17. Larum.

176 19 1
                                    


- Azari, potrzebuję więcej. Nie wiedziałam, że to daje tyle energii.

A siła była mi potrzebna, żeby sprostać sytuacji w szpitalu, a przede wszystkim nie zrobić kolejnego kroku w tył.

Podeszłam bliżej mężczyzny.

- Wpierw pokaż ręce.

Zmarszczyłam brwi lekko zdziwiona, choć wiedziałam, że Azari tego nie zobaczy przez panującą ciemność. Usiadłam na kanapie w pewnej odległości od niego i wykonałam jego polecenie.

Mężczyzna mnie dotknął. Rysował swoimi szorstkimi dłońmi po każdym centymetrze moich rąk. Czułam jak gęsia skórka pokrywała moje ramiona przez stres spowodowany jego dziwnym zachowaniem, a jeszcze bardziej przez ciemność, która utrudniała mi pilnowanie mężczyzny. Choć w ostatecznym rozrachunku i tak z pewnością nie uciekłabym, ani nie obroniła się, mając za przeciwnika mężczyznę, który na codzień miał przy sobie broń.

- Nie próbowałaś.

- Nie brałam tego świństwa. Leży w tym samym miejscu.

- Musiałem mieć pewność.

Mężczyzna podniósł się i podszedł do szafki, a ja słyszałam jak wyciągał z niej ostrze. Usiadł z powrotem.

- Ten nóż. - Poświęciłam, aby lepiej zobaczyć to, na co wzkazywał, nie oślepiając go. Widziałam jak obracał sprawnie przedmiot. - Z każdej strony ma ostrze, więc człowiek mając go przed oczami po raz pierwszy, albo chcąc za wszelką cenę go użyć lub coś spod niego wydostać, będzie próbował, lecz istnieje duże prawdopodobieństwo, że nie wydostanie go, nie kalecząc się przy tym. Widzę, że nie uległaś.

- Nie, ale potrzebuję więcej. Naucz mnie być silną.

- To chodź.

***
(🎶)
- Mocniej.

Mężczyzna rozkazywał mi, a ja próbowałam wypełnić jego polecenia. Krople potu skapywały po moim ciele od wysiłku, a koszulka, którą miałam na sobie całkowicie przylgnęła do mojego ciała.

Uderzyłam po raz kolejny w twardy worek, trzymany przez Azariego.

- Przerwa.

Mężczyzna puścił przedmiot i rzucił mi biały ręcznik, a potem butelkę z wodą.

Oddychałam głośno. Dawno nie ćwiczyłam tak intensywnie. Trwający pół godziny wysiłek całkowicie zmienił mój nastrój. Gdy wróciłam do domu byłam zmęczona, teraz chciałam coraz więcej.

- Masz mocne nogi.

- Biegałam przez kilka lat.

Wzięłam łyk wody.

- Wiem.

Uniosłam brwi do góry, a po chwili doszło do mnie, że mężczyzna znalazł informacje o mojej przeszłości, które ojczym chciał dokładnie ukryć, więc z taką błahostką z pewnością nie miałby problemu.

- Wykorzystaj to.

Skinęłam głową.

Mężczyzna miał na sobie garniturowe spodnie i zwykły ciemny podkoszulek na grube ramiączka, dzięki czemu mogłam bezkarnie oglądać jego umięśnione, pokryte czarnym tuszem ramiona.

- Mieszkasz tu? - zapytałam wyraźnie zaciekawiona miejscem, w którym się znajdowałam.

Rozejrzałam się po dużym pokoju, w którym znajdowało się jedno łóżko, meble, których ilość można było policzyć na palcach jednej dłoni i zajmująca większą część pomieszczenia siłownia. Miejsce te nie zachęcało by zostać w nim na dłużej, wydawało się być puste, duszne i panował w nim półmrok. Jedynym większym źródłem jasności musiał być balkon za przezroczystymi drzwiami.

Wołam LARUMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz