50

403 15 0
                                    

-Nie walczcie z nim-próbował nas przekonać Mason, lecz go nie posłuchaliśmy i stanęliśmy naprzeciwko Aarona. Rzucił się na Theo i popchnął go na ścianę, lecz wtedy ja uderzyłam go na co odleciał na drugą ścianę. Jak szybko upadł, tak szybko wstał i odepchnął mnie na podobną odległość. Theo wbił mu pazury w brzuch, lecz też został kopnięty butem i wylądował obok mnie. Chłopak odszedł, a wtedy Theo pomógł mi się podnieść, a ja odruchowo złapałam się za tył głowy, gdzie odczuwałam największy ból. To co zobaczyłam zdziwiło nas wszystkich, bo na moich palcach znajdowała się krew.

-Przecież jesteś nieśmiertelna-powiedział nie dowierzając Mason.

-Przy Theo staję się śmiertelna-wytłumaczyłam.

-Musisz mi to wytłumaczyć-szepnął mi do ucha szatyn, gdy pomógł wstać mi i czarnoskóremu. Muszę mu powiedzieć prawdę, całą.

Weszliśmy do domu. Usiadłam na kanapie, a Theo usiadł obok mnie tak, że stykaliśmy się kolanami. Nie spojrzałam na niego. 

-Prędzej i tak się dowiesz, więc chyba wolę, abyś dowiedział się ode mnie-w końcu coś z siebie wydusiłam od jakiś dziesięciu minut. 

-Spójrz na mnie-nie zrobiłam tego-Spójrz-nalegał. W końcu podniósł mój podbródek dwoma palcami-Nie chcę cię do niczego zmuszać. Jeżeli nie jesteś gotowa to nie mów.

-Chcę ci powiedzieć kim jestem-patrzyłam się cały czas w jego zielone oczy-Jak kiedyś mnie odwoziłeś powiedziałam ci, że mój tata nazywa się Lucyfer. Zaśmiałeś się i powiedziałeś:" jak diabeł"-uśmiechnęłam się na to wspomnienie tak samo, jak szatyn-Nie odpowiedziałam ci, bo musiałabym skłamać, a ja nie kłamie. Możesz w to nie uwierzyć, bo jesteś ateistą.Pewnie nie raz słyszałeś, jak ktoś powiedział: "Dzięki dziadku Audrey", reakcja Liama na mojego wuja też nie wzięła się znikąd i moja wiedza na temat piekła-patrzył cały czas na mnie, a gdy przestałam mówić chwycił mnie za rękę-Jeżeli nie będziesz chciał mieć nic ze mną wspólnego zrozumiem. 

-Nie powiedziałem tego-zaprzeczył od razu.

-Gdy moja mama dowiedziała się kim jest Lucyfer chciała go zesłać do piekła dosłownie-spuściłam wzrok-Jestem córką diabła. Córką Lucyfera Morningstara-nie chciałam na niego patrzeć, gdy nie usłyszałam odpowiedzi podniosłam delikatnie głowę, a chłopak siedział z otwartą buzią-Powiedź coś, proszę-pokręcił głową.

-Przepraszam, ale dopiero teraz ma to sens-zaśmiał się-A ja cię uważałem za pegaza-zaśmialiśmy się-Nie ważne kim jesteś. Kocham Cię taką jaka jesteś, bo jesteś idealna-otworzyłam szeroko oczy na jego słowa, a on na mnie spojrzał pytająco, lecz sam po chwili szeroko otworzył oczy i przeniósł wzrok za  moje plecy.

-To już nie kochasz kabrioletów?-zaśmialiśmy się na moje słowa-Ja chyba nadal je kocham-przyznałam, a na jego twarzy pojawiła się ulga. 

-Dlaczego akurat przy mnie robisz się śmiertelna? -zapytał podnosząc jedną brew.

-Dowiesz się w swoim czasie-puściłam mu oczko, a on się znów zaśmiał.

-I znowu powracamy do starych czasów-zaśmialiśmy się. Oparł się o kanapę, a ja położyłam  się na jego torsie. 

---

Teraz się zorientowałam, że nasz bohater ma zielone oczy. Nie wiem co się stało, że pisałam, że ma niebieskie.

Córka Lucyfera  || Teen wolf || Theo ReakenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz