BONUS - alternatywna wersja

117 7 14
                                    

Poniżej przedstawiam Wam alternatywną wersję rozdziałów 11 i 12. Ciekawa jestem czy po lekturze uznacie, że podjęłam dobrą decyzję przerzucając to na obecną wersję, czy lepsza jest jednak wersja poniższa – dajcie znać!

11

Po tym jak Eddie prawie wrócił do pełni sił, Nathaniel sądził, że coś się zmieni. Odkąd rozpoczęli trasę stopniowo coraz mniej czuł, że są razem. Jedyne, co odróżniało Eddiego od Patricka i Gabriela było to, że fizycznie był nieco bliżej i w ciągu dnia spali na jednym łóżku. Ostatni raz pocałował go w usta, gdy szedł na imprezę z Gabrielem i Patrickiem. Potem Eddie pozwalał mu się całować tylko w czoło, a to i tak było bardzo sporadyczne. Gdy Nathaniel dzwonił do Matta, aby zapytać czy po tygodniu znalazł cokolwiek na Arthura, Eddie nie chciał mu towarzyszyć.

Coś się psuło. Nathaniel to czuł i był pewien, że Eddie też. Próbował rozwiązać to rozmową, jak mieli to w zwyczaju, ale Eddie uparcie powtarzał, że nie ma na to siły i prosił, aby zostawił go samego, bo chce odpocząć. Nathaniel więc odpuszczał i wychodził z pokoju, kręcąc się bez celu po hotelu, tylko czasem spędzając wolny czas z Gabrielem i Patrickiem. Do czasu, aż zrozumiał, że Eddie wcale nie odpoczywał.

Niemal idealne i logiczne kłamstwo Eddiego wydało się, gdy Patrick zaproponował, aby pozwiedzali miasto przed koncertem. Nathaniel wrócił do pokoju po portfel. Gdy zobaczył, że Eddie nie śpi, a wręcz robi coś zupełnie odwrotnego niż odpoczywanie, poczuł jak coś w nim pęka.

Nie byli idealną parą – to wiedział od początku, ale zawsze robili wszystko, aby to przezwyciężyć. Odkąd byli razem mieli też ważną obietnicę: że nigdy nie będą kłamać. Eddie to zrobił.

Nathaniel podszedł do swojego chłopaka, który siedział przy stoliku i wyrwał mu notes. Dopiero wtedy Eddie zdał sobie sprawę z tego, że ktoś tu wszedł i spojrzał na Nathaniela widocznie spanikowany.

Nathaniel nie potrzebował wiele, aby do bólu dołączyła złość. Wystarczyło, że zobaczył kilka kartek pełnych tekstów piosenek. Nowych tekstów. Dobrych. Pasujących pod to, czego oczekiwał od nich Arthur.

Zasłonił usta dłonią i uśmiechnął się nerwowo, bo myślał, że są w tym razem. Przebolałby, gdyby zdradził ich Gabriel lub Patrick, ale świadomość, że to Eddie był tym, który się wyłamał, bolała bardziej niż mógłby przypuszczać. Tu nie chodziło nawet o to, że Eddie widocznie patrzył na sprawę inaczej, ale też o to, że to przed nim ukrywał. Eddie go okłamał. A po fałszywym związku z Mattem i zbyt wielu kłamstwach w swoim życiu była to ostatnia rzecz, którą Nathaniel mógłby znieść. Gdy zorientował się, że ma łzy w oczach, wiedział, że to nie będzie łatwy czas w jego życiu.

Spojrzał Eddiemu w oczy i liczył na to, że dostrzeże tam przeprosiny, cokolwiek, ale wciąż widział tylko panikę.

— To materiał na przynajmniej dwa albumy — zauważył, a Eddie skinął głową. — Zamierzałeś mi powiedzieć, że nadal chcesz być wiernym pieskiem Arthura? — prawie krzyknął, z całej siły rzucając notesem przed siebie. Miał gdzieś, gdzie ten notes wyląduje. Miał prawie wszystko gdzieś.

Eddie przez chwilę śledził wzrokiem lecący notes, po czym spojrzał na Nathaniela.

— Nie mamy nic na Arthura — powiedział może trochę przyostro, ale nie wierzył, że Nathaniel mógłby być na tyle naiwny, aby wciąż w to brnąć. — A plan Jacksona może być pułapką. Nie mogę ryzykować ze wzgląd na rodziców...

— Pieprzenie — przerwał mu Nathaniel. — Gdyby chodziło o rodziców, powiedziałbyś mi.

— Nie powiedziałem, bo wiedziałem, że mnie nie zrozumiesz — powiedział obronnie, ale jego ton był coraz ostrzejszy. Powoli tracił nad sobą panowanie. — A może się mylę?

W siódmym niebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz