Szesnastoletni Jeongguk nigdy nie był grzecznym i poukładanym dzieckiem, zazwyczaj sprawiał wiele problemów, a kłopoty zdawały się do niego ciągnąć. Może dlatego, że w jego rodzinnym domu nigdy się nie przelewało? Sam nie wiedział.
Tamtego dnia wszystko wydawało się być w porządku, dopóki nie wrócił do mieszkania, w którym zastał prawdziwy koszmar dla każdego dziecka.
Przekraczając próg domu po raz kolejny był świadkiem przemocy domowej. Jego ojciec, który był pijakiem znęcał się nad jego matką. Za każdym razem, kiedy chłopak wracał do domu doświadczał tego samego co jego rodzicielka.
Nie raz błagał ją, aby się wyprowadzili lub chociaż zawiadomili policję, ale ona ciągle go broniła, tłumaczyć, że to wszystko przez alkohol. Zawsze słyszał to samo "Jutro rano już nie będzie krzyczał, nie bój się."
Potem szli tylko do łazienki, aby opatrzeć ewentualnie rany i zakryć siniaki. Gdy bywało gorzej przytulała syna, chociaż on sam wiedział, że sprawia jej to ból.
Jego matka ślepo wierzyła, że jej mąż kiedyś się zmieni, była zaślepiona jego obiecywaniem, kiedy to udało mu się już wytrzeźwieć. Nie trwało to długo, ponieważ po kilku godzinach znów wracał do domu pijany. Natomiast Jeon już dawno wiedział, że nie ma po co liczyć na jego przemianę.
Ale tego dnia Jeongguk stracił całkowitą kontrolę nad swoimi czynami. Kiedy usłyszał stłumione krzyki, dobiegające z kuchni oraz zakrwawione i posiniaczone ciało swojej matki, która wciąż była bita i wyzywana przez ojca coś w nim pękło.
Chłopak żwawym krokiem wkroczył do pomieszczenia nie zauważony przez rodziców, chwycił nóż leżący na stole i pewnym ruchem wbił go w brzuch mężczyzny.
Niestety, zdał sobie sprawę z swojego poczynania za późno, kiedy to jego ojciec leżał już nie przytomny na ziemi, a on z zakrwawionym nożem oraz łzami w oczach patrzał, jak jego matka kuca przy jego ojcu i krzyczy w niebo głosy na swojego syna, wyzywając go od najgorszych. Chłopak nawet nie reagował, po prostu stał i słuchał wszystkich obelg skierowanych w jego stronę. Widząc, jak jego matka zamiast wpisywać numer na policję dzwoni na pogotowie poczuł zawód.
Mogli być wolni, nie musieli być by codziennie bici, poniżani i upokarzani. Mogli by żyć normalnie. Zrozumiał, że nie ma już ratunku. Jego matka sama wybrała dalszą drogę.
Natomiast Jeongguk miał całkowicie inne plany. Nie chciał nawet myśleć, co zrobi mu jego ojciec kiedy się obudzi. Z pewnością zabiłby go, zamknął w piwnicy - jak to czasem bywało lub kolejny raz pobił do nieprzytomności.
Nie chciał tego. Odłożył nóż na swoje miejsce, a sam szybkim krokiem skierował się w stronę wyjścia trzaskając mocno drzwiami. Sam nie wiedziała co ma myśleć, ale wiedział jedno:
Uciekaj.
Jedno słowo, które od pewnego czasu krążyło w jego głowie. Wybiegł z domu, rozglądając się, czy może czasem ktoś go nie widzi. Kiedy upewnił się, że jest sam, czym prędzej pobiegł przed siebie.
Kiedy w jego życiu coś szło nie tak, czyli zdecydowanie za często jak na jego wiek, udawał się do jednego miejsca, które dawało mu ukojenie.
Było to urwisko na obrzeżach jego rodzinnego miasta. Nikogo nigdy tam nie ma, samo miejsce nie należy do najpiękniejszych, stąd brak odwiedzających. Jedyne co się tam znajduje to ogromna skarpa, a pod nią płynący ocean.
Te miejsce wystarczało Jeongguk'owi w uspokojeniu się, mógł tam się spokojnie wykrzyczeć, wypłakać i posiedzieć ile tylko chce i być pewnym, że nikt tego nie usłyszy ani nie zobaczy.
Biegł przed siebie mijając samochody i ludzi, którzy patrzeli się na niego jak na wariata, kiedy biegł przez jezdnię nie zważając na jadące pojazdy.
Ale nie obchodziło go to. Teraz liczyło się tylko to, aby dać upust swoim emocjom. Biegł totalnie na oślep przez łzy, które gromadziły się w jego oczach i skutecznie zamazywały obraz.
Kiedy znalazł się już przy lesie, które znajduje się obok urwiska, stanął w miejscu i zdyszany oparł ręce o swoje kolana biorąc kilka porządnych oddechów dla uspokojenia.
- W co ja się wpakowałem. - Westchnął zrezygnowany.
Popatrzał w górę, aby obserwować niebo, które zaczynało być coraz bardziej szare, a następnie spojrzał przed siebie.
Dla odwrócenia myśli postanowił skupić się na falach, uderzających o urwisko. Dźwięk odbijającej się wody idealnie koił jego zmysły.
Zapragnął usiąść na brzegu urwiska i popatrzeć w dół, co zawsze robił. Kiedyś bał się o to, że zbity piasek pod nim może nie wytrzymać i po prostu się zsunąć do wody, razem z nim, ale teraz nie obchodziło go to, było by mu nawet na rękę.
Zbliżając się do upragnionego celu zdołał zobaczyć zarys ludzkiej sylwetki. Na początku się przestraszył, kiedy uświadomił sobie, że ktoś inny odnalazł jego ulubione miejsce i stracił nawet to.
Stanął w miejscu i z szczególną uwagą przyglądał się poczynaniom osoby, która właśnie zakłóciła jego spokój. Na szczęście nie było tak ciemno i Jeongguk zdążył wywnioskować, że był to chłopak.
Po pewnej chwili, nieznajomy na urwisku rozchylił swoje ręce oraz stanął nad przepaścią. Był to jednogłośny sygnał, że chce on skoczyć.
Źrenice Jeongguk'a rozszerzyły się do maksimum, a jego ciało zaczęło niespokojnie drgać. Nie chciał oglądać po raz kolejny dzisiejszego dnia jak ktoś sam robi sobie krzywdę swoim zachowaniem, więc czym prędzej pobiegł w stronę chłopaka, a kiedy ten miał już lecieć w dół, szybko pochwycił go za jego przydużą bluzę i ściskał mocno w swoich rękach.
Zdezorientowany chłopak, spostrzegając, że wcale nie dryfuje w oceanie, a raczej jest nienaturalnie przechylony przechylił głowę w bok, aby zobaczyć siłę, która trzyma go jeszcze przy życiu, które chciał tak upragnienie zakończyć.
- Puść mnie. - Wychrypiał przerażony, patrząc na Jeongguk'a błagalnie. - Jeśli nie zrobię tego teraz, to nigdy.
- Nie zrobię tego, nie pozwolę Ci umrzeć na moich oczach. - Powiedział Jeon, przywracając roztrzęsionego chłopaka do pionu. - Czemu chciałeś to zrobić? - Chwycił go za ramiona, aby mieć pewność, że w chwili nie uwagi nie skoczy z urwiska.
Nie znajomy spojrzał na niego wzrokiem, który był tak przerażająco pusty, że Jeongguk czuł, jakby jego serce zostało roztrzaskane na milion kawałeczków.
Widział wiele smutnych spojrzeń, nawet jego matka nigdy nie miała takiej pustki w swoich oczach, a przeżyła naprawdę wiele.
Nie chciał pytać o powód jego stanu, chciał tylko za wszelką cenę zobaczyć chociaż jedną iskierkę radości w jego oczach. Jeongguk powoli przytulił roztrzęsionego chłopaka do siebie, aby chociaż odrobinę polepszyć jego aktualny stan.
Usiadł z nim na jednej z kłód i głaskał go delikatnie po plecach, aby go uspokoić. W końcu wyczerpany chłopak nie miał siły już nawet płakać, odsunął się delikatnie od Jeon'a i spojrzał na niego, po czym wbił swój wzrok w gwiazdy na niebie.
- Jestem Taehyung. - Wyszeptał, wciąż nie odrywając wzroku od ciemnego nieba.
- Mów mi Jeongguk, miło mi Cię poznać. - Również cicho wyszeptał brunet w stronę nowo poznanego kolegi. - Nie pozwolę już na twoją krzywdę, Taehyung. - Dopowiedział, wlepiając swój wzrok w gwiazdozbiór.
Chłopak cicho się zaśmiał i pokręcił głową niedowierzając.
- Spójrz tam, to spadająca gwiazda. - Powiedział Tae, wskazując na swoje znalezisko. - Powinieneś pomyśleć życzenie. - Skierował swój wzrok na chłopaka obok.
Brunet słysząc jego słowa, zamknął swoje oczy i pomyślał intensywnie o tym, o czym najbardziej teraz marzy.
- Chciałbym, żebyś się szczerze uśmiechnął. - Wyszeptał cicho, spoglądając na niebo.
- Jesteś najwspanialszy na świecie, Jeongguk. - uśmiechnął się szeroko Taehyung, ukazując swój kwadratowy uśmiech.
Tego dnia uśmiechnął się po raz pierwszy szczerze.
![](https://img.wattpad.com/cover/261158518-288-k403144.jpg)
CZYTASZ
The last star | Kim Taehyung
Fiksi PenggemarTaehyung nigdy nie był osobą otwartą na nowe znajomości, ale wszystko zmieniło się jednej pamiętnej nocy, kiedy uchronił dziewczynę przed próbą samobójczą. Jedno smutne spojrzenie w oczy sprawiło, że chłopak ustanowił sobie za cel wywołanie u SooMin...