35. Cholerna impreza.

786 27 3
                                    

Na dzień dobry podszedł do nas Mat z drinkami w kubeczkach. Wzięłyśmy od niego i od razu wypiłyśmy. Przeszliśmy dalej rozmawiając albo raczej przekrzykując się na wzajem. Impreza dopiero się zaczęła a byli już chyba wszyscy. W salonie był parkiet do tańca. W kuchni był alkohol i jakieś przekąski. Na tarasie i w ogrodzie porozstawiane były krzesła i ku mojemu zaskoczeniu kanapy z salonu.
- No nieźle- powiedział Jared patrząc na laski które paradowały w krótkich topach bez staników i miniówkach, które nic im nie zasłaniały. Oj gdyby Will to zobaczył to by powiedział, że jednak jestem ubrana skromnie.- To ja lecę do tych koleżanek.
Nim się obejrzałam piłam kolejnego drinka podjadając przekąski i przysłuchując się jak Daga flirtuje z jednym ze starszych chłopaków. Na początku to było dosyć śmieszne ale teraz gdy jest bardziej wstawiona a on pozwala sobie na coraz więcej nie bawi mnie.
- Daga chodźmy potańczyć.- Próbuje pociągnąć ją za rękę ale ona uwiesiła się na szyi tego typka i nic jej nie ruszy.
- Idę tańczyć z tym przystojniakiem- powiedziała głośno. Zostawili mnie samą w kuchni.
- Masz chłopaka, pindo.- Drę się za nią ale ona pewnie nie słyszy.
I po co ja tu przychodziłam? Miało być tak fajnie a tym czasem zostałam sama bo wszyscy moi znajomi gdzieś z kimś flirtują albo co gorsza już się bzykają.
Dopinam drinka i biorę telefon do ręki żeby napisać do Willa gdy moją uwagę zwraca pewna para, która się kłóci w pobliżu. Stają przy wejściu do kuchni a gdy podchodzę bliżej upewniam się, że nigdy ich nie widziałam. Chłopak mocno szarpie dziewczynę za rękę i wykrzykuje jakieś obraźliwe słowa.
- Hej, zostaw ją.- Krzyczę podchodząc bardzo blisko.
- Nie wtrącaj się.- Ku mojemu zaskoczeniu mówią obydwoje. On krzykiem a ona łagodnie.
- Zrobisz jej krzywdę.- Nie poddaje się ale on jest tak wkurzony, że wolną ręką mnie odpycha.
- Dam sobie radę, idź stąd- mówi znowu spokojnie dziewczyna.
- Nie to Nie- odwracam się na pięcie i idę w stronę parkietu. Sama sobie trochę potańczę.
Muzyka jest całkiem przyjemna, taka do tańca więc zaczynam poruszać biodrami do rytmu. Po drugiej piosence już się tak wkręciłam, że nie zauważyłam jak ktoś staje na przeciwko mnie i zaczyna poruszać się razem ze mną. Podnoszę wzrok na tego kogoś nie przestając tańczyć i widzę dziewczynę, której próbowałam pomóc. Patrzy na mnie z szerokim uśmiechem i po chwili łapie mnie za rękę przyciągając bliżej do siebie.
- Dziękuję za pomoc- pochyla się i mówi mi do ucha na co przechodzą mnie ciarki po plecach.- To mój brat, martwi się o mnie i nie rozumie, że już jestem dorosła.
- Ooo myślałam, że to jakiś nachalny chłopak. Nie ma sprawy zresztą nic takiego nie zrobiłam.
- I tak dziękuję, że próbowałaś. Może wyjdziemy na chwilkę do ogrodu?
- Ok. Prowadź.- Złapała mnie za rękę i szłyśmy razem w stronę ogrodu. Na tyłach domu jest dużo spokojniej.
- Chyba bywałaś tu już wcześniej, że znasz drogę?
- Tak jestem przyjaciółką rodziny. Praktycznie się tu wychowałam.- Stanęłyśmy niedaleko dużej altanki. Na dworze jest ciemno nie licząc kilku nie wielkich lampionów rozstawionych przy dróżkach po między roślinnością.
- Pięknie tutaj za dnia na pewno ogród robi duże wrażenie.
- To prawda.- Usmiechasie i przybliża do mnie.- Jestem Alis.- Wyciąga do mnie rękę.
- Jestem Liv.- Odwzajemniam uścisk, uśmiechając się szczerze.
- Miło mi.- Mówi po czym przez chwilę milczymy. Ja rozglądam się dookoła podziwiając otoczenie. Wkoncu zwracam do niej wzrokiem i widzę, że przygląda mi się intensywnie.
- Twój brat jeszcze się tu kręci czy już wyszedł?- Mówię pierwsze co mi przyjdzie do głowy żeby przerwać ciszę. Czuje się jakoś dziwnie będąc z nią tu sam na sam.
- Tak, poszedł. Chcesz?- Wyciąga z torebki nie wielką butelkę soku.- To wódka z sokiem.
- Pewnie- wzięłam i na piłam się pierwsze, drink był cholernie mocny aż zapieklo mnie w gardle i łzy stanęły w oczach.- Uhh ale mocny.
- Zapomniałam uprzedzić.- Zaśmiała się i wzięła spory łyk nawet się nie krzywiąc.- Usiądziemy?- Pyta wskazując na altankę.
- Chodźmy.- Tym razem to ja biorę ją za rękę i prowadzę do altany. Siadamy obok siebie.
Prowadzimy luźną rozmowę na różne tematy. Nawet nie wiem kiedy opróżniamy do końca butelkę z drinkiem. Humor znacznie mi się poprawił. Właściwie nie przestajemy się śmiać. Alis ma 20 lat i mieszka niedaleko. Studiuje zarządzanie i jest bardzo zabawna.
- Obawiam się, że musimy wrócić na imprezę. Skończył się alkohol- pokazuje pustą butelkę. Znowu zaczynamy się śmiać. Wiem, że nie powinnam już pić ale mimo to wstajemy i znowu łapiąc się za ręce jak para idziemy w stronę domu.
Dzięki niej ta impreza nie jest przynajmniej totalną klapą. Byłam pewna, że po tym jak Daga mnie zostawiła wrócę do domu.
W domu sporo ludzi jest już tak pijanych, że ledwo trzymają się na nogach.
Idziemy do kuchni. Moja nowa koleżanka robi nam po drinku. Wypijamy go szybko.
- Chodźmy potańczyć.- Ciągnie mniema parkiet gdzie najwytrwalsi bujają się do muzyki.
Zaczynamy się poruszać co raz bardziej oddając się muzyce aż w końcu nie wiedząc kiedy Alis staje za mną łapiąc mnie mocno w talii przyciskając tym samym moje plecy do swoich piersi. Poruszamy się teraz razem. Przez moje ciało przebiegają dreszcze ekscytacji pomieszane z czymś jeszcze ale nie możliwe żeby było to podniecenie. Przecież wolę chłopaków. Przez alkohol sama już nie wiem co czuję. Jej ręka przesuwa się po moi ciele a ja na to pozwalam. Obraca mnie przodem do siebie i patrzy w oczy. Zbliża się jeszcze bardziej chociaż myślałam, że bardziej się nie da. Zakłada mi ręce na szyję i zbliża do mnie swoje pełne, krwisto czerwone usta. Pociera swoim nosem o mój a ja zamiast się odsunąć i zaprotestować, czekam. W końcu jej usta lądują na moich. Są delikatne. Pocałunek jest subtelny ale po chwili gdy już się do siebie przyzwyczaiłyśmy Alis przygryza mi dolną wargę i wdziera się do moich ust łącząc nasze języki w szalonym tańcu. Jej usta są zupełnie inne od ust Willa. O mój Boże! Will. Kurwa jak mogłam zapomnieć, że mam chłopaka. Odrywam się od niej kręcąc głową z niedowierzaniem.
- Wow, to było...- odzywa się patrząc na mnie z uśmiechem ale ja jej przerywam.
- To nie mogło się wydarzyć. Mam chłopaka. Nie powinnam była.- Widząc jej smutek w oczach dodaję.- Przepraszam. Nie wiem co mnie napadło. Nie jestem lesbijką. Mam faceta. Muszę już iść.
- Jasne. Rozumiem.- Mówi po czym odwracam się i odchodzi a ja stoję na środku parkietu z walącym sercem.
Muszę powiedzieć o tym Willowi. Zdradziłam go przecież on ze mną zerwie. Ze łzami w oczach szukam znajomych twarzy a przede wszystkim Dagi ale nikogo nie widzę.

Mój DyrektorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz