Ave Cezar ...
Droga Lauro!
Niech ten jebany urlop się już skończy, bo ja dostane jakiegoś pomieszania zmysłów. Na kilka dni wyłączyłam telefon. Wiem, że próbowałaś się ze mną skontaktować, ale musiałam to zrobić, bo Krystian molestował mnie telefonami a Cezar wiadomościami. Chyba się kurwa zmówili, żeby mi zepsuć urlop. Nie pisałam ci w wiadomościach o co im chodziło, bo naprawdę nie było sensu.
W skrócie.
Krystian chce się ze mną spotkać i zaprasza mnie na weekend w góry (nie uśmiecha mi się spędzić dwunastu godzin w pociągu tylko po to, żeby mnie wkurwił i znowu będę pakować się w pośpiechu). Cezar chciał wyjaśnień, dlaczego od niego uciekłam rano (to jak on cudownie potrafi rżnąć głupa doprowadza mnie do szewskiej pasji). Mam nadzieję, że twój urlop był bardziej udany.
Chciałaś wiedzieć co się stało u Cezara, a ja nie chciałam o tym rozmawiać. Myślałam, że mi przejdzie mój wkurw i napisze ci to wszystko bez emocji, ale jednak nie dam rady. Nadal jak sobie pomyślę o tamtym weekendzie to mnie coś strzela i już ci opisuję, dlaczego.
Tak jak zaplanowałam wziąć wolne w czwartek, tak zrobiłam. Na szkoleniu w pracy zastąpił mnie Rafał a ja pojechałam do Wrocławia. Czarek odebrał mnie z tego samego miejsca, gdzie spotyka się ze swoimi randkami z Internetu, czyli pod hotelem Ibis Style we Wrocławiu. Kiedy tylko mnie zobaczył uśmiechnął się szeroko i objął na powitanie. To naprawdę miłe, bo w końcu poczułam, że jakiś facet zwyczajnie traktuje mnie z bezinteresowną czułością. Wziął moją walizkę, zarzucił mi swoją rękę na ramiona i powiedział:
- Choć piękna, pogadamy na żywo i wszystko mi opowiesz – po czym pocałował mnie w czoło. Wsiedliśmy do jego auta i już po chwili byliśmy w jego mieszkaniu. Wniósł moją walizkę do gościnnej sypialni a sam zaprosił mnie do kuchni połączonej z salonem. Pachniało świeżo gotowanym posiłkiem i męskimi perfumami. Musiał się obficie nimi spryskać przed wyjściem do mnie. Usiedliśmy przy wyspie kuchennej a on nalał mi wina i podał kolacje. Lekka zupa pomidorowa ze świeżych pomidorów duszonych na maśle (oczywiście pochwalił się, że ugotował ją sam) i sałatka z kurczakiem. Dobry jest skubany, pamiętał, że nie lubię ciężkich potraw, ale pierogi zjem zawsze. Zaczęliśmy jeść i rozmawiać:
- To co z tym twoim szefem, który na ciebie leci? Nadal masz focha na niego o te jego laski?
- Czarku, nie chodzi o jego laski, tylko o to, że przed jedną z nich nie potrafił się przyznać, że jestem jego randką a nie przyjaciółką od spacerów – wzięłam kęs kurczaka do ust i przepiłam białym winem.
- Kasiu, my faceci już tak mamy, że lubimy sobie zostawić otwartą furtkę – zaśmiał się i zagryzł te słowa wielkim liściem sałaty. Rozbawił mnie, kiedy kawałek zielska wisiał mu aż na brodzie.
- Czarku, wy wszystko lubicie otwarte, zostawiacie otwarte klapy sedesu, otwarte szafki w kuchni, ale najbardziej lubicie otwarte kobiece nogi – puściłam mu oko. Roześmiał się i zripostował
- I otwarte sklepy z piwem w niedziele.
Po tym tekście roześmiałam się w głos, jednak on nie dawał za wygraną:
- Kaśka, mądra z ciebie babka, daj mu szanse, może musi odrobinę ogarnąć fakt, że nie może mieć kobiety na stałe i innych lasek. Może on wolno myśli po prostu?
- Tak, yhm... wolno myśli, ale gacie to ściąga szybko – dalej robiłam wredne aluzje a Czarek się śmiał głośno i odpowiadał na moje zaczepki.
Piliśmy wino i żartowaliśmy z Krystiana i jemu podobnym. W końcu przenieśliśmy się na kanapę i tam otworzyliśmy kolejną butelkę wina a ja zaczęłam już paplać jak najęta o wszystkim:

CZYTASZ
Grzeszne Listy
RomansaCzy czytaliście kiedyś cudzą korespondencje? Nie sądzę... Przecież każdy z nas zna i szanuje prywatność listów. A co jeśli macie okazje przeczytać list... I to taki, który powinien dotrzeć tylko do jego adresata? Oto wymiana korespondencji między dw...