Randka z Wojakiem
Droga Kasiu,
Twój ostatni list sprawił, że mam ochotę sprać Ci dupę i jednocześnie przybić piątkę.
No pięknie załatwiłaś tą chodzącą rzeżączkę zwaną inaczej twoim byłym mężem.Napisałaś, że chcesz poczytać o moich "randkach", jak dobrze wiesz ja nie chodzę na te prawdziwe randki, ale tutaj cię mocno zaskoczę otóż tak się składa, że właśnie ostatnio byłam... I nie wiem jak mam się z tym czuć... ale zacznijmy od początku...
Był piątek po południu, odliczałam już minuty do tego by w końcu rozpocząć wypoczynek po ciężkim tygodniu pracy. Moja firma się rozwija i muszę co chwilę wisieć na telefonie. To dostawa się opóźnia, a to jakiś frajer nie zapłacił terminowo faktury, nie wspominając o kurierze, który wiecznie gubi paczki wysyłane do klientów.
Istny chaos.
Opierdalałam właśnie przez telefon pracownika magazynu, który pomylił zamówienia dla klientów (ja jestem wyrozumiała, że każdy może popełnić błąd, ale ileż można tych błędów popełniać?)
Zwłaszcza jak się pracownik nie może skupić na robocie tylko ogląda się za dupą sekretarki:- Piotrek, który to już raz w tym tygodniu pomyliłeś zamówienia? - zapytałam go krzykiem,bo już mi cierpliwości brakło .
- To wina Maćka on pomieszał papiery z zamówieniami - tłumaczył się i już sobie wyobrażałam, że robi minę zbitego psa.
- Piotrek czy ty robisz teraz ze mnie idiotkę? Po pierwsze to zamówienie jest z wczoraj, bo było pilne! Po drugie Maciek od trzech dni jest na urlopie! A po trzecie skup się do jasnej cholery na robocie, a nie oglądasz się za dupą Moniki! Przeleć ją w końcu i przestaniesz się ślinić.
- Myślisz, że jak ją przelecę to będę bardziej produktywnym pracownikiem? - zaśmiał się, a ja miałam ochotę iść i go udusić.
W tym momencie zaczął dzwonić mój prywatny telefon, a na wyświetlaczu zobaczyłam zdjęcie Filipa.
- Muszę kończyć, jeszcze raz i ostrzegam cię, że wywalę cię na zbity pysk z tej roboty i nie pomoże tu nawet twój czarujący uśmiech.
- Tak jest szefowo! Zrozumiano. - zaśmiał się, a ja przekręciłam oczami i się rozłączyłam. Wzięłam swój telefon i odebrałam.
- Czołem żołnierzu - przywitałam się z Filipem jak zawsze, bo otóż słynny Filip był wojskowym o stopniu pułkownika.
- Cześć ślicznotko, masz czas dzisiaj wyskoczyć na piwo? Sprawę mam - powiedział tak jakoś poważnie, że zaczęłam zachodzić w głowę o co chodzi.
- Stało się coś? Niepokoi mnie twój głos.
- Pogadamy jak się spotkamy. Pasuje Ci o dwudziestej w tej samej knajpie co zawsze?
- Jasne, będę na pewno. Trzymaj się i do zobaczenia.
- Dzięki Laura. To do wieczora. - rozłączył się.
Ja zaczęłam dumać o co może chodzić, jakiś taki był przybity za mocno.Wieczór nadszedł szybko, wyszykowałam się i taksówką podjechałam do naszej knajpy, gdzie najczęściej się spotykamy.
Weszłam do środka podeszłam do baru, usiadłam na krześle, przybiłam tzw piątkę z barmanem i zamówiłam sobie podwójną whisky z lodem. Filipa jeszcze nie było, może musiał na służbie dłużej zostać, albo pewnie układał swoje włosy w lustrze, albo po prostu stał i się przyglądał sobie czy wygląda idealnie. No modniś pieprzony, zawsze musi perfekcyjnie wyglądać. Za to popatrzeć było na co...
CZYTASZ
Grzeszne Listy
RomanceCzy czytaliście kiedyś cudzą korespondencje? Nie sądzę... Przecież każdy z nas zna i szanuje prywatność listów. A co jeśli macie okazje przeczytać list... I to taki, który powinien dotrzeć tylko do jego adresata? Oto wymiana korespondencji między dw...