Gdyby nie szybka reakcja Taehyung'a oraz jego refleks z pewnością leżałby teraz w szkarłatnej cieczy z połamanymi żebrami, ale na szczęście w porę udało mu się złapać poręcz, oszczędzając przy tym swoje życie.
Przerażona dziewczyna pośpiesznie podbiegła do barierki swojego balkonu, wychylając głowę. Jej oczom ukazał się Kim, który ledwo co utrzymywał w ręku zimnom, śliską poręcz. Z przerażeniem w oczach, spojrzał w bok, gdzie dostrzegł swoją ledwo poznaną sąsiadkę.
Była wystraszona i nie do końca wiedziała co ma zrobić, w każdej chwili jej nowy znajomy mógł ześliznąć się i skończyć z co najmniej rozbitą głową.
- Nie spadnij tylko! - Wrzasnęła zdruzgotana dziewczyna, obmyślając w swojej głowie plan ratunkowy. - Nie ruszaj się! - Dodała tylko, szybko odskakując w bok, tym samym zmierzając biegiem w stronę swojego mieszkania.
- Wiesz, wcale nie mam zamiaru, dobrze mi tu się wisi! - Odkrzyknął jej, starając się trochę oczyścić atmosferę, co nie poskutkowało, kiedy to zdał sobie sprawę jak zaraz może się to wszystko skończyć. - Cholera, żeś musiałeś być taką sierotą, Kim. - Burknął sam do siebie.
Kiedy jego sąsiadka nie pojawiała się przez kolejne kilka chwil, coraz bardziej ogarniała go istna panika. Co jeśli nie przyjedzie i jego najgorsze scenariusze się spełnią? Co jeśli stchórzyła i zostawiła go na pastwę losu?
Jednak jego ponure myśli zostały rozwiane, gdy zauważył dziewczynę, która zmierzała do niego szybkim truchtem, trzymając w ręku drewniany, dość spory kij.
- Skąd to wytrzasnęłaś? - Ledwo wyzipiał, patrząc niezrozumiale na dziewczynę.
- Nie zadawaj głupich pytań, to kij od miotły. - Parsknęła. - Złap się go tak, abyś mógł wejść z powrotem na balkon, tylko porządnie, nie będę Cię zbierać z drogi. - Uśmiechnęła się do niego lekko, aby dodać mu otuchy, wyciągając przed siebie kij, tak, aby Kim był w stanie go złapać i bezpiecznie wrócić.
Mimo, że był blisko upadku z tak wysokiego budynku ta cała sytuacja go bawiła. Wydaje się to wręcz chore, ale tak właśnie było. Przez kompletnie obcą dziewczynę, która postanowiła targnąć się na życie sam teraz wisi na poręczy swojego własnego balkonu, cóż za ironia losu, prawda?
Chłopak złapał porządnie jego ostatnią deskę ratunku - tak, owy kij od miotły i zręcznie się na nim podciągnął, aby złapać równowagę, a następnie z pomocą nieznajomej wrócić bezpiecznie na balkon.
Pochwycił delikatnie jej drobną rękę, żeby opcjonalnie znów przez jego nie zdarstwo wszystko nie wróciło do punktu wyjścia, kiedy udało mu się stanąć na równe nogi, dopiero wtedy mógł się jej lepiej przyjrzeć.
Na jej uśmiechniętej oraz bladej twarzy gościł delikatny uśmiech, który idealnie zgrywał się z parą roześmianych oczu. Wydawała mu się dość niska, ale i tak wyższa od większości koreanek. Na jej czoło opadało w nieładzie kilka czarnych kosmyków włosów, którym udało wyjść z pod koka.
- Wszystko w porządku? - Zapytała zmieszana, machając wolną ręką przed jego oczami. - Nie dość, że patrzysz na mnie dobre pięć minut, to wciąż trzymasz moją dłoń, to lekko krępujące. - Dodała speszona tą całą sytuacją.
Chłopak na jej słowa jak oparzony został wybity ze swojego transu, uprzednio puszczając rękę nieznajomej.
- Wybacz, nawet się nie znamy, trochę się pospieszyłem. - Wyszeptał nieśmiało, drapiąc się po karku. - Jestem Taehyung, miło mi Cię poznać. Szkoda, że w takich okolicznościach.
- Na imię mi SooMin. - Uśmiechnęła się delikatnie. - Lepiej późno niż wcale, jak mam być szczera to kiedy biegłam z tym kijem z tyłu głowy myślałam, że możesz leżeć już plackiem na betonie. - Zaśmiała się cicho, spoglądając na chłopaka z dołu.
CZYTASZ
The last star | Kim Taehyung
FanfictionTaehyung nigdy nie był osobą otwartą na nowe znajomości, ale wszystko zmieniło się jednej pamiętnej nocy, kiedy uchronił dziewczynę przed próbą samobójczą. Jedno smutne spojrzenie w oczy sprawiło, że chłopak ustanowił sobie za cel wywołanie u SooMin...