Rozdział 1

564 17 1
                                    

Blond włosa dziewczyna zeszła szybko po ciemnych schodach i skrzywiła się, słysząc głosy dwóch mężczyzn. Ściągnęła brwi, kierując się cicho do salonu, na jednej z kanap siedziała jasnowłosa kobieta. Lilith usiadła obok niej, zaglądając do czytanej przez nią książki.

-Lilith idziesz dzisiaj na Pokątną z bratem.- oznajmiła kobieta, zamykając lekturę.

Dziewczyna skrzywiła się, krzyżując ręce na piersiach. Jasnowłosa pokręciła głową i położyła bladą dłoń na kolanie Lilith.

-Skarbie, ja wiem, że nie przepadasz za Lucjuszem.- zaczęła kobieta, lecz dwóch blondynów weszło do pomieszczenia.

Jeden miał znacznie dłuższe włosy i twarz bez zmarszczek, drugi krótkie, platynowe włosy i delikatny zarost. Ten wyraźnie młodszy usiadł obok kobiety i musnął jej policzek wargami.

- Nessa dopilnuj, aby Lucjusz zabrał Lilith na Pokątną.- polecił chłodno, po czym odszedł w kierunku schodów.

Lilith wywróciła oczami, biorąc do ręki list, który leżał na stoliku. Otworzyła delikatnie kopertę i pod czujnym okiem matki zaczęła czytać jej zawartość. Westchnęła, widząc odznakę prefekta, odłożyła ją na stół i wróciła do czytania listy z potrzebnymi przedmiotami. Po chwili Lilith wstała z ciemnej kanapy, biorąc ze sobą koperty, skierowała się do pokoju. Weszła do pokrytego mrokiem pomieszczenia i podeszła szybko do okna, aby odsłonić zasłony. Do pokoju wpadło odrobinę światła dziennego, a Lilith usiadła na podłodze, grzebiąc w czarnej szafce nocnej. Wyciągnęła z niej pudełko i ułożyła w nim odznakę. Drzwi otworzyły się, a blondynka wywróciła oczami, widząc swojego brata.

-Boisz się, że ktoś ci ukradnie?- zakpił, podchodząc do czarnego łoża i siadając na nim.

-Nie.- burknęła Lilith, siadając obok niego, podała mu list i obserwowała uważnie jego reakcję.

-Tylko tyle?- zapytał Lucjusz, oddając blondynce pergamin.

-Widocznie.- odparła, obserwując łysego, śpiącego kota.- to nie pierwszy rok, że nam każą brać wiele rzeczy.- dodała, podchodząc do czarnego fotela w rogu pokoju.

-To coś też bierzesz?- prychnął Lucjusz, poprawiając swoje długie włosy.

-To nie coś, tylko mój kot.- syknęła, delikatnie głaszcząc szarą skórę zwierzaka.

Blondyn pokręcił głową, wstając z łóżka i wychodząc z pokoju. Lilith wzruszyła ramionami, odkładając kota na fotel i podchodząc do wykonanego z ciemnego drewna biurka. Usiadła na krześle, sięgając po czysty pergamin i czarne pióro. Nabazgrała coś szybko na papierze i zwinęła w rulonik, odkładając na parapecie.

-Lilith kochanie!- krzyknął kobiecy głos.- chodź!- zawołała.

Lilith westchnęła i wyszła szybko z pokoju, wchodząc na pokryty mrokiem korytarz. Weszła do salonu, w którym siedziała jej matka oraz brat. W mgnieniu oka Lilith i Lucjusz znaleźli się na zatłoczonej ulicy Pokątnej. Blondynka pociągnęła swojego brata w kierunku księgarni, lecz ten zatrzymał się przed wejściem. Lilith ściągnęła brwi, obserwując go zaintrygowana.

-Idź kup co potrzebne, ja miałem Cyzi kupić coś.- odparł, jakby wiedząc, o co dziewczyna chce zapytać.

Wzruszyła ramionami, wchodząc do księgarni, wiele osób stojących przy regałach z książkami, nie zwróciła nawet uwagi na dziewczynę. Skręciła w najbliższą alejkę z regałami, zaczynając czytać tytuły napisane na grzbietach książek. Chwyciła księgę zaklęć stopnia piątego i zaczęła szukać lektury o astronomii. Ściągnęła brwi, słysząc kroki, a po chwili coś otarło się o jej plecy.

Mistletoe ☆ Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz