-Zatrzymajcie się-rozkazał szatyn.
-Parrish stój- powiedziałam na co mnie posłuchał, a jest to wręcz nie możliwe. Pewnie jesteśmy z tego samego ognia piekielnego zrobieni.
-Bierzcie ich-ponownie rozkazał- Uleczycie się! Do roboty!- pierwsza podbiegła Tracy i wbiła mi w brzuch swoje pazury.
-Kochanie myślisz, że mnie tym pokonasz?-zaśmiałam się kpiąco, wyciągnęłam jej pazury z mojego brzucha i uderzyłam w twarz. Josh podszedł do Jordana i urwał kable z prądem i dotknął nimi policjanta, lecz ten nawet nie drgnął. Jordan odepchnął chłopaka od siebie. Wtedy doktorek włączył jakąś maszynkę i zrobił Theo dziurę w udzie przez co puścił Lydię, Stiles wtedy wyszedł i ją złapał. Chciałam podejść do nich, lecz Corey mnie złapał. Wtedy Jordan przyszedł z pomocą i podpalił mu rękę, a po chwili płonął cały. Theo podniósł się z ziemi i chwycił jakąś rurę i rzucił w nas, już rura miała we mnie trafić, lecz Jordan mnie odepchnął i przyjął za mnie. Przecież ona by się ode mnie odbiła! Parrish zaczął się przemieniać w człowieka, a doktor zabrał gdzieś Lydię.
-Ja spróbuję- powiedział Theo i wyważył kopniakiem drzwi- Nie znajdziecie jej beze mnie- pobiegł za nami- Też chcę ją wydostać.
-Czego chcesz?-zapytał już na skraju wytrzymania mój przyjaciel.
-Znajdę ją, a wy nie. Mam trop- zeszliśmy do kanałów przez łazienkę.
-Mówiłeś, że masz trop-oburzył się Stiles.
-Zgubiłem.
-Więc go znajdź-nakazał.
-A wy co czujecie?
-Chemikalia i odchody. To drugie to pewnie ty-odpowiedziałam, a on się do mnie obrócił i uśmiechnął lekko, lecz to nie był jego uśmiech, którym mnie zawsze obdarzał. Zabolały go moje słowa.
-Sam ją znajdę-postanowił Stiles.
-Zaufaj mi-wkurzył się szatyn.
-Mam zaufać komuś, kto zabił własną siostrę?
-Tak, miałem dziewięć lat. Wierzyłem w świętego mikołaja, więc jak przyszło do mnie trzech gości w skórzanych maskach uwierzyłem też, że siostra chcę mi oddać serce. Nie wiedziałem co się działo.
-A mi się wydaję, że wepchnąłeś ją do tej wody. I że ci się to podobało- słuchałam w ciszy ich pięknej wymiany zdań-Jesteś do niczego.
-Pomagam wam ją ratować.
- Nie strugaj altruisty. Lydia ma Cię zaprowadzić do Parrisha, a on do bestii. Wiemy po co Ci te pazury, szukasz diabła.
-Już go znalazłem.Tak masz rację chcę odebrać jej moc. Na koniec okaże się, że to ja jestem ten dobry, który uratuje wam tyłki.
-Rozbij ją- chłopaki popatrzyli na mnie pytająco i zdziwieni, bo pierwszy raz się odezwałam-Rury przenoszą dźwięk będziesz lepiej słyszał. Rozbij ją, bo zaraz z wami tutaj nie wytrzymam-nakazałam szatynowi, a on przyłożył ucho do pękniętej rury. Ruszyliśmy za Theo, który zaczął biegnąć. Dotarliśmy do odpowiednich drzwi, usłyszeliśmy straszny krzyk Lydii, który po chwili ucichł. Stiles wręcz wparował do środka i podbiegł do Lydii i ją wyniósł.
-Może nie jesteś taki zły, jak Cię malują-powiedziałam przez co znów się uśmiechnął, ale tym razem był ten jego charakterystyczny uśmiech. Zostawiłam go samego. Przy samym wyjściu napadła na nas Tracy, która po chwili została porażona prądem przez mamę Lydii.
-Zabierzcie moją córkę z tego piekła- rzekła, a my odjechaliśmy.
*Na następny dzień*
CZYTASZ
Córka Lucyfera || Teen wolf || Theo Reaken
Werewolf-Audrey -zaśmiał się nerwowo i opuścił wzrok-Nie sądziłem, że to będzie takie trudne-spojrzał ponownie na mnie- Nigdy nie znałem kogoś takiego, jak ty. Nigdy nie marzyłem, o innych tak, jak o tobie. Słyszałem, że miłość przychodzi raz w życiu i jest...