2.56

430 18 0
                                    

Siedziałam na łóżku Scotta w objęciach moich najlepszych przyjaciół. Zawsze to ja ich pocieszałam, gdy Stiles miał wieczne problemy z Lydią, a Scott z Allison, Kirą i teraz Malią. Pocieszali mnie na każdy możliwy sposób. Skakali, udawali Theo i uderzali się nawzajem, dali mi wszystkie słodycze jakie mieli, oglądaliśmy gwiezdne wojny, a mój telefon dzwonił bez przerwy, numer nieznany, lecz nadawca już znany. Nawet przyszedł do Scotta i walił w główne drzwi, lecz Scott go nie wpuścił. 

-Czekaj jeszcze raz-śmiał się Stiles z tego, jak pokazałam im palec środkowy-Nie wierzę w ciebie. 

-Jesteś zajebista-skomentował McCall śmiejąc się razem z brunetem. Kocham ich. 

*Czas teraźniejszy*

Po tym wszystkim pisał, dzwonił, nachodził, lecz każdy go wypraszał. Na spotkaniach ze stadem raz byłam, a raz nie. Theo Reaken zmienił mnie na lepsze, przy nim byłam szczęśliwa. Nie wiem czy uciekałam od tego, że mi to zrobił czy się bałam, że spojrzę mu w twarz i wybaczę. Rodzice, jak i Trixie nie wiedzą, że się rozstaliśmy. Nie wiem czemu im nie powiedziałam, lecz musiałam. 

Nie kłamałam, bo mówiłam, że jadę do Beacon Hills, a oni od razu zakładali, że do Theo, chłopaka, który kiedyś był mój. Chłopaka, któremu oddałam całe swoje serce i tego, przy którym robiłam się wrażliwa, bo przy nim nie musiałam być Audrey tą, która nad wszystkim panuję i jest twarda. Tego dnia, gdy widziałam go z nią po raz drugi w życiu płakałam tak mocno. 

Stwierdziłam, że nie mogę być już taka, jaka byłam przy nim. Zmieniłam się, stałam się mniejszą wersją mojego taty przed spotykaniem z mamą. 

- O czym tak myślisz?-zapytała Maze.

-A o przeszłości, ale już jest to zamknięte. Teraz liczy się Trixie i jej szkoła. Może zatrudnię się w szkole, jako pedagog. Co ty na to?-spojrzałam na nią.

-Fajnie. Szkoda, że Ewa nie mogła z nami pojechać-spuściła głowę.

-Przecież dojedzie w przyszły tygodniu-wróciłam wzrokiem na drogę.

-No, ale to będzie strasznie nudny tydzień-jęknęła i rozłożyła się jeszcze bardziej na fotelu.

-Ej!-szturchnęłam ją w łokieć-Kiedy ostatnio raz byłyśmy razem na imprezie?

-Tydzień temu-podniosła głowę.

-No dobra, ale to jak dla mnie bardzo dużo. Muszę się wyszaleć za ten tydzień-zaśmiała się.

-Jak wy to i ja-odezwała się z tylnego siedzenia Trixie na co wybuchłyśmy śmiechem. Wjechałyśmy na podjazd naszego domu. Nie było tu nikogo od czterech lat, nawet tu nie zaglądaliśmy. Gdy wysiedliśmy widok wszystkich nas zszokował. Było tu chyba tuzin kwiatków, która większość z nich była już wyschnięta. Podeszłam bliżej i podniosłam pierwsze lepsze, do których była przyczepiona karteczka.

Droga Audrey,                                                               05.10. 2017 r. 

Nie mogę się do ciebie dodzwonić ani zobaczyć cię. Muszę ci wyjaśnić wszystko. Proszę Audrey. Będę czekać. 

Twój Theo. 

Wzięłam kolejny ten najbardziej najświeższy.

Księżniczko,                                                                13.07. 2021 r.

Czekam w dalszym ciągu na ciebie i nie odpuszczam. Chodź nikt mi nie chcę zdradzić twojego adresu, w którym obecnie się znajdujesz ja się nadal nie poddaję.

Twój książę.

Zostawiał kwiatki, ale po co, jak znalazł sobie inną?

---

Jak myślicie co może się za tym kryć?

Córka Lucyfera  || Teen wolf || Theo ReakenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz