Rozdział 2

486 15 4
                                    

Ophelia po raz kolejny szturchnęła swoją przyjaciółkę łokciem, ponieważ ta zasnęła, opierając głowę na swojej dłoni. Parę uczniów spojrzało na nie dziwnie, lecz nic nie powiedzieli.

-Panno Malfoy? Czy moje lekcje są tak nudne, że zasypiasz na nich?- spytał szczupły mężczyzna, podchodząc do ślizgonek.

Lilith podskoczyła, słysząc głos nauczyciela, przetarła oczy i spojrzała na mężczyznę. Prawie wszyscy obecni uczniowie zaczęli się śmiać.

-Profesorze, miałam dziś wypracowanie do napisania i...- zaczęła blondynka, gestykulując żwawo rękoma.

-Nie tłumacz się.- polecił nauczyciel.- szlaban cię nie ominie.

Kiedy tylko profesor odszedł, Lilith wywróciła oczami i odwróciła się w kierunku swojej rozbawionej przyjaciółki. Ophelia uśmiechnęła się przepraszająco, wracając do uzupełniania mapy. Malfoy kolejny raz tego dnia przewróciła oczami i zaczęła obserwować pełny księżyc na niebie. Lilith ściągnęła brwi, słysząc zawodzenie psa lub innego stworzenia na błoniach i odwróciła głowę w stronę dźwięku. Ujrzała czarny punkt poruszający się w stronę zamku, zmarszczyła czoło i zaczęła, zastanawiać się czym może być owe stworzenie. Od razu po zakończeniu lekcji Lilith zaczęła kierować się w stronę schodów na parter zamku.

-Gdzie idziesz?- zapytała Ophelia, biegnąc za swoją przyjaciółką.

-Spotkać się z kimś.- skłamała szybko, a brązowowłosa pisnęła podekscytowana.- mogłabyś mnie zostawić? To dość...- zaczęła.

-Jesteś z kimś?- Janson klasnęła w dłonie, uśmiechając się szeroko.

-To skomplikowane, dobra ja lecę pa.- pożegnała się Lilith, zostawiając Ophelie samą.

Kiedy Malfoy cudem znalazła się na parterze, nie zostając zauważona przez żadnego nauczyciela, wpadła na jakąś postać wychodzącą zza rogu. Przeklęła się w myślach i uniosła głowę, aby spotkać wzrok z szarymi tęczówkami.

-Znowu ty?- burknęła, otrzepując koszulę.

Syriusz uśmiechnął się niewinnie, zawiązując włosy w kitkę. Lilith wywróciła oczami, a jej myśli ponownie powędrowały do stworzenia widzianego na błoniach.

-Zazwyczaj laski cieszą się na mój widok.- zaśmiał się, wkładając dłonie do kieszeni ciemnych spodni.

Malfoy wzruszyła ramionami, rozglądając się po ciemnym korytarzu.

-Głupie pytanie, ale widziałeś na błoniach jakiegoś psa albo coś?- spytała nagle.

Black zaśmiał się dziwnie, pokręcił głową i wlepił wzrok w blondynkę. Ta zaś patrzyła na opustoszały korytarz, myśląc ciągle o sytuacji, która miała miejsce na lekcji Astronomii.

-A co? Interesujesz się psami?- zakpił, unosząc brew.

Lilith wywróciła oczami, nagle jakby dostając olśnienia, ściągnęła brwi.

-A co ty tu robisz tak późno?- spytała zaciekawiona.

-A ty?- prychnął, drapiąc się po karku.

-Wracam z Astronomii.- stwierdziła Lilith, krzyżując ręce na piersiach.

-A ja do dorminatorium, pa.- odparł, wymijając ją.

Malfoy prychnęła zirytowana, kierując się do lochów. Nagle parsknęła śmiechem, słysząc jak jakiś profesor, daje Blackowi szlaban. Z uśmiechem na ustach doszła do dorminatorium i od razu usiadła na łóżku. Ophelia zmarszczyła brwi, rzucając w swoją koleżankę poduszką.

Mistletoe ☆ Syriusz BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz