37. Wolność.

132 12 1
                                    

Kochani Czytelnicy!
Zabrzmi to dość banalnie, ale mam dla Was wieści, jedną dobrą, drugą gorszą. Wpierw ta zła. To już koniec. Zostały trzy ostatnie rozdziały "Wołam Larum". Piszę mi się to równie ciężko, tak jak Wam czyta, gdyż pokochałam Laylę Hemings i jej świat, a zwłaszcza ludzi, którzy ją otaczali.
Teraz trochę posłodzę. Dobra wiadomość jest taka, że wszystkie rozdziały dodam jeszcze w tym roku.
A z okazji świąt Bożego Narodzenia chciałam Wam złożyć najserdeczniejsze życzenia, dużo zdrowia, szczęścia, miłości, ciepła rodzinnego, weny twórczej pisarzom i wszystkiego tego, czego serce zapragnie!
Wasza PISANrKA

Nasunęłam ciemne okulary na nos i weszłam do sklepu spożywczego w centrum miasta, z nadzieją, że ucieknę od uporczywego wzroku sąsiadów lub innych znajomych. Nie chciałam by widzieli mnie w takim stanie. Minęło kilkanaście godzin od operacji Azariego, o ile mogłam tak to nazwać. Rosiris miała skontaktować się ze mną i przedstawić mi stan mężczyzny, gdy będzie stabilny lub wprost przeciwnie. Elijah wyszedł zaraz po tym jak usłyszał prawdę. Byłam zmęczona, niewyspana, a nade wszystko w głowie miałam niepewność. Co dalej, te pytanie dręczyło mnie najbardziej.

Wrzucałam szybko produkty do koszyka, chcąc prędko znaleźć się w spokojnym domu.

- Layla? - Dobrze wiedziałam do kogo należał ten głos i jak ciężko będzie urwać tę rozmowę.

Zdjęłam okulary i obróciłam się do kobiety z przylepionym do twarzy uśmiechem.

- Witaj, Amando.

Długonoga piękność przytuliła się do mnie szybko i mocno, przez co nie zdążyłam nawet odwzajemnić jej powitania.

- Jak dobrze, że ciebie widzę. - Powiedzenie, że byłam zdziwiona nie oddawało w pełni mojego stanu. - Mamy kłopoty.

Problemy ostatnio stały się moją specjalnością.

- Co się stało? - zapytałam z troską, choć prawda była taka, że chyba chciałam tylko zagłuszyć swoje myśli.

Tym razem niepewność próbowała zawładnąć moim ciałem, a każda chwila spędzona na głębokich rozmyślaniach o czymś całkowicie innym, mogła na chwilę stłumić emocje.

- Chodzi o Kate. - Kobieta przyłożyła smukłe palce do oczu, aby otrzeć łezki. - Zaczęła spotykać się z Sanrim, tym z klubu. - Skinęłam głową dając jej znak, że pamiętałam barmana. - Omamił ją, a teraz ... Młoda twierdzi, że ją skrzywdził.

Moje brwi uniosły się wysoko.

- Chodź tu do mnie.

Przytuliłam kobietę z powrotem do siebie, widząc jak nie umiała zapanować nad zbierającymi się łzami. Wydała z siebie cichy szloch. Byłam zaskoczona jak rolę szybko się zmieniają.

- Jak Kate to znosi? - zapytałam z ciężarem na sercu.

- Nie wychodzi z domu od paru dni. Boi się. - Pociągnęła nosem. - Wiedziałam, że ten mężczyzna nie wyglądał na bezpiecznego.

Jak każdy z ich świata.

- Byłyście na policji?

- Właśnie stamtąd wracam. - Kobieta wyprostowała się i otarła resztę łez. - Musisz pomóc mi nakłonić Kate, żeby złożyła zeznania. Muszę skontaktować się z twoją znajomą, Rosiris i najlepiej z jej przyjacielem. Masz do niej numer ?

Wołam LARUMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz