– Nie rozumiem czemu nie możemy im powiedzieć. Przecież to nic złego. – Delikatny ton Elijaha próbował mnie zachęcić do wyjawienia prawdy o naszym związku przed jego rodzicami.Tak, teraz jesteśmy już oficjalnie parą, chociaż wie o nas niewiele osób. Elijah siedział po drugiej stronie biurka, na którym uzupełniłam ostatnią dokumentację. Za kilka chwil mieliśmy udać się do sali rehabilitacyjnej razem z małym Matthew i jego rodzicami.
— Nie chcę by myśleli, że zaniedbuję swoje obowiązki, umawiając się z ich synem. Poczują się przeze mnie osaczeni.
Mężczyzna wstał i podszedł do mnie, a dokładnie za mnie. Stał nad moim fotelem, a jego dłonie znalazły się na moich barkach.
— Stanowczo za dużo myślisz, Pani doktor.
Zaśmiał się i złożył powolny pocałunek na mojej szyi, myśląc, że ulegnę... Nie teraz ...
— Pani doktor, dokładnie tak masz się do mnie zwracać przez najbliższe pół godziny.
— Dobrze, Pani doktor. — Nie zaprzestał swoich działań i jeszcze bardziej starał się odwrócić moją uwagę od pracy, od wszystkiego. — A kiedy im powiemy?
Pocałunki Elijaha sprawiły, że poczułam przyjemny dreszcz. I chciałabym więcej i więcej, gdyby nie fakt, że za drzwiami mogą stać już jego rodzice.
— Powiemy im kiedy Matthew nie będzie już moim pacjentem.
Elijah wydał pomruk niezadowolenia.
— To dość długo.
— Nie sądziłam, że jesteś tak niecierpliwy — powiedziałam wyzywająco i wstałam z fotela w sposób, który Susan nazwałaby "kocim". Zgarnęłam papiery Matthew i otworzyłam drzwi, aby wyjść razem z Elijahem, do jego rodziców.
***
(🎶)
Weszliśmy do mojego ulubionego miejsca. Ja prowadziłam wózek, na którym siedział Matt, a za mną szła reszta rodziny Kidmanów. Ustawiłam wózek blisko toru do nauki chodzenia. Mały chłopiec patrzył dużymi oczami na dwie poręcze ustawione wzdłuż drogi. Kucnęłam, aby móc być na równi z Metthew.– To nasze najtrudniejsze wyzwanie.
– Dam radę – chłopiec zapewniał mnie po raz wtóry dzisiejszego dnia. – Ćwiczyłem, jestem silny.
– To mój brat. Da radę, Pani doktor – powiedział Elijah i uklęknął przy nas. – Mama też tak myśli? — zwrócił się w kierunku rodziców.
– Razem z tatą.
I unieśli do góry ręce złożone w piąstki.
Podniosłam się na proste nogi.
– Musimy jeszcze chwilę zaczekać na rehabilitanta.
– Spóźnia się? – zapytała pospiesznie pani Kidman ubrana jak zwykle w elegancki strój.
Widać było, że cieszyła się z postępów syna, lecz nie umiała ukryć swojej natury. Bycie perfekcyjnym musiało dotyczyć nawet osób, którymi się otaczała. I choć przebywała w tym szpitalu niezbyt długo, według mnie, bo ich wizyty zazwyczaj nie przekraczały pół godziny, zawsze musiała znaleźć najdrobniejszy szczegół, by pokazać, że to miejsce nie jest żadną prywatną kliniką z najnowocześniejszym sprzętem i dodatkowymi przywilejami dla pacjentów takimi jak oddzielna łazienka w sali czy wygodniejsze łóżko.
– Mamy wielu pacjentów, którzy wymagają uwagi specjalisty.
Ciekawe co myśli o moich dżinsach. Odruchowo spojrzałam na ubiór Elijaha. Miał na sobie czarne spodnie, a spod płaszcza była widoczna koszula. Idealny syn... Moje przemyślenia przerwał Harry – rehabilitant.
CZYTASZ
Wołam LARUM
RomanceZagrał głośne larum w czeredzie moich upadków... ale to on potrzebował prawdziwego ocalenia. Historia ludzkich upadków, przepełniona uczuciami, które są w stanie uskrzydlić albo zatruć każdy z niewielu dni. Mogłabym napisać, że książka nosi tytuł "P...