-C-chyba tak. Czemu pytasz?- Beomgyu odwrócił wzrok.
Szatyn westchnął.
-Myślę że jestem zakochany... Ale nie jestem pewien...
- Myślę że czuję się tak samo...
Spojrzeli na siebie lekko zakłopotani. Przez chwilę narastała niezręczna cisza.
Yeonjun chyba za długo dusił to w sobie, ufał Gyu , może i znali się dopiero kilka miesięcy ale to nie miało znaczenia. Byli ze sobą naprawdę blisko , zdążył on już przyzwyczaić się do myśli że blondyn jest częścią jego życia. Chciał to wreszcie powiedzieć.
-Kocham mojego najlepszego przyjaciela...
-Ty-
-Kocham Soobina.
Beomgyu poczuł jakby ktoś właśnie wyjął jego serce , ujął w dłonie , a potem cisnął nim z całej siły w jego własną twarz.
Naprawdę zabolało.
Bardzo zabolało.
Szatyn cały czas mówił, jednak młodszy już prawie nie słyszał go. Jego głowa była teraz prawie pusta , myśli krążyły jedynie wokół słów które przed chwilą usłyszał. Spodziewał się tego, ale... Nie wiedział że aż tak go to zrani.
-A więc to się nazywa friendzone. Boleśniejsze niż myślałem.
W myślach Gyu zapanowała po chwili martwa cisza. Prawda była taka że nawet nie chciał teraz myśleć, chciał być sam, chciał być gdzieś indziej, albo po prostu zniknąć. Nie miał nawet siły powiedzieć ani słowa. Wiedział że musi coś powiedzieć , cokolwiek. Ale co miał mówić. Właśnie złamano mu serce, Nie wiedział jak ma zacząć rozmawiać o czymkolwiek , a już na pewno nie o miłości Yeonjuna . Na pewno nie teraz.
Uśmiechnął się tylko smutno i pokiwał głową. Po chwili myślenia zebrał się jednak żeby powiedzieć cokolwiek. Jakkolwiek pocieszyć Juna. Sam chciał żeby go ktoś teraz pocieszył.
-Rozumiem, wiem że jest to dla Ciebie trudne kochasz osobę która najwyraźniej nie odwzajemnia twoich uczuć. Nawet nie widzi co do niego czujesz, nie wiesz czy tak naprawdę Cię lubi i chce być z tobą, czy to tylko ty odbierasz tak jego zachowanie, nie wiesz co jest między wami. Mimo to ty nie umiesz przestać go kochać, nie ważne ile razy stracisz nadzieję chcesz być blisko niego. Nie powiesz też mu tego że go kochasz , boisz się , że się mylisz , boisz się że go stracisz. To Cię rani , jednak ty zawsze jesteś po jego stronie. Chciałbyś żeby to odwzajemnił. To naprawdę smutne. Bardzo , bardzo bolesne...-Beomgyu nawet nie zauważył kiedy przestał mówić o szatynie a zaczął o sobie. Prawda była taka że nie miał teraz siły myśleć o relacji Yeonjuna z Soobinem.
Chyba nawet od początku mówił o sobie. Śmieszne. On i Soobin byli tacy ślepi, gdyby tylko mogli zauważyć. Może byłoby inaczej. Może gdyby Gyu odważył się wcześniej lub później wyznać swoje uczucia było by inaczej, gdyby tylko nie bał się odrzucenia. Czy było by inaczej?
-To jest bez sensu. Jestem żałosny.
Yeonjun pokiwał smutno głową.
-Tak... tak się właśnie czuję, cieszę się że mogłem ci to powiedzieć i że rozumiesz. Jest mi o wiele lżej dzięki temu że w końcu komuś to powiedziałem.
Blondyn przytulił szatyna powstrzymując łzy.
-Chcę żebyś był szczęśliwy.
Starszy odwzajemnił uścisk.
-Dziękuję...
***
W autobusie było pusto, był już wieczór, na polanie spędzili cały dzień. Jedli razem kanapki , słuchali muzyki i rozmawiali. Beomgyu postanowił udawać że jest ok. Tak będzie najlepiej dla obojga, po co ma robić z siebie ofiarę. To nie jest wina Yeonjuna że go nie kocha , on po prostu nie mógł go za to winić. Jasne był smutny , jasne był zły, ale najważniejsze dla niego było aby mógł sprawiać że starszy będzie szczęśliwy, nawet jeśli będzie musiał robić to jedynie jako przyjaciel. Nie miał zamiaru nic zmieniać.
Gdy wysiedli słońce zachodziło.
-Tak jak wtedy gdy wracaliśmy z parku... Tam się wszystko zaczęło. Tam się zakochałem.
Szatyn wyglądał na szczęśliwego. Cały czas nawijał o byle czym.
-Super było dziś! - mówił zafascynowany.
-Taak! - odpowiedział mu młodszy. Starał się brzmieć wesoło.
-Cieszę się że udało mi się dziś spełnić twoje marzenie.
Beomgyu zachichotał.
Jak on miał mu powiedzieć że tego dnia niczego nie spełnił , a wszystko zrujnował.
CZYTASZ
𝕊𝕨𝕖𝕖𝕥 𝕔𝕠𝕗𝕗𝕖𝕖 𝕤𝕨𝕖𝕖𝕥 𝕝𝕠𝕧𝕖 | beomjun
Fanfiction[ZAKOŃCZONE] Yeongyu// Beomgyu zaczyna naukę w collagu i jest zmuszony do zamieszkania w domu jego wuja gdzieś w ruchliwym mieście. Chłopak naprawdę obawia się tego co go tam czeka i jakimś dziwnym trafem trafia na kolczyk dzięki któremu ratuje tyłe...