Stał tuż obok mnie, przyciskając do siebie dłonie i zaciskając zęby z bólu. Podbiegłam nerwowym ruchem do mężczyzny z zamiarem obejrzenia obrażeń.
- Wiem, że to trudne, ale musisz pokazać mi dłoń.
W co tym razem się wpakowałeś, Azari.
Gdy mężczyzna wykonał moje polecenie mogłam przejść do działania. Odchyliłam materiał od rany przyglądając się uważnie.
Zadarłam głowę do góry, i spojrzałam na mężczyznę nieprzychylnym wzrokiem.
- Nigdy więcej tego nie rób - powiedziałam stanowczym głosem i zabrałam swoje ręce.
Azari wyprostował się, a grymas bólu w mgnieniu oka zniknął.
- Przecież jestem ranny.
Azari stał nade mną, ubrany jak zwykle w czerń, i spoglądał rozweselony.
- Przestraszyłeś mnie.
Na jego twarzy namalował się chytry uśmieszek.
- Szczerze mówiąc, nie sądziłem, że uda mi się ciebie jakkolwiek wyprowadzić z równowagi. Jesteś lekarzem, widzisz takie rzeczy codziennie, a jednak mi się udało - dodał zadowolony z siebie.
Pokręciłam z dezaprobatą głową.
- Chodź do łazienki, przmyję twoje poważne obrażenia.
Weszliśmy do pomieszczenia. Azari oparł się o umywalkę, a ja wyciągając wcześniej apteczkę, mogłam sprawnie wykonać swoje obowiązki.
- Już od dawna nie miałem żadnych wypadków.
Przemywałam powoli i dokładnie dwucentymetrowe i niegłębokie rozcięcie.
- To chyba dobrze.
- Nie do końca.
- Czemu?
- Bo tak rzadko mogę poczuć twoje delikatne dłonie.
I może wcześniej słowa te wywołały by u mnie rumieńce, lecz teraz podsunęły mi jedynie grzeszne myśli. Nie sądziłam, że będę do tego zdolna.
- Chyba masz rację. - Przerwałam swoje lekarskie działania i zaczęłam gładzić delikatnie jego silne dłonie od wewnętrznej strony, dając mu znak, że sprawiało mi to pewnego rodzaju rozkosz. - Twoje dłonie są... przyjemne w dotyku.
Oczy Azariego zabłysnęły, a ja przysunęłam się bliżej niego, by móc dotknąć jego umięśnionych ramion. On nie buntował się i pozwolił mi na dalsze działanie. Przez koszulę mogłam wyczuć jego wyrzeźbione ciało i naprawdę dawało mi to przyjemność...
Po raz wtóry zadarłam głowę do góry i spojrzałam na mężczyznę. Jemu też się to podobało. Jego oczy wyrażały zaskoczenie i podekscytowanie. Wskazałam palcem by przysunął się bliżej mnie, a ten wykonał moje polecenie.
- Chyba wpadłeś w swoją własną grę.
Szeroki uśmiech pokrył moją twarz. Zdjęłam swoje dłonie z jego torsu, lecz one szybko tam wróciły. Azari przyciągnął mnie z powrotem. Jego wzrok był zadziwiająco spokojny.
- Nie mów, że ci się nie podobało.
Wziął moja małą, podług jego, dłoń w swoją i przycisnął z czułością. Nie, nie, nie ...
- Zrozumiałam. - Zaśmiałam się nerwowo. - Wygrałeś.
Zabrałam co swoje i ustalałam nieco dalej. Wzrok Azariego płonął, a na jego twarzy był uśmiech, nie byle jaki uśmiech.
CZYTASZ
Wołam LARUM
RomanceZagrał głośne larum w czeredzie moich upadków... ale to on potrzebował prawdziwego ocalenia. Historia ludzkich upadków, przepełniona uczuciami, które są w stanie uskrzydlić albo zatruć każdy z niewielu dni. Mogłabym napisać, że książka nosi tytuł "P...