16. Powrót.

1.3K 38 2
                                    

Odprowadził mnie do taxi. Jechałam ponad 30 minut. Taxi stanęła pod moim domem, jak wysiadałam to od razu z domu wybiegła zapłakana mama i wkurzony tata.
- Liv, skarbie gdzie ty byłaś?- Rzuca się na mnie mama, tuli, pyta i płacze.
- Przepraszam- też się popłakałam. Tak bardzo przepraszam.
- Przyjechała w końcu- Krzyknął do kogoś tata za moimi plecami. Spojrzałam w tamtym kierunku i zobaczyłam Willa wyglądał jakby się postarzał przez jedną noc o dziesięć lat. Ma wymiętą koszulę i rozczochrane włosy jakby je sobie wyrywał.
- Cieszę się- Dam znać Derekowi, rzucił napiętym tonem. Odwrócił się i poszedł do siebie.
Rodzice wypytywali co robiłam. Jak już się uspokoili to tata zaczął wrzeszczeć a później obydwoje prosili, żebym nigdy więcej tak nie zrobiła. Powiedziałam rodzicom, że zabalowałam z nowymi znajomymi i tyle. Oczywiście ma karę na jakiekolwiek wyjścia ale na szczęście telefonu mi nie zabrali.
Napisałam do Mata, Dereka, Jordan i Jessici. Pierwszy zadzwonił Mat. Powiedział, że musimy się spotkać. Coś czuję, że to on zerwie ze mną. Trudno też bym nie chciała takiej dziewczyny. Później zadzwoniła Jordan. Płakała i krzyczała była zła ale i szczęśliwa, że nic mi nie jest. Derek napisał krótką wiadomość ,,ok’’ a Jessica napisała, że też by tak chciała, cała ona.
Sobotę i niedzielę spędziłam z rodzicami. Nie spuszczali mnie z oczy. Mam też zakaz palenia w ogóle. Trudno. Wiem, że źle zrobiłam.
- Chodź zrobimy babeczki i zaniesiesz dyrektorowi. Całą noc jeździł z ojcem i cię szukał, jak tylko się dowiedział, że nie wróciła i nie odbierasz bardzo się zmartwił. Musisz mu podziękować i przeprosić go za to co zrobiłaś.- Oh no pewnie zwłaszcza, że po części to przez niego tak się zachowuje.
- Dobrze, ja je zrobię.- Wyjęłam odpowiednie składniki i zabrałam się za pieczenie. Po godzinie były gotowe, oblane czekoladą i stygły. Ubrałam na dresy długi płaszcz i nie przejmując się makijażem a raczej jego brakiem. Wyszłam z domu. Oczywiście mama mówiła, że mam nie zbaczać ze ścieżki.
Zadzwoniłam a już po chwili otworzył mi ON, mój przystojniak.
- Dzień dobry, mama mówiła,że....- nie dane mi było dokończyć bo zostałam wciągnięta i przyciśnięta obok do ściany a usta Willa znalazły się na moich to był inny pocałunek niż tamte. Ten był pełen żalu, troski i miłości.
- Tak bardzo się martwiłem. Co ty sobie myślałaś Liv. Proszę już niegdy więcej.- Mówi to przy moich ustach z czołem przyciśniętym do mojego, głosem cichym i nerwowym.- Nawet nie wiesz jak straszne rzeczy przychodziły mi do głowy. Odjechałaś z tym facetem na pieprzonym motorze.
- Ty na swoim mnie nie wozisz- Oczywiście musiałam palnąć teraz taką głupotę. Will się zaśmiał.
- Przez tę koszmarną noc myślałem, że straciłem cię na zawsze ale przecież ja cię tak na prawdę nigdy nie miałem. Liv nie wiem co mam do cholery zrobić jak sobie z tym wszystkim poradzić. Pragnę cię, chcę się tobą opiekować i zawsze być przy tobie. Co mam zrobić.- Łzy w jego oczach i ten ton głosu mówią mi, że mówi prawdę ale co ja mogę to on jest dyrektorem a ja głupią uczennicą.- Powiedz bo ja tego nie wiem, pierwszy raz w życiu nie wiem nic.
- Will, nie umiem sobie poradzić z uczuciem do ciebie. Nie potrafię patrzeć na ciebie i udawać, że wszystko jest dobrze bo nie jest. Nic nie jest dobrze. Wczoraj w nocy w końcu zapomniałam o wszystkim i byłam szczęśliwa chociaż przez krótką ulotną chwilę.
- Chcę spróbować. Może nie będzie idealnie i będziemy musieli się kryć ale jeszcze pół roku i kończysz tą szkołę a za kilka miesięcy kończysz 18 lat. Wtedy nie będziemy się już kryć a ten kto nas nie zrozumie, trudno, nikt nie jest ważniejsze od ciebie. Czujesz to samo? Proszę powiedz coś.
- O niczym bardziej nie marzyłam Will ale tak bardzo się boję.- Łzy napłynęły mi do oczu i spływają po policzkach.- Nie chcę, żeby przeze mnie usunęli cię ze szkoły. To jest chyba najgorsze przewinienie dla nauczyciela i dyrektora.
- Najgorszym jest sex z nieletnią- zaśmiał się przytulając mnie mocno- tego jednak jeszcze długo nie planuję.
- Will- rzuciłam się na niego i oplotłam go nogami w pasie- Nie wiem co powiedzieć. Tak bardzo chcę być z Tobą, marzyłam o tym tygodniami a nawet miesiącami.
- Ja też Liv, ja też- tuli mnie po czym znowu zaczynamy się całować, dziko i namiętnie. Jednak po chwili Will przerywa.- Musisz już iść Liv, rodzice na ciebie czekają.- Patrzy na mnie a ja wiem, że ma rację.
- Wiem, masz rację. Zjedz babeczki, smacznego i przepraszam.
- Jeszcze o tym pogadamy ale nie teraz. Napiszę przed spaniem. Trzymaj się dziecinko- pocałował mnie i otworzył mi drzwi a ja wyszłam.
Przed wejściem do domu odetchnęłam.
- Co tak długo? Tata chciał już iść.
- Pan dyrektor prawił mi wykład na temat bezpieczeństwa itp. przecież niegrzecznie byłoby gdybym tak poprostu wyszła.
- No dobrze, zjeść z nami kolację?
- Nie jestem głodna, pójdę się pouczyć.
Pobiegłam szczęśliwa do góry. Nie wierzę w to co się stało ma wrażenie, że to sen. Mój Will postanowił, że chce spróbować być ze mną. Mam ochotę krzyczeć ze szczęścia. Postanowiłam też napisać do Bruna, że u mnie ok.

Ja: Hej, mam karę ale rodzice nie zabrali mi na szczęście telefonu. Dziękuję ci za imprezę mimo wszystko i za rozmowę. Pozdrawiam.

Bruno: Zasłużyłaś młoda. Szybko minie i wtedy się zobaczymy na spokojnie, bez alko. Trzymaj się.

On jest taki słodki. Myślę, że gdyby nie Will mogłabym go bardzo polubić.
Uczę się trochę do sprawdzianu z biologii ale nic mi nie wchodzi więc poszłam wziaść prysznic, zeszłam pogadać jeszcze z rodzicami i poszłam do siebie. Wskoczyłam do łóżka i czekałam niecierpliwie na wiadomość jednak ona nie nadchodziła gdy już przysypiałam zadzwonił telefon.
- Słucham?
- Hej, słodka przepraszam, że nie napisałem wcześniej ale mama do mnie dzwoniła.
- Hej, nic nie szkodzi i tak się uczyłam.
- Czego? Powinnaś się pouczyć biologii bo masz jutro sprawdzian.
- Skąd wiesz? Nie mów mi, że wiesz o każdym jednym sprawdzianie w szkole.
- Oczywiście, że nie- zaśmiał się- ale o klasie takiej jednej pięknej uczennicy wiem bardzo dużo.- Powiedział z czułością.- Chciałbym zapytać o jeszcze jedną sprawę, wiem, że powinniśmy pogadać o tym w cztery oczy ale do jutra nie mamy jak a nawet wtedy nie wiem czy się uda a ja dłużej nie wytrzymam.
- Słucham?
- Jesteś z Matem prawda?- krótka chwila przerwy, słyszymy tylko swoje oddechy.
- Jestem ale jutro z nim zerwę jeżeli on nie zrobi tego pierwszy.
- Dobrze, jeżeli tego chcesz. Nie chcę być tym drugim- teraz się zaśmiałam. Jak on może w ogóle myśleć, że jest tym drugim.
- Nie możesz porównywać się z Matem. Byłam z nim dla zabicia czasu i żeby przestać myśleć o Tobie.
- Chciałem się tylko upewnić. A co z tym kolesiem, który przyjechał po ciebie na motorze?
- To Bruno i jest spoko kumplem. Na prawdę podczas gdy piliśmy a mama dzwoniła, wręcz prosił żebym odebrała bo ona się będzie martwić. Na drugi dzień też dał mi wykład na ten temat.
- Czyli tu już mam się czym martwić?
- Chyba żartujesz, dobrze mi się z nim gada ale jest raczej jak starszy brat. Poznałam go na jednej z imprez w klubie. Był z byłą dziewczyną, która zdradziła go na jego oczach. On się wściekł i przywalił temu typowi. Nawet ochrona nie mogła dać sobie z nim rady stanęłam wtedy przed nim a on prawie mnie uderzył a ja tam stałam i patrzalam na niego. Dałam mu rękę i wyszliśmy razem z klubu. Płakał mi w rękaw na schodach kawałek dalej. Później mi dziękował a na koniec wymieniliśmy się numerami i tyle.
- No dobrze, nie toleruje zdrad.
- Dziwne jak na kogoś kto sam zdradził- powinnam się była ugryźć w język bo to nie rozmowa na telefon ale niestety nie zrobiłam tego.
- Słucham?- Will wciągnął głośno powietrze- skąd wiesz? Od Dereka tak?
- Tak, powiedział mi gdy narzekałam na tą jędze Camille. Nie oceniam cię, to było dawno. Nie potrzebnie o tym wspomniałam.
- Masz rację było dawno a ja byłem głupcem. To się już nigdy więcej nie powtórzy.
- Wiem, jesteś teraz mądry i odpowiedzialny.- Zaśmiałam się próbując rozładować napięcie.
- Liv tym co z tobą robię pokazuje jaki jestem nie odpowiedzialny ale nie potrafię bez ciebie funkcjonować a tobie beze mnie odwala więc nie darował bym sobie gdybyśmy chociaż nie spróbowali.
- Ja też.  Chcę spróbować mimo konsekwencji.- Ziewnęłam głośno.
- Idźmy już spać a jutro w szkole się zobaczymy i chociaż nie będę mógł wziaść cię w ramiona i przytulić świadomość, że wiesz o moich uczuciach a ja o twoich dodaje skrzydeł.
- To prawda, dobranoc.
- Dobranoc Livio.

Mój DyrektorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz