2.68 (Epilog)

839 23 4
                                    

*6 lat później*

-Kochanie, idziemy-zawołał mnie mój mąż z salonu. Zeszłam na dół i dostrzegłam go, jak karmił Allison, naszą córeczkę-Jak zawsze piękna-pocałował mnie w usta.

-Mamusiu, a będzie Claudia?-spytała o córkę Stilesa i Lydii.  

-No oczywiście, że tak-zaczęłam robić jej warkoczyka, którego zażyczyła sobie wczoraj.

-Mamo!-usłyszałam zbieganie po schodach-A będzie Aiden?-spytał mój syn Dan o syna Scotta i Malii. 

-Na pewno. Gotowi?-zapytałam, gdy skończyłam wiązać warkocza.

-Tak!-krzyknęli oboje i ruszyli do drzwi. 

-To idziemy-stwierdził szatyn i złapał mnie za rękę. Wyszliśmy z naszego domu, który wybudowaliśmy po ślubie w centrum lasu. Weszliśmy do naszego czarnego kabrioletu i ruszyliśmy w stronę domu Scotta i brunetki. Na wejściu przywitała nas jego żona.

-Cześć, wejdźcie-otworzyła szerzej drzwi. Dzieci poleciały do pokoju Aidena, a my udaliśmy się do jadalni, gdzie wszyscy na nas już czekali. Usiedliśmy i zaczęliśmy rozmawiać o liceum.

-Nie zapomną, jak Liam biegał nago po mieście-powiedziałam, a wszyscy wybuchnęli śmiechem.

-Właśnie młody-powiedział Stiles i szturchnął go w ramię-Kiedy będziecie mieć dzieciaczka?-zapytał się Hayden i blondyna.

-Właśnie miałam mówić-powiedziała nie pewnie-Jestem w ciąży.

-Gratulacje stara-po słowach Malii pogratulowaliśmy im wszyscy. 

-Jak ten czas szybko zleciał-zaczął Scott przyciągając do siebie brunetkę-Dopiero co rozpoczynaliśmy liceum, a za nim się obejrzę będziemy nasze dzieci tam zaprowadzać-zaśmialiśmy się.

-Ciekawe czy też będą się przyjaźnić tak, jak my-zaczęłam, a przerwał mi Stiles.

-Muszą inaczej ich zmusimy. Musimy być prawnie rodziną-zaśmiali się wszyscy.

-Ja mam już plan Allison będzie z Aidenem, a Dan z Claudią i takim sposobem wszyscy zostaniemy rodziną. Później jeszcze kolejne pokolenie złączy się z potomkami Hayden i Liama i bum mamy to-znów się zaśmialiśmy na słowa Lydii.

-Dzieci już wiedzą kim jesteśmy?-zapytała Malia wszystkich zgromadzonych.

-Tak-odpowiedzieli wszyscy chórem. Theo nie chciał byśmy im mówili w tak młodym wieku, lecz nie chciałam, by dowiedzieli się w taki sposób co ja. Allison z tego co zauważyliśmy była większości chimerą, a Dan miał przewagę diabła. 

-Jak późno już-powiedziała rudowłosa i poszła po dzieci. Wszyscy zaczęliśmy się rozchodzić, a my wróciliśmy do swojego domu. Kładliśmy dzieci spać, aż Allison zadała pytanie. 

-Tatusiu?

-Co kochanie?-zapytał ją i przykrył kołdrą.

-Opowiesz nam jakąś bajkę?-poprosiła, a Theo się zgodził. Nie umiał jej odmówić była jego małą księżniczką.

-Ale ma  być o nadprzyrodzonych-postawił warunek Dan.

-I o miłości-dodała moja córeczka.

-Chyba znam idealną historię-spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Wzrokiem wrócił do dzieci i zaczął-Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, mieszkał pewien chłopczyk, który któregoś razu zabrał jednej dziewczynce lalkę w przedszkolu...

THE END

---

Dziękuję za dotrwanie do końca! Mam nadzieję, że się podobało. 

Córka Lucyfera  || Teen wolf || Theo ReakenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz