XII.Odprawa.

251 13 4
                                    

Od śmierci Cornell'a minęły juz cztery dni. Grupa poszukiwacza przygotowywała się do kolejnego zadania, a Michael szykował się do szczególnego dnia.

Caroline przygotowywała swoich ludzi do akcji.

-Posłuchajcie mnie teraz-powiedziała do Sześcio osobowej grupy-Główną zasadą tej misji to szczególna ostrożność. Nie chcemy by powtórzyła się sytuacja z przed kilku dni-Caroline odtworzyła w pamięci ostatnią sytuacje z Cornell'em jaką pamiętała.

-Dobrze Caroline-powiedział Artur-Przejdź do szczegółów bo Forester tylko ciebie uświadomił.

-Dobrze-nabrała powietrza do płóc i po sekundzie wypuściła zaczynając temat- Naszym zadaniem będzie złapanie żywej bestii, dokładniej Sprintera.

-Pojebało go? -stwierdził David

-No wiem, dla tego Pan tu jest-powiedziała do David'a-Ma Pan z kolegami z stworzyć klatkę specjalnie dla tego rodzaju bestii.

-Czemu do mnie pani to mówi?

-Bo Pański przełożony pana tu wysłał-odpowiedziała- Uznał, że jeśli Pan potrafi zrobić z śmieci porządny granat na bestie, to czemu nie mógłby Pan być na odprawie. Pan Olivander nalegał by to Pan tu był więc się zgodziłam-zakończyła wypijając łyk wody, która stała na biurku od Veronick'i. Veronicka dziś miała wolne, Caroline uważa, że nadal przeżywa śmierć Cornell'a chociaż znała go zaledwie tydzień. Czyżby się w nim tak szybko zadużyła?

Caroline nie zastanawiała się nad tym długo.

-A co nam pozwoli złapać bestie do klatki?

-Pojedziecie trzema samochodami, do zadania przystosuje się w tym momencie trzy Fordy F150 które stoją na cegłach w magazynie.

-Na jednym z nich ma być klatka, dobrze rozumiem?

-Tak, Panie David'zie.

-Ile mam czasu na zbudowanie klatki i nałożenie jej na samochód?

-Cztery dni-odpowiedziała Caroline biorąc kolejny łyk wody-A wy chłopcy...-zwróciła sie do Louis'a,  Harry'ego, Nail'a, Zayn'a i Arthur'a-...pomożecie przy tym projekcie.

Każdy skinął głową na tak. Caroline spojrzała na wszystkich i powiedziała.

-Dobra, a teraz muszę was wyprosić. Resztę powiem wam w trakcie misji. A! Panie David'zie, proszę się przygotować na to, że jedzie Pan z nami-powiedziała Caroline

-Czemu?

-Ktoś musi z nami jechać w razie jakiejś awarii.

-No ok-wzdychnął David.

Wszyscy wyszli jak jeden mąż z pomieszczenia. Caroline udała się do biurka po tabletkę na gardło. Po tej całej stypie, naszą Panią Generał gardło napierdalało niesamowicie. Czuła jak by ktoś jej ogień rozpalił w przełyku. Mogła nie pić tyle tego whisky,uświadomiła sobie po fakcie. Caroline musiała załatwić kilka spraw dotyczących misji, ale nie spieszyko się jej. Więc udała się do łóżka. Po przespanej godzinie obudziła się z suchotą w gardle, wstała i za jednym zamachem wypiła pół litra wody z dzbanka. Spojrzała się na zegarek na którym byla godzina szósta po południu. Wstała i od razu wyszła z biura. Kierowała się do pokoju Very. Gdy stanęła przed drzwiami zaczęła pukać z całej siły.

-Vera- darła sie na korytarzu-Vera ty zakichany leniu, otwieraj te drzwi bo je wypierdole.

Nagle do Caroline dotarł dźwięk otwieranego zamka, drzwi zaskrzypiały złowieszczo, a za nimi stała zalana w trupa Veronick'a.

Survive in hellOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz