☯12☯

1.3K 57 36
                                    

Rosja jechał szybko autem, czuł coraz mocniej zapach swojej omegi co oznaczało że był bliżej z każdą sekundą.
Beta patrzył kątem oka na brata i rozumiał jaki jest teraz wkurzony, jednak nigdy nie przypuszczał że Rus da się pokonać jakiejś drugorzędnej alfie.
Obaj byli zdeterminowani żeby znaleźć Polskę, Rus nie widział sensu życia bez tego Polaka a K nie mógłby się pogodzić z utratą takiego przyjaciela.

- Masz broń? - w końcu przerwał ciszę alfa - Noże, pistolety i takie tam?

- Obrażasz - zaśmiał się Kazik - nóż mam zawsze przy sobie, a pistolet jest chyba w bagażniku z tego co pamiętam - uśmiechnął się jak gdyby nigdy nic.

- No tak - zaśmiał się cicho - ja mam tylko scyzoryk ojca ze sobą więc będziesz musiał się podzielić.

- Ohhh no nie no - fuknął Kazach - zawsze mi albo psujesz albo brudzisz broń - zmarszczył gniewnie brwi - nie lubię kiedy dotykasz moją broń.... to moje dzieci których nie mogę mieć no - sapnął beta.

- Tak tak wiem, ale żeby uratować Polskę musisz się podzielić, więc bądź grzecznym młodszym bratem i podziel się - mruknął bardziej poważnie Rosjanin.

- Dobra - mruknął cicho Kazachstan - Tylko postaraj się od razu nie rzucać się okej? Wiem jaki jesteś podczas furii a my nie chcemy wystraszyć Polski jasne?

- Nie mów mi co mam robić - mruknął - zrobię tak jak uważam za słuszne, a ten pseudo alfa zasługuje na rozszarpanie i rzucenie wampirom na pożarcie - sarknął z jadem Rosja.

- Taaa - westchnął Kazik i spojrzał w okno - tam jest jakiś hangar... Zatrzymajmy się tutaj.

Alfa grzecznie zatrzymał się trochę dalej od hangaru, o którym mówił beta. Obydwaj rozejrzeli się powoli dookoła, Rus zaczął węszyć i zbliżać się do dużego pomieszczenia, w oczach miał coraz więcej furii, gdyby mógł to już dawno by zabijał wzrokiem.

Zbliżając się do hangaru, czuli małe dreszcze na karku. Gdzieś w oddali było słychać szum strumyka wody, jednak ich słuch był skupiony na czymś innym.
Rosja podszedł powoli do wielkim drzwi, przystawił ucho do metalu. Kazachstan w tym czasie oglądał cały hangar dookoła, chciał znaleźć jakieś okno, jak się można domyśleć nic nie znalazł.

Polska siedział na wielkim metalowym kontenerze, patrzył pusto w ścianę. Milczał.
Niemcy siedział przy nim i próbował go jakoś zagadać.

- No proszę cię Polska, powiedz coś - jęknął cicho Niemcy.

- Co mam tobie powiedzieć? - mruknął trochę oschle - Przegryzłeś mi rękę na wylot i ledwo ją czuję - sapnął zmęczony - mam dosyć tego dnia, a ty nie pomagasz, powiem tobie więcej - popatrzył mu w oczy - pogarszasz wszystko.

Niemcy otworzył szerzej oczy, spojrzał w dół powoli.

Nagle po całym hangarze rozległ się huk otwieranych metalowych drzwi. Pomiędzy tymi drzwiami wstały dwie postacie, K celował lufą pistoletu w Niemca a Rosja zabijał go wzrokiem.
Polska trochę się ożywił, patrzył na Rosję błagalnie.

- Polska?! nic ci nie zrobił?! - Kazachstan pokazał pistoletem żeby Niemcy się odsunął, co alfa zrobił ale z ociągnięciem.

- N-Nic, jest okej - Omega wstał powoli ze swojego miejsca i skierował swoje kroki do swojego Alfy. Wpadł w ramiona Rosji i od razu się rozluźnił.
Rosja objął polaka bez chwili namysłu, zanurzył twarz w jego włosach i sapnął z ulgą. Obaj wiedzieli że już nic im się nie stanie, jednak Rosja miał kilka rzeczy do załatwienia.

- Polska odsuń się na chwilę, chciałbym jeszcze załatwić sprawę z tym tamtym o - mruknął poważnie.

- No... okej - Polska odsunął się trochę niechętnie, spojrzał na Kazachstan i przytulił się do niego - Rosja... tylko nie rób krzywdy Niemcom.... on się po prostu zakochał

- Mhy - kiwnął głową, pokazał bratu żeby wyprowadził omegę z hangaru co Kazachstan z przyjemnością zrobił. Rosja spojrzał w przerażone oczy drugiego alfy, Kazik powoli zamknął drzwi z cichym hukiem.

Po kilku minutach Polska i Kazachstan byli już w domu Rosji, na nich czekali lekarze z potrzebnymi rzeczami do opatrzenia ran.
W głowie Polsi cały czas siedziały słowa Niemiec, co jeżeli miał rację? Ale gdyby miał rację to Rosja by już ujawnił swoje oblicze.... A jeżeli on tylko czeka na odpowiedni moment... Chwila.
Polska otworzył szeroko oczy, spojrzał na Kazika.

- Co z wylotem? - szepnął.

- Z jakim wylot-- oh! - K zamrugał szybko i zagryzł wargę w zamyśleniu - Rosja pewnie załatwi bilety na inny termin... Pytanie jest tylko czy ty tego chcesz? Po takiej akcji ja bym się zaszył w domu i nie wychodził przez tydzień - wzdrygnął się.

- Ta... - Polak spojrzał w bok - A gdzie tata? Wie o tym całym zdarzeniu?

- Jeszcze nie ale już wysłałem jakiegoś wilka żeby mu powiedział - kiwnął głową.
Do domu wszedł Rosja, z jego policzka ciekła krew a w oczach miał resztki furii.

- Jestem - mruknął, nawet nie drgnął kiedy podbiegli do niego lekarze i zaczęli opatrywać rany. Alfa był skupiony na Polsce, patrzył mu w oczy z uczuciem które trudno było opisać.
Obaj byli w siebie zapatrzeni, nawet nie zauważyli kiedy pokój opustoszał, a za oknami powoli się ściemniało. - Bardzo boli? - w końcu przerwał ciszę Rosja, jego głos chrypiał i był trochę szorstki.

- Nie tak bardzo jak na początku - szepnął ciszej omega, uśmiechnął się lekko - A ciebie coś boli? Dostałeś najbardziej z całej naszej trójki - poklepał miejsce obok siebie.
Rus grzecznie usiadł obok i powoli położył policzek na ramieniu Polsi, westchnął ciężko.

- Nie boli, nic nie czuję nawet - mruknął, może trochę naciągając prawdę. Podniósł delikatnie kąciki ust w stronę omegi i zamknął oczy.

____________________________________________________
ta
nie wiem co robić w tej książce bo oczywiście musiałam zgubić całą rozpiskę z fabułą, a moja pamięć jest dziurawa jak mój plan lekcji w liceum eh
wybaczcie
spróbuję coś wykombinować żeby fabuła się kleiła

You belong to me [RusPol] •Omegaverse•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz