-Dojeżdżamy do Chicago. - stwierdziła Margareth. Która prowadziła pojazd.
Chicago było przepiękną metropolią. Budynki były wysokie na kilka dziesiąt metrów.
-Wiecie że dziś jest sylwester-stwierdził David który siedział po stronie pasażera.
-Taa, i co z tego?- zapytał Cornell.
-A nic tak mówię.-stwierdził David.
Wjechali do miasta które było przepiękną metropolią. Szkoda, że taką wyniszczoną.
Budynki były wysokie na kilkadziesiąt metrów, ulicę były zastawione samochodami i znakami ostrzegawczymi.
Na jednym znaku widniał napis Objazd .
Inne jeszcze lekko migały dawając ostrzeżenie dla przejeżdżających.
Zatrzymali się koło komisariatu w poszukiwaniu broni.
-Ja idę z Cornell'em.- od razu stwierdziła Margareth.
-No spoko- stwierdził Cornell z ponurą miną.- Chłopaki szukajcie paralizatorów i ogółem co przydatne. Powodzenia.
Grupy rozeszły sie w dwie strony. Niestety musieli używać latarek, bo bezpieczniki były spalone na amen.
-Cornell, mogę się ciebie o coś zapytać?- zapytała go.
-Spoko-Odparł Cornell.
-Jaka łączy ciebie więź z Michael'em? - wypowiedziała to grzebiąc w szafkach od pracowników.
-Braterska- odpowiedział- Po co o to pytasz jak wiem że Michael powiedział ci jak to z nami jest.
-Chce znać twoją wersję.-Odpowiedziała.
-Moja wersja jest taka sama- powiedział lekko podenerwowany.- Ja miałem sześć lat, on został odoptowany i żyjemy długo i szczęśliwie. Koniec!- Wypowiedział zły.
Margareth trochę sie oddaliła od Cornell'a i przeszukiwała dalej szafki. Margareth zastanawiała się czemu Cornell ją tak traktuje. Przecież niczego złego nie zrobiła. Wczoraj rano nawet wstała i zrobiła wszystkim śniadanie, co często sie jej nie zdarza. Z całej grupy Cornell wydawał sie najbardziej rozsądny, ale nie sądziła że będzie takim sztywniakiem.
-Cornell, co ci we mnie nie pasuje? -zapytała.
-Nie wiem -stwierdził-Są czasem takie sytuacje, że kogoś nie lubię. Teraz padło na ciebie. Po prostu cię nie lubię, znoszę cię z powodu chłopców bo oni jednak chcą byś z nami była. A zwłaszcza Michael, mu się spodobałaś najbardziej. Nawet chyba się w tobie zakochał.-mówił do niej odwrócony plecami.
Margareth słuchała tego jak zaczarowana. Nie chciała też pojąć dla czego Michael się w niej zakochał. Chociaż pewnie i tak jak by poznali prawdę o niej to stracili by do niej jakikolwiek szacunek.
No i pięknie! Kolejny adorator się znalazł kochaniuteńka. Podpowiadała jej podświadomość. David i Michael trafili do zbrojowni... która była pusta.-Kurwa mać- wydarł się David - Kurwa kolejny budynek pusty. Czy w tym kraju jest coś czego człowiek nie splądrował?
David kopnął w pusty stojak na karabiny który się przewrócił. Michael otworzył resztę szafek i znalazł tylko starą skarpete, na dodatek sztywną jak kawałek drewna. Spotkali się w głównym holu, Cornell szedł z tyłu za Margareth. Jego umysł mu podpowiadał by miał ją na oku. Brzmiało to mniej więcej tak.
- Ziomuś, ale dupa.- stwierdziła podświadomość.
-I co z tego, nie ufam jej.- rozmawiał do siebie.
CZYTASZ
Survive in hell
Science FictionAkcja opowiadania toczy sie w Ameryce Północnej. Opowiada o kilku osobach które próbują przetrwać wojne między ludźmi a nieudanym eksperymentem.