz.

-Ophelia uspokój się.- poprosiła Lilith, odsuwając podekscytowaną przyjaciółkę od siebie.

-Na Salazara coś ty zrobiła?- pisnęła i podskoczyła wesoło.

-Janso...- zaczęła Lilith, lecz jej przyjaciółka runęła jak długa na zimne podłoże.

Parę uczniów spojrzało na ślizgonki rozbawieni, a reszta nie zwróciła uwagi na upadek brązowowłosej dziewczyny. Lilith pokręciła głową, wystawiając przed siebie dłoń. Ophelia przyjęła szybko jej pomoc, wstając niezgrabnie i otrzepując suknię.

-Całowałaś się...- zaczęła głośno Janson.

-Ciszej.- syknęła Malfoy, krzyżując ręce na piersiach.- to wina jemioły.

------------------------

Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. Miłego dnia/nocy.

Mistletoe ☆ Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz