XV.Zaś na zewnątrz

187 14 4
                                    

Od wyrzucenia Caroline z pozycji Generała, minęły dwa dni, W Edenie było dziwnie, kilku czarnych żołnierzy pilnowało Edenu za dnia i nocy. Dowiedziała się w stołówce, że Forester pilnuje by nie wybuchły żadne bunty. Dyrektor bał się o swoje miejsce w bunkrze, a także własne życie. Caroline nie potrafiła zrozumieć, dla czego prezydent zgodził się na takie zagranie. Przecież z jego rozkazu, Caroline objęła dowodzenie nad jednostką wojskową w Edenie. Po jej odejściu, nie minęła godzina jak Zayn, Nail, Liam i Harry opuścili wojsko Edenu. Nie potrafili pracować pod dowództwem nowego Generała. Był nim dwu metrowy biały mężczyzna, wysportowany i twardy z charakteru. Nikt nie wiedział jak się nazywa, po prostu kazał na siebie mówić Generał. Jego zdaniem, wojsko Edenu to jedna wielka chodząca o własnych siłach cipa. Uważał także, że nie potrafią nic do porządku zrobić, zwłaszcza jeśli chodzi o misje po za Edenem. Jego zdaniem wojsko powinno być zwarte i gotowe do akcji, a nie przyjacielskie i miłe dla siebie. Caroline wyśmiewała jego słowa za każdym razem, jak się dowiedziała z opowieści David'a.

-Więc mówisz David'zie, że za niedługo wejdzie zakaz używania informatorów pod czas pracy?-spytała go, gdy siedzieli razem przy stoliku na ślubie Margareth i Michael'a którzy bawili się w najlepsze.

-Tak. Popytałem się tu i uwdzie na temat tych którzy odeszli z grup zwiadowczych-powiedział David.

-I co?

-Podobno nie dostaną żadnego zatrudnienia, ponieważ podważyli słowa Forester'a. A na dodatek doszło dziś nowu punkt prawa-powiedział David-Punkt ten mówi, że Ci co nie mają zatrudnienia w placówce o nazwie Eden. Zostaną wydaleni po za mury obiektu.

-No chyba se jaja robisz-powiedziała Caroline-Go pojebało już do reszty?

-Ale kogo pojebało-wtrącił Michael siadając z Margareth przy stole.

-Forester'a-odpowiedział David-Czytałeś nowy punkt prawa?

-Tak, trochę to chore-stwierdził Michi biorąc sobie kawałek Tortu- I co ty Caroline zrobisz, przecież od tygodnia nie masz zatrudnienia, nigdzie Cię nie przydzielili.

-Forester pewnie chce mnie wywalić na zbity pysk-stwierdziła Caroline-Nie będę czekać aż to zrobi, sama się spakuje.

Caroline wstała i odeszła od stołu, David zdąrzył złapać ją za kurtkę.

-Czekaj chwilę-powiedział do niej-Wyrzucenie nie dotyczy tylko was. Forester wyrzucił i mnie.

Wszyscy wstrzymali oddech. Przecież nie dawno, zaledwie półtorej miesiąca temu David, Margareth Cornell i Ja tu się znaleźliśmy. A teraz David będzie musiał opuścić Eden, ja go nie zostawię.

-Ja idę z wami-powiedział Michi-I nie chce słyszeć sprzeciwu. Chociaż pewnie Margareth chce tu zostać...-Michi spojrzał na swoją żonę, miał dylemat. Ona się uśmiechnęła

-Wiesz co kochanie-powiedziała Margareth-Ja cię kocham, ale jednak czasem pierdolisz bez sensu. Owszem czuje się tu bezpiecznie i tak dalej. Ale jednak...-wstrzymała na chwilę słowa-...ale jednak mi brakuje tego dreszczu i akcji jaka była po za murami tego czegoś. Tutaj siedzę i nic niw robie, tylko grzebie w DNA jakie mamy na składzie. Ja jestem za opuszczeniem tego gówna.

-Czemu chcecie poświęcić spokój dla kogoś takiego jak Ja-spytała Caroline.

-Nie obraź się, ale robimy to dla Davida. Po za tym im większa grupa tym lepiej będziemy sie pilnować-powiedziała Margareth-Ale będzie nam miło jeśli będziesz z nami w grupie.

-Zawsze będzie raźniej-powiedziała Caroline-Ale będzie trzeba wziąć jakiś sprzęt z bazy. Będziemy musieli się włamać w nocy. Weźmiemy wszystko co się przyda, mam nadzieje że nie zmienili haseł. Jutro zgadam się z resztą bandy i spotkamy się wieczorem pod stolowką. A teraz bawmy się.

Survive in hellOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz