XIV. Przejaw strachu

118 12 2
                                    

Grupa pojazdów jeździła na terenach północnych kraju,  w poszukiwaniu Sprintera. Trzy Fordy F150 i jeden Ford Mustang GT, z dużą prędkością pokonywału bez droźa. Wokół nich w pizdu piasku, piasek piaskiem piasek pogania. Caroline w Mustanu w raz z David'em rozglądają się za bestjami. Kłęby kurzu unosiły się za autami,  dawając znak, że ktoś po pustyni buszuje. Od czterech dni, odkąd wyjechali na misje, nic nie znaleźli. Żadna bestia nie ukazała się ich oczom, nawet nie chciały ich atakować.

-Dobra chłopaki-powiedziała Caroline-Podajcie mi namiary na stacje benzynową, bo mam tylko połowę baku. A wy jak tam?

-Mniej niż połowa-odezwał się Harry, który prowadził jedno z F150.

- My tak samo-odpowiedzieli chłopcy z

-To jedziemy do najbliżej położonej stacji, zatankować i zebrać jakieś zapasy. David siedział wkurwiony, ponieważ spóźniony był na ślub Margareth i Michael'a. Wyciągnął swój informator by napisać wiadomość do Michael'a, że jednak, nie da rady wpaść na imprezę. Wiadomość została wysłana bardzo szybko, nadajniki zamontowane w każdym samochodzie pozwalały na łączność z Edenem całą dobę siedem dni w tygodniu. Grupa dojechała do stacji benzynowej, która była na całkowitym pustkowiu. Stacja jak każda inna była rozjebana w drobny mak. Szyby i wszystko co dało się zniszczyć było zniszczone.

-Dobra chłopaki macie dużo czasu, nie widzę na radarze żadnych besti.-Powiedział Harry patrząc na komputer w swoim wozie.

-No słyszeliście-krzyknęła Caroline-Ponieważ zbliża się już powoli wieczór, więc chłopaki zajmijcie się ochroną tego miejsca. Kraty i takie.
Tak jak Caroline powiedziała, tak chłopaki uczynili. Podeszli do jednego z fordów i wyciągnęli duże długie pudła, postawili je pod okna i otworzyli. Pudeł było łącznie trzy na każde okno w budynku. Po kolei wciskali guzik na każdym pudełku co powodowało wysunięcie w górę metalowych krat które byly zwinięte w pudle. Gdy wszystkie kraty były wysunięte, połączyły się za pomocą klamr zacisnietych na każdej z krat. Wbite w sufit który od stawał kawałek po za budynek, stworzyły elektryczną ścianę. Rozpalili ognisko na środku sklepu i zjedli kolację zwaną zupa z puszki. Nie wzieli innych rzeczy ponieważ mogły by się zepsuć w czasie misji. A zupa w puszce ma najdłuższy czas przechowywania.

-Jeśli tak dalej pójdzie będziemy musieli wrócić-powiedziała Caroline-Żadnej besti nie spotkaliśmy od kiedy wyruszyliśmy na tą misje. Co do chuja!-krzyknęła Caroline gdy zauważyła, że jedno z aut płonie.-Szybko odjedźcie resztą pojazdów!-chlopaki wybiegli z budynku, wsiedli do wozów i cofneli auta- Kurwa to wóz z klatką!
Caroline nie podbiegła do samochodu,  by uniknąć jakich kolwiek uszkodzeń.

-Kto to mógł zrobić?-spytał David przez radio z innego samochodu-Przecież radar nie wykrył żadnej żywej duszy w okolicy.

-Może jakaś usterka w pojeździe?-spytał się Harry, który odjechał Mustangiem.

-Nie wiem, ale jedno jest pewne, bez klatki nie damy rady-powiedział Nail.
Auto zaczęło przygasać. Miejsce gdzie się paliło było czarne jak węgiel i nie do użytku. Dawid zgasił do końca auto gaśnicą i zrobił oględziny.

-Zajebiście-powiedział David-Elektryka spalona w popiół, akumulator stopiony, nie mówbiąc już zniszczonym silniku. Wiatrak to samo, to już jest złom nie auto.-powiedział kierując głowę w stronę Caroline-Sorry szefowo, ale jesteśmy udupieni.

-Kurwa!-krzyknęła Caroline-A wiesz z kąd ten ogień?

-Podłączyłem informator do komputera w samochodzie, ale nie wykazał nic, co by było związane z usterką w aucie-powiedział David zamykając maske od silnika.

Survive in hellOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz