Layla
Od ponad pół godziny wrzucałam do koszyka produkty ze sklepowych półek. Przez nieprzerwanie bolącą głowę wykonywanie tak prostych czynności stało się czymś mniej przyjemnym.
Z głową pełną wspomnień z wczorajszego wieczora, minęłam regał z alkoholami. Zdecydowanie muszę przerwać swoją przyjaźń z francuskim winem, przynajmniej na jakiś czas.
— Dzień dobry, pani Laylo. — Z miłym uśmiechem powitała mnie starsza sąsiadka, mieszkająca na przeciw mnie.
— Dzień dobry, Pani Smith. — Odwzajemniłam grzeczny gest.
Kobieta spoglądała na mnie jeszcze chwilę podejrzliwym wzrokiem, lecz zaraz odjechała swoim koszem w inną alejkę.
Przymknęłam oko na tą dziwną sytuację i kontynuowałam zakupy.
— Hej Layla! — Młoda kobieta zostawiła swój koszyk i przyszła mnie powitać gorącym uściskiem.
— Hej Amanda! — krzyknęłam, aby wpasować się do wysokiego, jak jej buty, tonu.
Szczupła kobieta, postury modelki z futrem za paręset dolarów i długimi trzepoczącymi rzęsami przyglądała mi się dość długo.
— Mieszkamy tak blisko siebie, a ostatnio w ogóle ciebie nie widuję.
Udałam smutną minę, biorąc przykład z jej zrobionych sztucznych ust, teraz wydętych w podkówkę.
— Sporo pracuję, a w tym okresie jest coraz więcej rannych. — Skończyłam od razu swoją niezbyt udaną wymówkę, zdając sobie sprawę, że zachowywałam się jak staruszka.
— Lekarz ma ciężkie życie. — Przytaknęłam sąsiadce. — Zwłaszcza jeżeli się nie wysypia.
Moje brwi uniosły się wysoko.
— Nie udawaj zawstydzonej. Przecież kiedyś musiałaś znaleźć swojego mężczyznę. Gdybyś pozwoliła zostać mu do rana, a nie biedaczysko musiało wychodzić w środku nocy potajemnie z twojego domu, to z pewnością nie miałabyś takich worków pod oczami — dodała swoim wysokim głosem.
Azari.
Nie wiedząc jak wybrnąć z tej sytuacji uśmiechnęłam się, mając w głowie przebieg kolejnej rozmowę z mężczyzną na temat zasad przebywania w moim mieszkaniu.
— Przy okazji, co robisz za tydzień w sobotę?
Nim zdążyłam otworzyć usta, Amanda zaczęła odpowiadać za mnie.
— Idziemy z dziewczynami do klubu. Super by było gdybyś wybrała się z nami, jak dawniej. Może weźmiesz ze sobą tą swoją przyjaciółkę... Susan i Jamesa? O 8 w Black Diamond. Do zobaczenia — pisnęła i już w ręku miała swój kosz.
Zdążyłam jedynie pomachać jej na pożegnanie.
Przynajmniej wiem czemu ta starsza kobieta patrzyła na mnie takim wzorkiem. Pewnie już jestem świeżą plotką całego osiedla.
Amanda była kobietą-kokietką, lubiła, a raczej ubóstwiała mężczyzn, i z wzajemnością. Dbała o wygląd bardziej niż przeciętna osoba, przez co jej pewność siebie była tak wysoka jak obcas jej butów. Susan z jej mężem poznała podczas wspólnej zabawy, jakiś rok temu. Gdy blondynka spostrzegła jak Amanda flirtowała z Jamesem, zakończyła z nią przyjacielskie relacje. Od tej pory była do niej wrogo nastawiona, chociaż według mnie Susan nie miała powodów do zazdrości.
Następnym razem pojadę na zakupy do centrum. Możliwość, że nie spotkam tam żadnego z wścibskich sąsiadów jest zdecydowanie większa.
Zapakowałam zakupy do swojego samochodu i już byłam w drodze do domu. Tak, mam swoje auto, choć nie używam go zbyt często. Wszystko czego potrzebuję mam w zasięgu przysłowiowej ręki.
CZYTASZ
Wołam LARUM
RomanceZagrał głośne larum w czeredzie moich upadków... ale to on potrzebował prawdziwego ocalenia. Historia ludzkich upadków, przepełniona uczuciami, które są w stanie uskrzydlić albo zatruć każdy z niewielu dni. Mogłabym napisać, że książka nosi tytuł "P...