Okres wspólnego mieszkania chłopaków przeminął w zastraszająco szybkim tempie. Beomgyu od powrotu do domu dzieliło już tylko dwa dni, wystarczyło aby mieszkanie do końca wywietrzało z dosyć mocnego preparatu przeciwko owadom. Jednak tym co było prawdziwym przyspieszeniem ich rozstania się nie było pozbycie się karaluchów, a przerwa semestralna. Wszyscy planowali jakieś wyjazdy i chyba Yeonjun był jedynym który nie zdążył się jeszcze zastanowić ani z nikim umówić na jakikolwiek wyjazd. Beomgyu postanowił wykorzystać ten czas i odwiedzić rodzinne miasto, naprawdę tęsknił za swoją rodziną. Najwyraźniej więc szatyn był skazany na spędzenie najbliższych dni samotnie. Odzwyczaił się od tego. Przez te kilka dni naprawdę miał dużo radości, lubił codzienne śniadania i wieczorne rozmowy, lubił gdy młodszy obrażał się albo zabierał mu rzeczy z szafy. Dzięki jego towarzystwu nie mógł narzekać już na nudę i naprawdę było mu to na rękę.
-Będę już szedł. - odezwał się z korytarza Gyu stający już przy wyjściu z całym swoim bagażem.
-Odprowadzić cię? I tak nie mam nic lepszego do roboty... - tak naprawdę to po prostu nie chciał się jeszcze rozstawać.
Beom delikatnie pokiwał głową wywołując tym samym uśmiech na twarzy starszego który już po chwili odebrał część jego bagażu.Na stację szło się dosyć krótko, zdecydowanie za krótko. Ten czas leciał zbyt szybko. Yeonjun z niechęcią oddał bagaże przyjacielowi. Nie chciał się jeszcze żegnać, niestety nie miał wyboru. Pociąg do Daegyu stał już na stacji.
-Dziękuję że mnie odprowadziłeś- Beomgyu posłał mu delitaktny uśmiech i pomachał jeszcze na odchodne po czym powoli ruszył w stronę wagonu.
Szatyn stał jedynie i odprowadzał go wzrokiem.
W ostatniej chwili jednak przemógł się. Podbiegł do Gyu, złapał go za rękaw i przyciągnął do uścisku.
-Będzie mi się bez ciebie nudziło- powiedział cicho do lekko zaskoczonego chłopaka.
Beomgyu delikatnie uśmiechnął się i oddał uścisk.
-Też będę tęsknił - wtulił się w jego ramię i zamknął Oczy.
-Do zobaczenia za tydzień...
***
Pociąg jechał tą samą drogą co wtedy gdy Beomgyu po raz pierwszy miał odwiedzić wielkie miasto. Wtedy jeszcze myślał że to będzie jedna wielka katastrofa, że nie ma dla niego miejsca między ludźmi z miasta, był prawie pewien że się nie odnajdzie. Teraz ze smutkiem patrzył na oddalające się z każdą chwilą wysokie budynki. Może nadal nie był fanem ruchliwych ulic, i ogromnych wieżowców, ale zdecydowanie polubił to miejsce. W sumie jeśli miałby być szczery to chyba chodziło mu bardziej o przyjaciół, i Yeonjuna. Nie kłamał, będzie za nim tęsknić, mimo że nie będzie go widział jedynie przez tydzień.
Po prostu widywanie go codziennie zaczęło być jego codziennością, czymś do czego się przyzwyczaił i przywiązał. Może to brzmi głupio ale dla niego nawet taki szczegół miał znaczenie.
Z drugiej jednak strony może ta przerwa pozwoli mu spokojnie przemyśleć tą sprawę z Junem. To wszystko było takie skomplikowane. Postanowił po prostu na razie o tym nie myśleć. Włożył słuchawki i włączył swoją ulubioną playlistę.
Tak bardzo cie potrzebuje... Dlaczego ty nie potrzebujesz mnie...?
***
Gdy wysiadł z pociągu od razu poczuł woń kwiatów unosząca się w powietrzu. Był w domu. Toto zauważył to i wesoło się poruszył. Obaj wrócili do domu.
CZYTASZ
𝕊𝕨𝕖𝕖𝕥 𝕔𝕠𝕗𝕗𝕖𝕖 𝕤𝕨𝕖𝕖𝕥 𝕝𝕠𝕧𝕖 | beomjun
Fanfic[ZAKOŃCZONE] Yeongyu// Beomgyu zaczyna naukę w collagu i jest zmuszony do zamieszkania w domu jego wuja gdzieś w ruchliwym mieście. Chłopak naprawdę obawia się tego co go tam czeka i jakimś dziwnym trafem trafia na kolczyk dzięki któremu ratuje tyłe...