1. Oto nadchodzi słońce

127 11 2
                                    

Ze wszystkich rzeczy, które Nathaniel lubił we wspólnym mieszkaniu z Eddiem i jego rodzicami było to, że często mógł śpiewać razem z grającym na pianinie Eddiem dla dwuosobowej publiczności w postaci rodziców chłopaka. Śpiewali swoje piosenki, czasem covery i najczęściej robili to spontanicznie, ale tym razem śpiewali Let It Be na kilkumiesięczne pożegnanie, bo wyjeżdżali w trasę po Ameryce, a właściwie po dwóch Amerykach. Pomysł Nathaniela okazał się strzałem w dziesiątkę – teksty Eddiego w ich kompozycji dobrze sprzedały się nie tylko w Europie, nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale również w innych amerykańskich państwach. Sprzedaż w Azji też wzrosła. Byli w drodze na światowy szczyt.

W drodze, którą Nathaniel i Eddie prawie zaprzepaścili, dając się nakryć podczas pocałunku na backstage'u jednego z lokalnych festiwali. Byli pewni, że są sami, że mają chwilę, ale wtedy ktoś wszedł, a oni nie zdążyli się w porą odsunąć. 

Najlepsza osoba, przed którą mogli wpaść? 

Elton John. 

I chociaż im obu zaburzyło to lekko światopogląd, sporo wyciągnęli z tamtego spotkania i późniejszej imprezy, z której zgodnie uciekli, gdy zaczęło robić się dziwnie. Bardziej niż dziwnie. Na początku imprezy ze wszystkimi rozmawiali, dużo się dowiedzieli i czują, że po prostu tak pasują. Przestali się tak czuć, gdy pojawiły się narkotyki i niedługo póżniej poczuli się wręcz napastowani seksualnie. Uciekli, przepraszając Eltona, że wychodzą, bo nie chcieli robić z niego wroga, ale nie chcieli też brać udziału w żadnej orgii. To nie było w ich stylu. Może kiedyś Nathaniel by się na to zgodził – wziąłby narkotyki, a potem pewnie dołączyłby do innych, ale teraz miał Eddiego i nie wyobrażał sobie, aby którykolwiek z nich miał ćpać czy uprawiać seks z kimkolwiek innym.

Pomijając niesmak, który im pozostał, przez co od tamtego dnia właściwie o tym nie rozmawiali, wyciągnęli z tamtej imprezy pewność, że to kim są nie odbiera im prawa do bycia światowymi gwiazdami. 

Elton John był gejem. 

Freddie Mercury był biseksualny. 

George Michael był gejem, co dla Nathaniela było zaskoczeniem. Pozytywnym zaskoczeniem.

Nie byli nawet jedynym zespołem, w którym był romans – Boy George i Jon Moss z Culture Club byli razem. Eddie śmiał się z wyrazu twarzy Nathaniela, gdy ten się o tym dowiedział. Nathaniel nie lubił tego zespołu nie tylko dlatego, że to fani Culture Club zaczęli konflikt z fanami Wham!, do których się zaliczał, ale też dlatego, że uważał Boya George'a za dziwaka. Ten dziwak okazał się być bardzo do niego podobny.

Takich jak oni było w biznesie muzycznym o wiele więcej. Radzili sobie. Dawali radę ukrywać się latami. To dodało Nathanielowi i Eddiemu pewności, że dadzą radę ukrywać ich związek być może i do końca kariery. Musieli tylko trochę bardziej uważać albo mieć tyle szczęścia, ile do tej pory. Gdyby dowiedział się o niech ktoś spoza tamtej imprezy, gdyby to ujrzało światło dzienne, już tak dobrze by nie było. 

Przez ostatnie kilkanaście miesięcy wszystko szło dobrze. Wyprowadzili się od Gartha i obiecali mu płacić za czynsz, dopóki nie znajdzie kogoś nowego na ich miejsce. Odwiedzali ich, gdy byli w Londynie, wciąż mieli dobre relacje. Zamieszkali z rodzicami Eddiego, a Nathaniel zajął się remontem domu. Eddie mu pomagał i uznali to za dobrą odskocznię od ciągłego życia muzyką. Spędzili razem Święta, co dla Nathaniela było najważniejszym, co mogli zaproponować rodzice Eddiego. Żałował tylko, że przy dalszej rodzinie chłopaka musiał kłamać, że mieszkają razem tylko dlatego, że w ten sposób lepiej pisze się piosenki. 

Patrick i Gabriel wciąż nie wiedzieli. Podobnie jak Arthur. Może i powinni powiedzieć Arthurowi, aby w razie ewentualnej wpadki mieli przygotowaną całą strategię, ale to ich nie przekonywało. Wciąż bali się, że Arthur każe im się rozstać i nie będzie chciał o tym w żaden sposób rozmawiać. Wiedzieli, że tego nie zniosą, więc póki wszystko szło dobrze, trzymali to w tajemnicy.

W siódmym niebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz