Wróciłam do domu i zapowiadał się kolejny wspólnie spędzony wieczór razem z moim chłopakiem. Opierałam się o jego tors oglądając przy tym kolejny serial.
-Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że jeszcze nie wyjechałaś-ręką, którą miał wokół mojej tali przyciągnął mnie jeszcze bliżej i schował głowę w zagłębieniu mojej szyi i zaczął składać pojedyncze pocałunki.
-Theo może spotkamy się jutro u ciebie w końcu jest dzień wolny-zaproponowałam przez co zaprzestał swoich czynności i się wyprostował.
-Mama jest pracoholiczką, a tata ma naprawiać auto, więc nawet z nimi słowa nie zamienisz-nie patrzył na mnie.
-Okej przepraszam, że tak naciskam, ale ty już w pewny sposób poznałeś moich rodziców-zrobiło mi się głupio, że tak naciskałam.
-Nie przepraszaj, a co do twoich rodziców to pewnie chcą mnie zabić-zaśmialiśmy się.
*Na następny dzień*
Postanowiliśmy z watahą odnaleźć Argenta, a zwłoki zostawiliśmy szeryfowi. Razem z Malią i Scottem byliśmy w jego bunkrze, lecz go nie było.
-Argent nie odbiera telefonów, nie ma go w domu i tu-powiedziała zrezygnowana brunetka.
-Może nie chce, by go znaleźli-stwierdziłam
-Na pewno ma kalendarz w laptopie-zasugerował alfa, który sprawdzał naboje czy przypadkiem nie mają takiego samego znaku co poprzedni-Trzeba złapać hasło.
-Jestem zaskoczona. Nie sądziłam, że cię na to stać-powiedziałam, a Malia przytaknęła mi. Zasiadła przed laptopem.
-Broń-powiedziała. Niestety nie zadziałało-Dużo broni-zaśmiałam się po cichu-Nie nic z tego-powiedziała wkurzona. Scott w tym czasie wyłamał kłódkę od jakieś skrzyni, a jej zawartość zszokowała nas, cała była wyładowana bronią.
-Myślę, że Argent nie wyjechał, a wrócił do gry-stwierdziłam patrząc w dalszym ciągu na pudła z bronią.
-Chyba znam hasło-odezwał się Scott, jakby go olśniło. Podszedł do laptopa i wpisał: Allison. Wiedzieliśmy, gdzie jest i tam pojechaliśmy. Do Chrisa mierzyło pięciu mężczyzn Malia się jednym zajęła.
-Co tu robicie?-spytał się zdziwiony mężczyzna.
-Jesteśmy wsparciem-wyjaśniła brunetka.
-Miałem wtykę-odpowiedział zirytowany.
-Oh tak? Kogo?-spytałam
-Właśnie stoisz na nim-wskazał na mężczyznę, którego miałam pod nogę. Zeszłam z leżącego-Padnij!-nagle krzyknął schowaliśmy się za skrzynkami. Zaczęła się strzelanina. Ja wyszłam, gdy naładowywali broń.
-To nie będzie równa walka-poszłam w ich stronę, a Malia w tym czasie zaciągnęła na bok mężczyznę, który leżał nie przytomny na środku pola bitwy. Załatwiłam każdego, wyszli z ukrycia moi przyjaciele. Nie dostrzegłam jednego, który wyszedł teraz z ukrycia i celował w brunetkę. Szybko ją zasłoniłam, a strzał się odbił i jedynie zrobił dziurę w mojej koszulce.
-Serio?-spojrzałam na niego, a jego oczy otworzyły się szerzej-To bawełna- Złapałam za jego broń i wykręciłam. Z tyłu podkradł się do niego Scott i zepchnął. Wybuchło coś, a następnie usłyszeliśmy odjeżdżające auto.
-A tak w ogóle nad wszystkim panowałem-odezwał się najstarszy-Jak mnie znaleźliście?-zaciekawił się.
-On cię znalazł-Malia wskazała Scotta, na co podniósł na nią brwi.
-Laptop został w bunkrze-wyjaśnił.
-Chyba muszę zmienić hasło-bardziej powiedział do siebie. Zaczął zmierzać do swojego samochodu, a my za nim-Nie unikam was. Po prostu jestem zajęty, interes kwitnie-wytłumaczył się.
-Nie typowe zamówienia?-zapytał z uniesioną brwią do góry.
-Na kulę z fleur-de-lis?-spytała brunetka.
-Nie znakujemy kul od śmierci Allison-wyjaśnił.
-Ktoś zabił taką piekielnego ogara-głos przejął McCall.
-Masz łuskę?-spytał go Argent. Scott chciał wyciągnąć z kieszeni spodni o co prosił mężczyzna, lecz nie było jej. Obrócił się w stronę, gdzie była strzelanina, a na podłodze leżało pełno łusek.
-Musiałem zgubić-powiedział zawiedziony przyjaciel.
-Ważny jest pocisk-pocieszył go-Znajdź go, a znajdziesz zabójcę.
Szukaliśmy w lesie i znaleźliśmy pocisk z srebra. Spacerowaliśmy dalej, aż odezwała się Malia.
-Czemu nic nie mówicie? Materiał jest nie ważny, wszystkie robią to samo-stwierdziła.
-Mit mówi, że srebrna kula zabija wilkołaka-wytłumaczyłam.
-Prawdziwy łowca wiedziałby, że to mit-dodał Chris- Srebro jest za miękkie i nie leci prosto.
-To kto go wystrzelił?-spytała już całkowicie zbita z tropu Tate.
-Ktoś, kto nie wie, co robi-odpowiedziałam-Jest groźny. Nowy łowca.
CZYTASZ
Córka Lucyfera || Teen wolf || Theo Reaken
Loup-garou-Audrey -zaśmiał się nerwowo i opuścił wzrok-Nie sądziłem, że to będzie takie trudne-spojrzał ponownie na mnie- Nigdy nie znałem kogoś takiego, jak ty. Nigdy nie marzyłem, o innych tak, jak o tobie. Słyszałem, że miłość przychodzi raz w życiu i jest...