34. To tylko kwestia patrzenia.

122 13 0
                                    

Stał tuż obok mnie, przyciskając do siebie dłonie i zaciskając zęby z bólu. Podbiegłam nerwowym ruchem do mężczyzny z zamiarem obejrzenia obrażeń.

- Wiem, że to trudne, ale musisz pokazać mi dłoń.

W co tym razem się wpakowałeś, Azari.

Gdy mężczyzna wykonał moje polecenie mogłam przejść do działania. Odchyliłam materiał od rany przyglądając się uważnie.

Zadarłam głowę do góry, i spojrzałam na mężczyznę nieprzychylnym wzrokiem.

- Nigdy więcej tego nie rób - powiedziałam stanowczym głosem i zabrałam swoje ręce.

Azari wyprostował się, a grymas bólu w mgnieniu oka zniknął.

- Przecież jestem ranny.

Azari stał nade mną, ubrany jak zwykle w czerń, i spoglądał rozweselony.

- Przestraszyłeś mnie.

Na jego twarzy namalował się chytry uśmieszek.

- Szczerze mówiąc, nie sądziłem, że uda mi się ciebie jakkolwiek wyprowadzić z równowagi. Jesteś lekarzem, widzisz takie rzeczy codziennie, a jednak mi się udało - dodał zadowolony z siebie.

Pokręciłam z dezaprobatą głową.

- Chodź do łazienki, przmyję twoje poważne obrażenia.

Weszliśmy do pomieszczenia. Azari oparł się o umywalkę, a ja wyciągając wcześniej apteczkę, mogłam sprawnie wykonać swoje obowiązki.

- Już od dawna nie miałem żadnych wypadków.

Przemywałam powoli i dokładnie dwucentymetrowe i niegłębokie rozcięcie.

- To chyba dobrze.

- Nie do końca.

- Czemu?

- Bo tak rzadko mogę poczuć twoje delikatne dłonie.

I może wcześniej słowa te wywołały by u mnie rumieńce, lecz teraz podsunęły mi jedynie grzeszne myśli. Nie sądziłam, że będę do tego zdolna.

- Chyba masz rację. - Przerwałam swoje lekarskie działania i zaczęłam gładzić delikatnie jego silne dłonie od wewnętrznej strony, dając mu znak, że sprawiało mi to pewnego rodzaju rozkosz. - Twoje dłonie są... przyjemne w dotyku.

Oczy Azariego zabłysnęły, a ja przysunęłam się bliżej niego, by móc dotknąć jego umięśnionych ramion. On nie buntował się i pozwolił mi na dalsze działanie. Przez koszulę mogłam wyczuć jego wyrzeźbione ciało i naprawdę dawało mi to przyjemność...

Po raz wtóry zadarłam głowę do góry i spojrzałam na mężczyznę. Jemu też się to podobało. Jego oczy wyrażały zaskoczenie i podekscytowanie. Wskazałam palcem by przysunął się bliżej mnie, a ten wykonał moje polecenie.

- Chyba wpadłeś w swoją własną grę.

Szeroki uśmiech pokrył moją twarz. Zdjęłam swoje dłonie z jego torsu, lecz one szybko tam wróciły. Azari przyciągnął mnie z powrotem. Jego wzrok był zadziwiająco spokojny.

- Nie mów, że ci się nie podobało.

Wziął moja małą, podług jego, dłoń w swoją i przycisnął z czułością. Nie, nie, nie ...

- Zrozumiałam. - Zaśmiałam się nerwowo. - Wygrałeś.

Zabrałam co swoje i ustalałam nieco dalej. Wzrok Azariego płonął, a na jego twarzy był uśmiech, nie byle jaki uśmiech.

Wołam LARUMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz