~17~

206 8 3
                                    

Po tych słowach, zrobiło mi się jakby lepiej i równocześnie poczułem rumieńce na swoich policzkach, co się ze mną dzieje? Może to dla tego że nigdy nie słyszałem ani nie czytałem takich słów od kogoś kierowanych w moją stronę, zrobiło mi się poprostu.. miło...

~~~

~Marek~

Właśnie wychodziłem ze szkoły z moim chłopakiem, lecz dzisiaj już nie spędzę z nim więcej czasu, musi jechać gdzieś z mamą, więc umówiłem się z Łukaszem. No właśnie co do Łukasza, pogodziliśmy się, lecz dalej nie wiemy co będziemy robić w halloween. Wspominał coś o wyjściu gdzieś i o oglądaniu filmu, szczerze połączyłbym te dwa pomysły, najpierw jakiś spacerek a potem film, pomysł idealny.

Łukasz był już w samochodzie, więc pożegnałem się z moim chłopakiem i ruszyłem w stronę samochodu bruneta, lecz zatrzymał mnie Tomek, jeden z ziomków Łukasza.

- Siema, robię domówkę w halloween, może chciałbyś przyjść? - zaproponował, no jasne przecież on na każdą okazję robi domówki.

- Nie wiem, umówiłem się z Łukaszem na halloween, ale nie mamy planów co będziemy robić.- odpowiedziałem po czym poczułem jakąś osobę za sobą, odwróciłem się a za mną stał Łukasz

- Co tam? - odezwał się spoglądając na Olejnika

- Pytałem się Marka czy przyjdziecie do mnie na domówkę w halloween - odezwał się Olejnik

- Raczej nie mamy żadnych planów więc, raczej przyjdziemy - powiedział Łukasz - A teraz my już idziemy - odezwał się i złapał mnie za nadgarstek prowadząc do samochodu.

Gdy wsiedliśmy do auta postanowiłem rozpocząć rozmowę z przyjacielem.

- Nie mieliśmy pomysłów, pomysł przyszedł do nas - zaśmiałem się

- Racja - brunet zaśmiał się ze mną - Masz w ogóle ochotę iść na tą domówę? Bo tak podbiłem i powiedziałem za ciebie - zadał mi pytanie

- Wiesz, i tak nie mieliśmy pomysłów na hallowen, więc domówka to nie jest zły pomysł. Zresztą to będzie mój pierwszy raz na imprezie Olejnika, przecież tak chwalił swoje domówki. - zaśmiałem się po raz drugi.

Reszta drogi minęła nam w ciszy, ale była to przyjemna cisza, taka na poukładanie sobie myśli. Jechaliśmy do bruneta ale tylko na chwilę, brunet podobno miał jakieś miejsce do którego chciałby ze mną jechać, jestem ciekawy co to będzie za miejsce, ufam Łukaszowi i wierzę że nie wywiezie mnie niewiadomo gdzie.

Gdy dojechaliśmy na miejsce, czyli jak na razie domu mojego przyjaciela. Łukasz powiedział że mam zostać w aucie i nie podglądać po co idzie do domu, brunet robił się coraz bardziej tajemniczy, niby podobało mi się to ale z drugiej strony byłem tak kurewsko ciekawy gdzie mnie zabierze że chciałem podglądnąć ale wolałem sobie i jemu nie psuć niespodzianki, dlatego nie spoglądałem w stronę bruneta. Nagle otworzył się bagażnik, brunet uprzedził mnie bym się nie odwracał, dlatego tego nie zrobiłem.

Gdy brunet załatwił swoje sprawy w domu a raczej zabrał z niego jakiś przedmiot bądź przedmioty, ruszyliśmy w drogę. Jego tajemniczość powoli mnie już przerastała ale podobało mi się to. Wawrzyniak uśmiechał się prowadząc samochód raz na jakiś czas spoglądał się na mnie, lecz nie powiedział ani słowa.

- Długo jeszcze? - zapytałem zniecierpliwiony, ten nie odpowiedział. - Łukaszzz - dalej nie reagował - Bo zacznę cię szturchać i spowoduje wypadek - powiedziałem z oburzeniem w głosie by dodało to więcej powagi tej wypowiedzi.

- Cierpliwości Mareczku, niedługo będziemy dojeżdżać więc załóż opaskę na oczy, jest na tylnym siedzeniu. - Nie miałem ochoty nie widzieć totalnie nic, ale no cóż zrobiłem to o co poprosił Wawrzyniak.

Jestem już bardzo ciekawy gdzie zabierze mnie Łukasz, przyjaciel wspominał coś że jak był dzieckiem to przyjeżdżał tam na rowerze i się uspokajał, tylko co to może być za miejsce? Jakaś kawiarnia?

Samochód się zatrzymał w ja musiałem czekać aż brunet otworzy za mnie drzwi bo sam z zasłoniętymi oczami bym tego chyba nie zrobił, Łukasz wyszedł z samochodu po czym wziął coś z bagażnika i otworzył w końcu drzwi obok mnie po czym złapał mnie za rękę i pomógł mi wstać.

Gdy uporaliśmy się z wstaniem Wawrzyniak złapał mnie w talii i zaczął prowadzić gdzieś, w swojej prawej ręce niósł coś co odbijało się od mojego biodra, był to jakiś materiał, koc? Ubranie jakieś? Miałem tyle pytać co do tego materiału ale żadnego nie zadałem tylko czekałem Aż Łukasz doprowadzi mnie w właściwe miejsce.

- Jesteśmy Maruś - szepnął mi do ucha na co przeszły mi dreszcze - tylko zanim odsłonisz oczy - powiedział i rozłożył coś przede mną, czerwony dywan? Jesteśmy w galerii jakieś? Chociaż za cicho tu na galerię.

Gdy brunet rozłożył to co miał rozłożyć podszedł do mnie i ściągnął opaskę na oczy a przed sobą ujrzałem przepiękną polanę, mimo że była jesień ona dalej wyglądała cudownie, a to co rozkładał Wawrzyniak to nie był czerwony dywan a koc, nie wiedziałem że brunet lubi takie klimaty ale pozory mylą jak widać.

Łukasz siedział już na kocu więc przyłączyłem się do niego, siedzieliśmy długo w ciszy obserwując tylko piękno polany. Postanowiłem że się odezwę.

- Cudownie tutaj jest - powiedziałem z zachwytem w oczach wpatrując się na już zachodzące słońce.

- Cieszę się że ci się podoba - uśmiechnął się do mnie po czym spojrzeliśmy na siebie, nie mogłem odwrócić wzroku tak jakby oczy bruneta zahipnotyzowały mnie, Marek ty masz chłopaka ogarnij się.

Odwróciłem wzrok przed siebie, było cudownie muszę przyznać ale nie mogę tak się wpatrwać w bruneta, w końcu jesteśmy tylko przyjaciółmi, co nie?

~~~

Hejka!

Dawno mnie tu nie było, musiałam sobie uporzątkować myśli i takie tam pierdoły, jakby nie było zmieniłam fandom ale to będę dalej pisać poprostu nie oglądam ich już, jedyne co wiem to to że mają walkę więc trzymam kciuki obydwóm.

Wiem że długa przerwa może was zniechęcić do czytania ale w następnym rozdziale chcę zrobić coś mocnego.

Mam nadzieję że ktoś to jeszcze wogóle będzie czytał a teraz papatki i buziaczki.

Do następnego!

Nie odchodź, kochanie... |KxK|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz