23

2.6K 207 28
                                    

Katherine

- Może lepiej tam wróć, Kai. Nie wiadomo jak on zareaguje. - powiedziałam cicho, cały czas nerwowo bawiąc się swoimi dłońmi. 

- Nic jej nie zrobi, jeśli o to ci chodzi. Ona musi to z siebie wyrzucić, a później ja z nim pogadam, ok? - odparł i otworzył Alex jogurt, który sobie wybrała. 

- Wujku? - w końcu odezwała się Spencer, która grzebała widelcem w swoim makaronie z serem. 

- Tak? 

- Dlaczego mama płakała? Coś się stało? - spytała niepewnie. 

Kai spojrzał na mnie, zupełnie nie wiedząc co jej powiedzieć. 

- Nic się nie stało. Nie musisz się martwić. - odpowiedziałam jej i uśmiechnęłam się do niej, co ona nieśmiało odwzajemniła. 

- Wujku? - Alex naśladowała siostrę. 

- Tak?

- Skoro ty jesteś naszym wujkiem, a Katherine jest naszą ciocią, to znaczy, że Katherine to twoja żona? - tym pytaniem Alex nieco rozluźniła atmosferę. Oboje z Kingiem zaśmialiśmy się. Spojrzałam na niego, bo byłam bardzo ciekawa jego odpowiedzi. 

- To tak nie działa. Katherine jest waszą ciocią, bo jest siostrą waszej mamy. Jest rodziną. - tłumaczył jej, ale Alex zasypywała go kolejnymi pytaniami, co miało w sobie pewien urok. Oboje z Kingiem musieliśmy powstrzymywać śmiech, aby małej nie zrobiło się przykro. 

Słuchałam ich dyskusji do momentu, w którym poczułam wibrujący telefon w torebce. Wyjęłam go i sprawdziłam. Kolejny sms od anonimowego numeru. 

Ciesz się, póki możesz, Katherine. Długo Ci nie zostało. 

Po przeczytaniu tej wiadomości odruchowo spoważniałam i zaczęłam się rozglądać dookoła. Miałam wrażenie jakby osoba wysyłająca te smsy mnie prześladowała i wiedziała gdzie i kiedy jestem, ale nie zauważyłam nikogo znajomego w pobliżu. 

- Co jest, Kat? - Kai wyrwał mnie z mojej paranoi. 

Dałam mu swój telefon do ręki z otwartymi wiadomościami od tej osoby. Kai przez chwilę patrzył w mój telefon zahipnotyzowany, po czym skierował wzrok na mnie. - Wiesz, kto to jest?

- Nie. Numer się nie wyświetla. - wzruszyłam ramionami. 

Kai wstał gwałtownie od stołu i teraz to on zaczął się rozglądać dookoła. Tak samo jak ja, nikogo podejrzanego nie zobaczył i usiadł z powrotem. 

- Dlaczego nie powiedziałaś mi o tym od razu? - spytał, cały czas mając na uwadze osoby, które kręciły się po tej szpitalnej restauracji. 

- Nie sądziłam, że to coś poważnego. - przyznałam - Myślisz, że to może być Alana? - spytałam, krzyżując ręce na piersiach. 

- Nie wpadłaby na coś takiego. - przyznał i oddał mi telefon - Powiesz mi jeśli znów przyjdzie ci wiadomość od tej osoby? 

Skinęłam głową potwierdzająco. 

- I tak spróbujemy później namierzyć ten numer w domu. Dla pewności. - oznajmił. 

- W jakim domu, Kai? Mówiłam ci, że chcę przenieść się do hotelu. 

- Możesz dać mi jeszcze jedną, ostatnią szansę? Jeśli nawalę, osobiście zawiozę cię do tego pieprzonego hotelu. - przyznał, patrząc na mnie ze zmarszczonymi brwiami. 

- Język, Kai. Tu są dzieci. - powiedziałam patrząc przed siebie bo wiedziałam, że jak na niego spojrzę, to kupię wszystko co mi sprzeda zanim on zdąży otworzyć usta. King był jednak sprytniejszy. Chwycił mnie za brodę i skierował mój wzrok prosto na siebie. 

CrescendoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz