V. Wyjaśnienia

206 13 10
                                    

-Przepraszam za wczoraj -powiedział David

-Ja też - dołączył się Michael.

Chłopcy przepraszali Margareth za nie stosowne zachowanie.

-Spoko chłopcy-powiedziała Margareth-rozumie wasz pociąg do mnie.W końcu nie widzieliście kobiety przez dłuższy czas. Jednak uważajcie co robicie bo za drugim razem urwe wam fiuty. Zrozumieliście?- zakończyła z uśmiechem.

-Tak i jeszcze raz przepraszamy-wypowiedział się Michael za oby dwóch.

Jechali autostradą w stronę Chicago.

-Margareth-zaczepił ja David.- Przypomnij mi dla czego kierujemy się do Chicago?.

- Ponieważ są tam informacje dotyczące Eden'u- powiedziała.- Podobno jest tam laboratorium które stworzyło bestie. Ale to podobno.

-Co to jest to całe Eden?-zapytał Cornell.

-Chodzą pogłoski że jest to największy schron jaki wybudował człowiek.- zaczęła opowiadać.- Podobno jego mur jest wysoki na dwadzieścia metrów i gruby na pięćdziesiąt metrów. Mur jest tak twardy że Mięśniak nie daje rady się przebić. Ale to tylko pogłoski.

- Skąd znasz te pogłoski.- spytał zaciekawiony Michael.

- Od ludzi z którymi kiedyś podróźowałam.-powiedziała i spojrzała w okno od pasażera.

Chłopcy nie chcieli wierzyć w te brednie, ale jej niebieskie oczy nie pozwoliły im zwątpić. Gdy wysiedli z samochodu by za tankować. Uroda Margareth nie pozwoliła się im skupić na czym kolwiek. Margareth była piękną dziewczyną. Długie szatynowe włosy. Oczy niebieskie, które przy słonecznym świetle zamieniły sie w szmaragdowe uwodziły każdego. Talia była nieskazitelna, brzuch nie za płaski nie za duży, nogi o jakich maży każdy facet. Nogi były zgrabne i lekko opalone. Twarz była piękna, odwracała uwagę od reszty ciała. Buzia była najpiękniejszą częścią ciała u tej kobiety.

-Chłopaki?- zaczął Cornell- idźcie zobaczyć co jest w środku.

- Spoko.- powiedział David i ruszyli z Michael'em.

- A my moja panno musimy pogadać.- wypowiedział się do Margareth.

- O czym? - zapytała.

- Wyjaśnij mi o co chodzi z tym Eden'em.- powiedział.

-No wiem tyle co wam powiedziałam.- powiedziała i ruszyła w stronę bagażnika.

Cornell poszedł za nią.

-Nie mówiłaś że z kimś wcześnie podróźowałaś-powiedział Cornell.

-Bo nie pytałes-odpowiedziała.

-Przecież pytaliśmy się czy jesteś sama czy z kimś- powiedział zdenerwowany Cornell.

- Właśnie, pytanio padło czy jestem sama czy z kimś. A nie czy z kimś kiedyś podróźowałam.- zagięła Cornell'a.

- To nie zmienia faktu że nam nic o sobie nie o powiedziałaś- powiedział Cornell.

- Opowiem jak uznam to za stosowne. - warknęła na niego.- A teraz jak byś mógł to otwórz bagażnik bo chcę się napić wody.

Cornell niechętnie otworzył bagażnik i przyglądał się szatynce. Margareth przez dłuższy czas nie rozmawiała z Cornell'em. Wieczorami rozmawiała z David'em i Michael'em. Michael lubiał z nią spędzać każdą wolną chwilę.  Gdy byli w lasach chodzili razem po zwierzynę złapaną w pułapki.

-Michael ile ty dokładnie masz lat- zagadała Margareth.

-Ja mam szesnaście za miesiąc będę miał już siedemnaście.-odpowiedział.

Survive in hellOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz